Inwalidka ofiarą windykatora czy własnej niewiedzy?

Jolanta Jasińska-Mrukot
Temida jest ślepa. Pytanie czy powinna być bezduszna?
Temida jest ślepa. Pytanie czy powinna być bezduszna?
Elwira, która praktycznie nie widzi, nie zrobiła właściwie nic złego - podpisała tylko dokument. Ma jednak pecha, jest uboga i chora. To wymarzony cel firmy windykacyjnej, teraz musi przeżyć miesiąc za 320 zł. Ktoś wyliczył, że się da.

Biednym to zawsze wiatr w oczy wieje - mówi 55-letnia Elwira z niewielkiej miejscowości koło Namysłowa. Wkłada płaszcz, zamyka za sobą drzwi, potem schodzi po ciemnej klatce schodowej. Nie zapala światła. - Nie ma takiej potrzeby, i tak słabo widzę - tłumaczy.

To, co Elwira nazywa "słabo widzę", lekarze w dokumentacji medycznej precyzują: "lewe oko - dziesięć procent widzenia", "prawe oko - zero". Trwałe inwalidztwo oczne.

W sklepie wyjmuje portfel i daje go ekspedientce, żeby wybrała należność. - Tak jest szybciej, zanim ja coś wyszperam… - tłumaczy. - Poza tym mam zaufanie do ludzi.
I to zaufanie ją zgubiło, dwa lata temu, kiedy zastukał człowiek z firmy windykacyjnej. Elwira otworzyła przed nim drzwi, a potem zaprosiła do mieszkania.

- Na początku to nawet nie wiedziałam, o co temu człowiekowi chodzi - wspomina. - Mówił, że dostawałam jakieś powiadomienia, ponaglenia do zapłaty 300 złotych z odsetkami. A ja nie rozumiałam, czego ten człowiek ode mnie chce.

Dopiero po dłuższej chwili zorientowała się, że to pracownik firmy windykacyjnej.

Podpis albo więzienie

- Mówił, a właściwie krzyczał, że muszę podpisać dokumenty, które mi podsuwał - wspomina.
Wahała się, na początku nie chciała niczego podpisywać.

- Zagroził, że zamiast tych 880 złotych, które się zrobiło z tego długu 300 złotych, to zapłacę trzy tysiące - wspomina roztrzęsiona. - Zapytałam: niby z czego mam spłacać, kiedy ja mam na rękę 520 złotych renty socjalnej? Odpowiedział, że niejeden inwalida za dług trafił za kraty. Więc podpisałam, jak mi zaczął grozić więzieniem…

Czy widziała, co podpisuje?

- Widzę tylko duże litery, ale jak słyszę krzyk nad sobą, to właściwie nie wiem, co się wokół mnie dzieje - przyznaje.
Dług ma długą brodę, prawie dziesięcioletnią. Wziął się stąd, że zrezygnowała z usług Ery, a ta zażądała od niej 300 zł kary za zerwanie umowy.

- Zrezygnowałam z ich usług, bo nie było mnie stać na utrzymanie telefonu komórkowego - tłumaczy Elwira. - A kiedy kazali mi płacić, to naprawdę nie miałam wtedy tych 300 złotych. A potem wyleciało mi to jakoś z głowy…

Elwira płacze. Nie zerwałaby umowy, gdyby wiedziała, że będzie za to kara. Ale nie wiedziała. Przy kupnie komórki nikt jej tego nie powiedział, a w umowie było, tyle że drobnym maczkiem. Przy jej wzroku jakby tego w ogóle nie było.

O długu po 10 latach przypomniał jej dopiero przedstawiciel firmy windykacyjnej z Koszalina.
- No i podpisałam mu, że zapłacę od razu 150 złotych, tak jak ten gość chciał, a potem po 100 złotych miesięcznie - tłumaczy. - Byłam załamana. Mam opowiadać, jak się człowiek żywi, kiedy dostaje na wszystko 520 złotych miesięcznie? A ja miałam jeszcze co miesiąc płacić z tego po sto złotych…

Jak mówi, kiedy jeszcze się lepiej czuła, szła gdzieś u znajomych dorobić. Ale potem do ślepoty przypałętało się jeszcze inne choróbsko, które zaczęło paraliżować jej ręce.

Sprzedana hurtowo

Jak to się stało, że firmę windykacyjną z Koszalina zainteresowało 300 złotych długu inwalidki z Opolszczyzny? Na dodatek, o czym windykatorzy wiedzieli, a pani Elwira nie - był to dług, który po trzech latach zdążył się przeterminować. Czyli taki, którego nie trzeba już spłacać.

- Nasza firma kupiła ten dług w pakiecie, wraz z innymi długami, w tym przeterminowanymi - przyznaje Marek Jeleń, dyrektor koszalińskiej firmy "Raport". - Niekoniecznie musimy wiedzieć, co jest w takim pakiecie. Poza tym, w przypadku tej pani to już nie było 300 złotych, ale dużo więcej.
Dyrektor "Raportu" podkreśla, że dług przed sądem, przeterminowany czy nie, pozostaje zawsze długiem.

- W takiej sytuacji ta pani, żeby nie płacić, mogła się powołać na przeterminowanie długu, ale tego nie zrobiła - przekonuje szef "Raportu". Mówi też, że nie wpłynęła od niej żadna skarga na złe zachowanie ich pracownika, który dwa lata temu pojawił się u pani Elwiry.
- A poza tym on u nas już nie pracuje - mówi dyrektor firmy "Raport". Zapewnia jednak, że każdy jego pracownik pracujący w terenie powinien zachowywać się według ustalonych procedur. Absolutnie nie ma mowy o krzykach, a tym bardziej o jakimkolwiek zastraszaniu.
Elwira nie może sobie wybaczyć, że windykatora wpuściła do domu. A przede wszystkim - że podpisała ten dokument: "Porozumienie w sprawie spłaty". - Potem we wszystkich pismach mi wypominali, że to było moje oświadczenie woli - rozpacza Elwira. - A po tym, jak raz im zapłaciłam, uznali, że się zgodziłam spłacać im ten dług.

Elwira wspomina jeszcze, że w ostatnim piśmie z firmy windykacyjnej ich prawnik napisał, iż miała rok, by zmienić to oświadczenie - unieważnić złożony podpis. Ale tego nie zrobiła.
- A skąd ja miałam to wiedzieć? - mówi rozgoryczona. - Biednym to nawet prawnicy gorzej doradzają. Bo ja przecież po wizycie egzekutora poszłam do prawniczki w naszym ośrodku pomocy społecznej, ale nic takiego mi nie powiedziała, kiedy pytałam, co mam robić.

Pozwana nie była aktywna

Elwira nie miała z czego z czego płacić. W tej sytuacji firma windykacyjna wniosła sprawę do sądu w Koszalinie. 29 października 2010 roku zapadł wyrok niekorzystny dla Elwiry.

- Jest już prawomocny i nie został zaskarżony - stwierdza sędzia Jacek Grześkowiak, przewodniczący VIII Wydziału Sądu Rejonowego w Koszalinie. - Nie widać było żadnej aktywności ze strony pozwanej. Nie skorzystała z terminu i możliwości odwołania się od tego wyroku.
Elwira na rozprawie nie była. Ze swojej miejscowości nie rusza się prawie trzydzieści lat. Poza tym musiałaby do Koszalina jechać z przewodnikiem.

- Ja się tylko domyślałam, że w tych sądach to są jakieś terminy, żeby coś naprawiać - przyznaje Elwira. - Ale ja przecież się na tym nie znam, jestem bez wykształcenia. Zaufałam prawniczce. A potem się okazało, że ona nie dopilnowała tego terminu…

Okazuje się, że Elwira nawet nie musiała jechać do Koszalina. Wystarczyłoby, żeby ona lub ktoś w jej imieniu wysłał do sądu pismo, że dług jest przeterminowany.

Komornik na rencie socjalnej

Nie zapłacone przez Elwirę 300 zł wzrosło do 1680 zł.

- Teraz na rentę siadł mi komornik, więc dostaję już grosze - ubolewa. - Kiedy mi brakuje na chleb, to w jednym z banków udzielają mi skromniutkiej pożyczki. Oni mnie znają, więc wiedzą, że oddaję, zaraz jak tylko mogę.

Elwira wciąż szuka pomocy, ostatnio u rzecznika praw konsumentów. - Tutaj nie chodzi o to, żeby wykorzystywać inwalidztwo tej pani, bo i takie sytuacje się zdarzają, że ktoś celowo zasłania się inwalidztwem czy chorobą, żeby nie spłacać zaciągniętej pożyczki - mówi Joanna Leszczyńska, powiatowy rzecznik praw konsumenckich w Namysłowie.

- Ta sytuacja jest inna, bo towarzyszy jej szereg niekorzystnych okoliczności. Być może pozostała nam jeszcze jedna nie wykorzystana ścieżka… A z doświadczenia wiem, że wielu przedstawicieli takich firm bardzo często liczy na ludzką niewiedzę i nieporadność.

Tak to właśnie działa. Firmy windykacyjne bezwartościowe, przeterminowane długi kupują za grosze, czasem np. milion za tysiąc złotych. A potem starają się wycisnąć ten milion z dłużników. Większość z nich nie ma pojęcia, że nie musi płacić. I tak zainwestowany tysiąc zwraca się niekiedy kilkaset razy.

- Zgodnie z prawem wysokość kwoty wolnej od potrąceń i egzekucji wynosi około 353 zł brutto - mówi Agnieszka Granatowska, rzecznik opolskiego ZUS. - Renta socjalna wynosi 593 zł brutto, w tym wypadku maksymalne potrącenie może wynosić 25 procent, co pozostawia sumę około 377 złotych.

A na rękę około 320 zł. I tyle dostaje co miesiąc Elwira. Ktoś najprawdopodobniej wyliczył, że za takie pieniądze można przeżyć. - To niech spróbuje - smutno kiwa głową.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska