Internet w Polsce ma 18 lat

fot. sxc.hu
fot. sxc.hu
Gdy ponad pół wieku temu ZSRR umieścił na orbicie sztucznego satelitę, USA zadrżały. Oznaczało to bowiem, że ich główny rywal dysponuje środkami, które pozwalają mu zaatakować dowolne miejsce na Ziemi. To był początek idei Internetu.

Pierwszym problemem było oczywiście znalezienie właściwej odpowiedzi na wyzwanie rzucone przez Rosjan, czyli skonstruowanie równie potężnych rakiet zdolnych wynosić w przestrzeń kosmiczną satelity, a też i broń, ale równolegle pracowano nad stworzeniem systemu obronnego dla samych USA.

Istniejące w latach 60. XX wieku komputery miały kolosalne wymiary. Zajmowały całe piętra ogromnych gmachów i w żaden sposób nie potrafiły się między sobą komunikować. Wiodąca wówczas na rynku firma IBM prognozowała zresztą, że światowe zapotrzebowanie na komputery nie przekroczy 10 sztuk rocznie. Ich rozmiary i cena zdawały się wykluczać powstanie rynku prywatnych użytkowników, a sam informatyka była dziedziną wiedzy wyjątkowo ekskluzywną.

Jednak gdy projekty naukowe, zwłaszcza te związane z tworzeniem systemów obronnych zaczęły się rozrastać i komplikować, stało się jasne, że trzeba stworzyć system komunikacji zespołów badawczych, którego cechą podstawową będzie zunifikowanie już istniejących komputerów.

Tym, czym była idea stworzenia języka esperanto wśród ludzi, w świecie komputerów był protokół TCP/IP, opracowany w latach 70. ubiegłego wieku język komputerowy. Kod, w którym komputery mogły zacząć ze sobą "rozmawiać". Po raz pierwszy przetestowano jego działanie w 1975 r., gdy połączono komputery Uniwersytetu Stanforda i College London.

Brakowało już tylko fizycznych połączeń. Swoistych linii telefonicznych, zdolnych przenosić pakiety danych. Pentagon szybko dostrzegł w tej idei szansę na poprawę poziomu obronności kraju. Gdyby rakiety sowieckie trafiły precyzyjnie w punkty dowodzenia amerykańskiego systemu obronnego, komendę o ataku odwetowym musiałyby przejąć punkty ocalałe. Ale jak je odnaleźć? Tylko dzięki sprawnej, błyskawicznej komunikacji między komputerami.

Internet przyspiesza

Ktoś kiedyś obliczył, że gdyby tempo postępu i wzrostu w przemyśle samochodowym dorównywało tempu rozwoju Internetu, co powodowałoby spadek cen finalnych towarów, dziś egzemplarz forda kosztowałby trzy dolary. Sieć, tworzona równolegle przez amerykańskie ośrodki badawcze i przez wojsko zdawała się odpowiadać na każde pytanie o możliwości słowem: "nieograniczone".

Jak wiele tworzonych dla potrzeb wojska technologii, także Internet przeszedł do cywila. Już pod koniec ub. wieku media donosiły o pierwszej udanej operacji chirurgicznej, w której "sieciowo" uczestniczyli konsultanci z kilku kontynentów. Narządów do przeszczepów można było już szukać błyskawicznie, w każdym miejscu na Ziemi. Atomowe rakiety stały w silosach, a obmyślony dla ich uruchomienia system zaczynał przynosić korzyści w niemal każdej dziedzinie życia.

Jednak nie po naszej stronie ówczesnej "żelaznej kurtyny".

W krajach Układu Warszawskiego komputery, zwłaszcza sieć, podlegały ścisłej reglamentacji, podobnie jak dziś w Chinach. Amerykanie dostrzegli potencjał rozwojowy tej gałęzi przemysłu i komunikacji, i wszystkie kraje bloku sowieckiego obłożyli zakazem eksportu do nas tej właśnie technologii. Blokującą śrubę przykręcała szczególnie silnie administracja Reagana, bowiem postęp techniczny sprawił, że jeszcze niedawno zajmujące piętra budynków cyfrowe kolosy zamieniły się w poczciwe biurkowe "pecety", jednak o takiej mocy obliczeniowej, która zdolna jest przetrawić parametry lotu rakiet z głowicami nuklearnymi.

W lutym 1990 roku następuje zezwolenie COCOM na przyłączenie Polski do EARN/BITNET (namiastka Internetu). To pierwszy krok w stronę wyznaczoną przez upadek muru berlińskiego. W lipcu tego roku do Polski trafia pierwszy e-mail. Ale to jeszcze nie początek polskiego obszaru Internetu.

Dopiero 17 sierpnia 1991 roku "następuje pierwsza wymiana poczty elektronicznej między Polską a światem przez łącze 9600 bps do Kopenhagi; połączenie zrobione przy pomocy programu ka9q z baraku przed budynkiem Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego (FUW) przy ul. Hożej; konfigurowali: Rafał Pietrak; zespół: Wojciech Bogusz, Jacek Gajewski, Marcin Gromisz, Michał Jankowski, Roman Szwed, Jerzy Tarasiuk.

Tego dnia zaczyna się polska era w sieci, czyli de facto wejście do społeczności międzynarodowej nie ograniczanej ideologicznymi kłopotami.

Internet dojrzał?

Skończył 18 lat i jak z każdym, technologicznym dzieckiem, zaczęły się z nim problemy. A jak wiadomo, one rosną właśnie wraz z dziećmi.

Znany publicysta rozpętał niedawno polemiczną burzę, twierdząc, że obszar Internetu został zawładnięty przez chamów i prostaków. Przestrzeń, w której każdy ma prawo wykrzyczeć swoje żale i poglądy określił jako wstydliwy dla poczucia przyzwoitości. Bezpośrednim powodem jego złości stało się wyznanie czołowej polskiej siatkarki, która zakończyła karierę w reprezentacji właśnie z powodu obelżywych wpisów pod jej adresem na różnych forach.

Publicysta napotkał opór. Fani polskiego Internetu stwierdzili, że proponuje cenzurę, że nie docenia urody swobody wypowiedzi, choćby najbardziej paskudnych. Wolność wykrzykiwania obelg została przez nich postawiona wyżej ponad pułap zasad, które w przestrzeni publicznej debaty, wedle starych zasad, nie powinny być tolerowane i basta. Argumentowali, że prawdziwość dzisiejszej maksymy mówiącej, że jeśli coś nie istnieje w Internecie, to tego po prostu nie ma, wzięła się z panującej w sieci nieskrępowanej swobody ekspresji, w tym także prawa do obrażania.

Piraci z interkaraibów

Gdy osiemnaście lat temu podłączyliśmy się wreszcie do światowej sieci, wszyscy stanęliśmy przed zasadniczym pytaniem: płacić kolosalne pieniądze za Windows, czy nie? Większość zdecydowała się na drugie wyjście, dzięki czemu jako społeczeństwo zeszliśmy z socjalistycznych drzew i staliśmy się użytkownikami tego, co w zachodniej Europie było normą od lat. Kłótnie, gdzie kończy się prawo autorskie, a gdzie zaczyna obłęd w postaci obłożeniem tantiemami za słuchanie u fryzjera muzyki z radia, nic nie dały.

Nie znaleźliśmy się na własne życzenie w gronie tych szczęśliwych państw, których rządy oficjalnie ubolewają, ale nie spieszą się z tępieniem piractwa. Wychodzą bowiem z założenia, które u nas postulowane jest od lat: dajmy czas na rozwój nauki, a potem będziemy z dochodów żyć. Zanim powstała NOKIA, Finowie byli w czołówce piratów Europy. Dziś nie są, bo nie muszą, a może im się już zwyczajnie nie chce?

Dorosłość Internetu

Cokolwiek stanie się z Internetem, jest on wielkim zwierciadłem, w którym przeglądamy się sami. Warto pamiętać, że nasza umowa czyniąca nas członkiem Unii Europejskiej płynęła do nas długo, gdyż ze względu na obfitość tekstu plik komputerowy był potwornie duży.

Są opracowania, z których jasno wynika, że takie zdarzenie jak rewolucja francuska nie było czymś, co podniecało wyobraźnię pospólstwa, bo ono zwyczajnie nie wiedziało, że ta rewolucja pod ich bokiem trwa. Dziś trudno sobie wyobrazić życie i pracę bez Internetu i każdy z nas stał się członkiem światowej społeczności oraz doświadczył skutków rewolucji informacyjnej na niespotykaną dotąd skalę.

W Opolu pierwszy serwer edukacyjny uruchomiono w I Liceum Ogólnokształcącym w 1995 r. Rok wcześniej eksperymenty z podłączeniem do Internetu podejmowano na ówczesnej Wyższej Szkole Pedagogicznej.

(Korzystałem z tekstów zamieszczonych oczywiście w Internecie, a zwłaszcza z http://kalendarium.icm.edu.pl/ oraz z "Magazynu Internet").

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska