Internowani w stanie wojennym znów przyjechali do Grodkowa

fot. Jarosław Staśkiewicz
W Grodkowie znów można było zobaczyć sceny jak z 1981 roku.
W Grodkowie znów można było zobaczyć sceny jak z 1981 roku. fot. Jarosław Staśkiewicz
Kilkudziesięciu działaczy Solidarności, którzy 27 lat temu zostali zamknięci w Zakładzie Karnym w Grodkowie przyjechało dziś (13 grudnia) na obchody rocznicy ogłoszenia stanu wojennego.
Postaci internowanych opozycjonistów zagrali funkcjonariusze Sluzby Wieziennej.

Grodków: Spotkanie internowanych

Przyjechali więźniarką z zakładu karnego na Kleczkowskiej we Wrocławiu. Była Wiligilia 1981 roku kiedy auto podjechało pod bramę zakładu.

Wychodzili pojedynczo, rozglądali się z niepokojem i pytali: - Gdzie nas przywieźliście?

W sobotę te sceny można było obejrzeć jeszcze raz. Rolę internowanych, milicjantów i strażników odgrywali współcześni policjanci i pracownicy służby więziennej.

Nie zabrakło pojazdu opancerzonego, milicyjnych gazików, a nawet koksownika, takiego jak te, przy których ogrzewali się przed laty zomowcy.

Mimo zimna inscenizację oglądały setki ludzi zgromadzonych pod grodkowskim więzieniem. - Wtedy to był prawdziwym mróz, nie tak jak dzisiaj - mówili internowani na widok rozcierających ręce widzów.
- Łza się w oku kręci. Wtedy, tutaj, w Grodkowie czuliśmy się jakbyśmy byli wolni. Sił dodawały nam pieśni: Boże coś Polskę czy Rota, które śpiewaliśmy codziennie o północy i w południe - przypominał Mieczysław Walkiewicz.

Do więzienia trafił prosto ze szpitala, gdzie był na dyżurze. Potem z kolegami z Solidarności przywieziono go do Grodkowa i spędził tu prawie pół roku. - I warto było - nasz trud nie poszedł na marne. Chociaż nie wszystko poszło tak jakbyśmy chcieli, to mamy wolną Polskę, a to jest najważniejsze - mówił.

W imieniu internowanych przemawiał Tomasz Orlicz, znany wrocławski filmowiec. Przypomniał słowa innej internowanej, doktor Haliny Sarul.

- Pani Halina powiedziała w rozmowie ze mną, że choć fakt internowania był bezprzykładną krzywdą, to miała ona głęboki sens. Bo do ośrodków internowania trafiały często osoby przypadkowe, nie zawsze głęboko zaangażowane.

- A opuszczały ośrodek osoby w pełni uświadomione, głęboko myślące i przeszkolone. Ta władza popełniła bardzo poważny błąd, bo każdy z ośrodków, a szczególnie ten, stał się szkołą dla nas - podkreślał Orlicz.
Uroczystości i inscenizację pod więzieniem już po raz drugi zorganizował szef Zakładu Karnego w Grodkowie Bronisław Urbański.

- Wtedy byłem młodym wychowawcą i pamiętam, że pierwszego dnia po przyjeździe internowanych chodziłem po celach i składałem im życzenia - wspominał w sobotę Urbański.

Obchody rocznicy wprowadzenia stanu wojennego rozpoczęły się w Grodkowie mszą świętą, a w drodze z kościoła pod zakład karny uczestnicy uroczystości wzięli udział w nadaniu imienia "Solidarności" pierwszemu w mieście rondu.

Pod więzieniem złożono kwiaty przy tablicy upamiętniającej opozycjonistów, a internowani znów odśpiewali Boże coś Polskę i Rotę.

Potem kilkaset osób przeniosło się do hali sportowej, gdzie mogli obejrzeć wystawę IPN-u poświęconą dolnośląskiej Solidarności. Można było na niej obejrzeć m.in. zdjęcia internowanych w Grodkowie działaczy.

Była także odtworzona ze szczegółami cela, podobna do tych, w których przez pół roku mieszkali opozycjoniści. Niektórzy z nich przyjechali do Grodkowa ze swoimi dziećmi i wnukami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska