Dwie pierwsze bramki padły w bliźniaczo podobnych sytuacjach. Za pierwszym razem po dośrodkowaniu, a za drugim po uderzeniu głową Henryka Furmana, w polu karnym Polonii powstawało spore zamieszanie. Najprzytomniej zachowywał się Jacek i z bliska posyłał piłkę do siatki.
- Dość często wybieram się pod bramkę rywala, gdy mamy wolny lub rożny, ale nie trafiam tak regularnie - mówi Jacek. - Tym bardziej cieszę się, że dwa razy znalazłem się najlepiej w polu karnym. Trzeci gol to było mistrzostwo. Uderzyłem z wolnego w długi róg i piłka wpadła. Muszę ze sto razy próbować, aby padł taki gol, ale chyba sobota była moim dniem i wszystko wychodziło.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?