- Na ślubie Marcina było kilku podstawowych piłkarzy, więc mieliśmy eksperymentalny skład - mówi Bienias. - A chłopaki pokazali charakter i lepszego upominku nie mogłem sobie wyobrazić.
Spotkanie rozpoczęło się jednak po myśli gospodarzy, którzy w 13. min objęli prowadzenie. Dla miejscowych był to pierwszy i ostatni miły moment sobotniego popołudnia.
Potem na boisku rządzili goście i bezlitośnie wykorzystywali błędy w defensywie przeciwnika. A ta też grał w nowym zestawieniu, bez swoich filarów: Wojciecha Caputy, Wojciecha Bieruta i Jacka Harmaty.
Po stracie pierwszego gola posypała się ona zupełnie. Rywal trafił w poprzeczkę, a po chwili Mateusz Jeziorowski po raz drugi pokonał bramkarza.
- Chłopaki śmiały się, że zwycięskiego składu nie zmieniamy i "weselnicy" mogą spokojnie się bawić jeszcze za tydzień - kończy zadowolony Bienias.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?