IV liga. GKS Starościn - Zryw Wysoka 5-1

fot. Oliwer Kubus
Andrzej Piwowarczyk zatrzymuje Tomasza Makarskiego ze Zrywu.
Andrzej Piwowarczyk zatrzymuje Tomasza Makarskiego ze Zrywu. fot. Oliwer Kubus
Po nieudanym początku sezonu zawodnicy GKS-u odzyskują rezon. W sobotę zaaplikowali swoim rywalom aż 5 bramek.

Pierwsze minuty nie zwiastowały pogromu. Przetrzebiony kontuzjami zespół Zrywu grał kombinacyjnie i przeważał w środku pola. To jednak gospodarze stwarzali groźniejsze akcje, korzystając z niepewnych interwencji defensorów gości. Najdogodniejszą zmarnował w 9. min Krzysztof Raduchowski.
- Do pokonania miałem tylko bramkarza - relacjonował napastnik miejscowych. - Niestety, źle złożyłem się do strzału i piłka pofrunęła nad poprzeczką.

Co nie udało się Raduchowskiemu, dokonał Aleksander Matkowski. W 17. min płaskim uderzeniem z 20 m pokonał bramkarza.
- Pierwsza stracona bramka podcięła nam skrzydła - mówił Paweł Zwizło, pomocnik Zrywu. - Przestaliśmy grać z animuszem, a w obronie zaczęliśmy popełniać koszmarne błędy.
Gospodarze z kolei zaatakowali śmielej. W 23. min precyzyjne dośrodkowanie Adama Justyńskiego wykorzystał Łukasz Bonar. Zawodnicy z Wysokiej nie zamierzali się łatwo poddawać. Pojedynek z bramkarzem przegrał jednak Kamil Hof-richter, a później w boczną siatkę uderzał Łukasz Zapo-toczny. W doliczonym czasie pierwszej połowy kolejnego gola zdobyli jednak miejscowi. Rafał Samborski popisał się dryblingiem, wyłożył piłkę Raduchowskiemu, a ten nie dał szans Tomaszowi Kuligowi. Po tym ciosie goście się już nie podnieśli.
Tymczasem miejscowi nie zamierzali poprzestawać na trzech trafieniach. Tuż po wznowieniu gry w zamieszaniu podbramkowym najlepiej zachował się Samborski, a następnie kapitalnym rajdem popisał się Raduchowski. Wygrana miejscowych mogła być bardziej okazała, ale seryjnie okazje marnował Samborski.
- Jasne, że mogłem strzelić więcej bramek, ale najważniejsze jest zwycięstwo i kolejne trzy punkty zespołu - powiedział napastnik GKS-u.

Na otarcie łez honorowe trafienie dla Zrywu zaliczył Artur Potaczek.
- Mimo zdobytej bramki trudno być zadowolonym - mówił niepocieszony Pota-czek. - Zagraliśmy bardzo słabo i zasłużenie przegraliśmy.
- O naszym niepowodzeniu zadecydowały przede wszystkim urazy czołowych zawodników - dodał Zwizło. - Widoczny był zwłaszcza brak Petra Kovala, ostoi naszej defensywy.
Po czterech spotkaniach bez porażki w Starościnie panują dobre humory.
- Z różnych względów słabo spisywaliśmy się na początku sezonu - mówił Raduchowski. - Teraz nasza gra zaczyna się kleić i pniemy się w tabeli do góry.
W minorowych nastrojach znajdują się natomiast gracze Wysokiej. W ostatnich trzech meczach drużyna Zrywu nie zdobyła punktu, tracąc przy tym aż 15 goli!
- Nasza sytuacja nie jest wesoła, ale nie robimy tragedii - dodał Potaczek. - Gdy do gry wrócą kontuzjowani zawodnicy, powinny przyjść lepsze wyniki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska