Jacek Bąk: - Duma i niedosyt

Rozmawiał Jaromir Kruk
Jacek Bąk
Jacek Bąk
96-krotny reprezentant Polski, Jacek Bąk poznał smak mundialu jako zawodnik w latach 2002 i 2006. W obu tur-niejach biało-czerwonym nie udało się wyjść z grupy i z perspektywy czasu obecny ambasador naszej kadry do lat 18 dostrzega kilka przyczyn niepowodzeń. Finałom MŚ w Brazylii wychowanek Motoru Lublin przygląda się będzie z wielką ciekawością, a szczególną uwagę zwróci na ekipy Francji i Kamerunu.

- Teraz gdy słyszy pan hasło mundial to jakie nasu-wają się pierwsze skojarzenia?
- Jestem dumny, że zagrałem dwa razy w finałach mistrzostw globu - mówi Jacek Bąk. - Oczywiście pozostał niedosyt, bo w Korei Południowej i Niemczech nie wyszliśmy z grupy. Można to porównać do biegu maratońskiego - dobiegasz na stadion gdzie jest meta i padasz ze zmęczenia, dajesz się wyprzedzać. My graliśmy kapitalnie w eliminacjach, a w mundialach wszystko się psuło.

- Przez kontrowersyjne powołania?
- Zdecydowanie w mniejszym stopniu niż przygotowania. W wielkich turniejach, mundialach i Euro miałem do czynienia z trzema selekcjonerami i każdy serwował nam zbyt mocne treningi. Owszem, nikt nie narzekał, bo toczyła się walka o miejsce w wyjściowej jedenastce, ale już na turniejach brakowało świe-żości, luzu. Gdy w Niemczech wyszliśmy na stadion przed po-tyczką z Ekwadorem i zobaczyliśmy, że na trybunach 70 procent to Polacy czuło się gęsią skórkę. Żałuje tych mundiali, bo tego nie da się porównać z niczym innym, a mówi to człowiek, który zagrał także w Euro, Lidze Mistrzów, Lidze Europy. Głupio jest, gdy ludzie w ciebie wierzą, a ty ich zawodzisz. Teraz finały przyjdzie nam przeżywać bez kadry, bo ciągle czegoś nam brakuje do awansów. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest sporo, a błędy popełniają kolejni selekcjonerzy, choć na pewno na niektórych pozycjach nie mamy odpowiedniej jakości.

- Kogo typuje pan na mistrza świata?
- Brazylię. Ma znakomity zespół, ale gra pod ogromną presją. W tym kraju wielu nie podoba się to, że mimo biedy i korupcji organizuje się mundial. Na pewno w organizacji pojawi się mnóstwo niedociągnięć, a wszystko może przysłonić tylko triumf "canarinhos". Sportowo spodziewam się bardzo interesujących zmagań.

- Francji, której pan kibicuje nie zaszkodzi absencja Francka Ribery'ego?
- Na pewno to duży problem, ale może "tricolores" zostaną czarnym koniem mundialu. Didier Deschamps nie chciał mieć w zespole niepokornych gwiazd, kosztem porządku, a myślę, że powołał paru znakomitych, ale też mniej znanych szerszej widowni zawodników.

- Wciąż pana koledzy z boiska grają na takim pozio-mie. Stąd pana sentyment do Kamerunu?
- We Francji miałem kolegów w gronie czarnoskórych piłkarzy. Choćby Benoit Essou-Ekotto, obrońca który niedawno świętował awans Queens Park Rangers do Premier League. W Lens coś tam się ode mnie nauczył i teraz to procentuje (śmiech). W sztabie szkoleniowym "Nieposkromionych Lwów" jest także Rigobert Song, jeden z symboli kameruńskiego futbolu, czterokrotny uczestnik mundialu w roli piłkarza. Nawet jego osoba nie jest w stanie zminimalizować kłótni wewnątrz tego zespołu. Oni ciągle się kłócą, z działaczami o kasę, między sobą, narzekają i dlatego od 1990 roku nie wyszli z grupy na mistrzostwach świata. Szokujące, bo mają świetnych piłkarzy, lecz trudno marzyć o wyniku, skoro górą są indywidualne ambicje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska