Diagnozę “mięsak Ewinga" 12-latka z Gogolina usłyszała w kwietniu ubiegłego roku. W grudniu amputowali jej nogę. Całą, aż do biodra. A to jeszcze nie był koniec. Walka z rakiem trwała dalej: chemioterapia, naświetlania, niewydolność nerek, dializy, zapalenie opon mózgowych.
Dziś ta walka wydaje się być wygrana, ale nowotwór to podstępny przeciwnik. Nikt nie da gwarancji, że nie będzie próbował jeszcze uderzyć. Dlatego Iwona i jej rodzice z niecierpliwością czekają na najnowsze - decydujące wyniki badań.
- Jeśli wyjdą dobrze, będziemy już jeździć tylko na badania kontrolne, modlę się, aby tak było - mówi pani Irena Trzop, mama Iwony. - Nogi przywrócić się nie da, ale mówi się “trudno".
Dzięki ofiarności ludzi dobrej woli, kupiliśmy córce nowoczesną protezę z tytanu, z wierzchu jest materiał skóropodobny. Będzie mogła w niej nawet biegać i jeździć na rowerze. Musi tylko nauczyć się nią posługiwać. Trzeba zaakceptować tę zmianę.
Mama Iwony dziś mówi o tym z wewnętrzną wiarą, ale wcześniej było jej bardzo ciężko. Sama przyznaje, że to córka lepiej zniosła decyzję o amputacji. To ona pocieszała rodziców. Mówiła: “niech mi odetną to świństwo, i niech mnie już przestanie boleć"; “tak musi być, jeśli nie ma innego wyjścia, nie ma sensu rozpaczać".
- Był w tym taki spokój i dojrzałość, jakiego nie ma niejeden dorosły - mówi pani Irena.- Wszyscy dziwiliśmy się, skąd tyle siły wewnętrznej w jedenastoletnim dziecku - nawet ksiądz i pani psycholog. I wiem, że to właśnie pozytywne nastawienie pomogło jej przejść przez ten trudny czas.
A co mówi Iwona? Niewiele. Wie, że chce już wrócić do domu na stałe, a nie kursować między szpitalami. Że chce znów chodzić do szkoły. Bawić się z koleżankami. Nie leżeć w łóżku. Nie jeździć na wózku. Biegać. Skakać. Nowa noga bardzo się jej podoba.
- Wygląda jak prawdziwa - chętnie pokazuje protezę. - Na razie trudno mi w niej zrobić krok, nawet dłużej ustać, ale się przecież nauczę! Długo leżałam, mięśnie mi zanikły. Ale ja będę dużo ćwiczyć. Jeszcze zobaczycie!
Rehabilitacja będzie na pewno długa i wymagająca wiele wysiłku. Rodzicom dziewczynki marzy się dla niej sanatorium. Ale to kosztuje. Już na protezę składało się dla Iwony pół Gogolina. W zbiórkę zaangażowała się szkoła, uczniowie, rodzice, nauczyciele, ksiądz proboszcz i katechetka, siostra Angela.
Na konto wpłacały osoby, których nazwisk nawet nie znają. Uzbierali ponad 24 tys. zł. Resztę dorzuciła rodzina.
Iwona ma dodatkowy bodziec do tego, by szybko stanąć na nogi: ma zagrać na planie serialu “M jak miłość" . Takie było marzenie, jakie przedstawiła fundacji “Mam Marzenie".
A fundacja obiecała je spełnić. Producenci już się zgodzili, czekają tylko aż dziewczynka będzie w formie. Takie przypadki, jak ten uczą pokory i optymizmu. Iwonka była zdrową dziewczynką, nikt w jej rodzinie nie chorował na raka.
Pewnego dnia uderzyła się w nogę w czasie szkolnego zamieszania na przerwie.I to małe zdarzenie odcisnęło piętno na jej przyszłości. - Ale nie odebrało jej pogody ducha, marzeń i zdolności do radości - podkreślają rodzice. - Życie toczy się dalej!
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?