Jad owadów bywa bardzo groźny

Redakcja
Szerszenie najgroźniejsze są właśnie teraz, gdy zaczyna im brakować pokarmu.
Szerszenie najgroźniejsze są właśnie teraz, gdy zaczyna im brakować pokarmu. depositphotos
Z powodu użądlenia przez pszczoły, osy i szerszenie umiera co roku w Polsce 15-20 osób. Na Opolszczyźnie w tym sezonie były już 2 takie przypadki. A potencjalnie zagrożonych alergią na jady jest około 100 Opolan.

Spacerowałem nad Jeziorem Nyskim, gdy nagle poczułem silny ból w nodze, jakby mnie ktoś w nią kopnął - opowiada pan Leszek. - Zobaczyłem, że to szerszeń. Nie przejąłem się tym zbytnio, zacząłem iść w stronę samochodu, bo chciałem już wracać do domu.

Tymczasem nagle zacząłem się dusić i osuwać na ziemię. Miałem wprawdzie przy sobie telefon, lecz nie byłem w stanie wybrać numeru. Zobaczyłem tylko, że podbiega do mnie jakiś mężczyzna, pyta, co się dzieje, a ja już nie umiałem odpowiedzieć. Tylko tyle pamiętam.

Nieznajomy wezwał karetkę, przyjechała w 5 minut. Pan Leszek musiał dostać dwie dawki leku, bo pierwsza nie pomogła. Doznał silnego wstrząsu anafilaktycznego. - Z późniejszych relacji wiem, że ciśnienie spadło mi do blisko zera - wspomina mężczyzna. - Lekarz powiedział, że gdyby przyjechali dwie minuty później, to już nie udałoby im się mnie uratować...

Panią Halinę, mieszkankę Prudnika, pszczoła dopadła w domu, przez otwarte okno. Użądliła ją w ramię. Objawy były równie dramatyczne jak u pana Leszka.

- Byłam sama w domu, dobrze, że zdążyłam wykręcić numer pogotowia i powiedzieć dyspozytorowi, że zostawię otwarte drzwi - wspomina kobieta. - Bo gdy ekipa karetki weszła do środka, jak mi potem przekazywano, zastała mnie leżącą na podłodze, nieprzytomną.

Tego lata pierwszą śmiertelną ofiarą zabójczych owadów był 6O-latek, który w minioną niedzielę łowił ryby w stawie we Wronowie, koło Brzegu. Mężczyzna został zaatakowany przez rój szerszeni. Nie miał żadnych szans, bo najprawdopodobniej był na ich jad silnie uczulony.

Druga tragedia rozegrała się w Kędzierzynie-Koźlu. Znany w tym mieście pedagog, Andrzej Wojnicki, zmarł 5 dni po tym, jak użądliła go osa. Doszło u niego do zatrzymania krążenia, potem do ciężkiego uszkodzenia mózgu. Pobyt na oddziale intensywnej terapii nie pomógł. Niespodziewana śmierć była dla wszystkich szokiem.

Z adrenaliną na łąkę

- Z sygnałów, jakie do mnie docierają, wynika, że Opolanie po nagłośnieniu obu tragedii zaczęli się panicznie bać wszystkiego, co fruwa i brzęczy - mówi dr Janusz Zaryczański, konsultant wojewódzki w dziedzinie alergologii. - Straż pożarna odnotowała już 208 wyjazdów do usuwania gniazd pszczół i szerszeni. Reakcja ludzi jest zrozumiała, bo mnie samego też zaniepokoiły dwa zgony z powodu uczuleń na jad w tak krótkim czasie. Według statystyk, na milionową populację, jaką stanowi Opolszczyzna, rocznie może się zdarzyć co najwyżej jeden taki zgon.

- Teraz nie chodzi jednak o to, by skupić się na niszczeniu kolejnych gniazd owadów, tylko trzeba ludzi edukować, wyszukać tych pacjentów, którzy latem muszą przy sobie stale nosić ampułkostrzykawkę z adrenaliną, to im może uratować życie - podkreśla dr Janusz Zaryczański, który na co dzień pracuje w Wojewódzkiej Przychodni Alergologicznej WCM w Opolu. - Pszczoły atakują od wczesnej wiosny po późne lato, osy przez cały okres letni aż po późną jesień. Te ostatnie nie są jednak aż tak groźne. Przez najbliższy miesiąc najbardziej agresywne będą szerszenie, bowiem zaczyna im brakować pokarmu.

Szerszeń ma jadu co najmniej 10 razy więcej niż osa i o tyle więcej może go wpuścić podczas użądlenia. Więcej jadu niż osa wpuszcza też pszczoła. A to dlatego, że pozostawia ona w skórze człowieka żądło i jeśli się go nie usunie, będzie się nadal wydzielała z niego toksyczna substancja.

- Jad pszczeli jest groźniejszy, bo uczulenie na jad osy może mijać samoistnie, jeśli nie będziemy często przez nią kąsani - tłumaczy dr Barbara Żurek, specjalista chorób płuc i alergolog z Poradni "Allergovita" w Opolu. - Osa wyrzuca część jadu w powietrze, traci go. Na osy jednak łatwiej się natknąć, bowiem one przede wszystkim lgną do słodkiego, krążą w pobliżu lodziarni, straganów z owocami. Natomiast pszczoły rzadko wylatują z ula w stronę siedzib ludzkich, choć je też przyciągają słodkie zapachy. Na przykład zwabić je mogą słodkie perfumy, więc alergicy nie powinni się nimi latem skrapiać.

Pszczoły mogą nas zaatakować na łące, jeśli przebywamy w pobliżu pasieki. Lgną też do kwiecistych ubiorów oraz takich kolorów jak żółć, czerwień czy pomarańcz.
- Osoby uczulone na ich jad powinny się ubierać na biało, zwłaszcza wybierając się w plener - radzi dr Barbara Żurek.

Nie lekceważ objawów

Po użądleniu u każdego człowieka na skutek działania jadu pojawia się reakcja miejscowa w postaci zaczerwienienia, świądu, bólu, czasem, choć rzadko, występuje duszność. Zwykle po kilku godzinach objawy te ustępują samoistnie. Jeżeli nie jesteśmy uczuleni na jad, wystarczy wtedy położyć zimny okład z altacetu lub obłożyć to miejsce lodem.

Może również dojść do dużej zmiany, gdy powstały bąbel na ręce czy nodze przekracza 10 cm, a objawy zapalne utrzymują się powyżej 24 godzin. Wtedy także stosuje się okłady z altacetu oraz zaleca się zażycie leku przeciwalergicznego. To jeszcze jednak nie jest powód do zmartwienia.

- Zagrożeniem dla życia są natomiast ciężkie uogólnione reakcje anafilaktyczne - wyjaśnia dr Janusz Zaryczański. - Występują one u kilku procent populacji. Wyróżnia się ich cztery typy. O pierwszym, stosunkowo najlżejszym, świadczą: pokrzywka na ciele, świąd skóry, niepokój, osłabienie. Na drugi wskazują: obrzęk, ból brzucha, biegunka, wymioty, zawroty głowy i uczucie ucisku w klatce piersiowej.

Gdy mamy do czynienia z trzecim typem reakcji uogólnionej, pojawiają się dwa z wymienionych wcześniej objawów oraz dochodzą inne: duszność, świszczący oddech, chrypka, zaburzenia mowy, splątanie oraz lęk przed śmiercią. W przypadku czwartego typu reakcji, której przebieg jest dramatyczny, występują również: spadek ciśnienia, zapaść, utrata przytomności, nietrzymanie moczu lub stolca, sinica. Wówczas może dojść do zgonu, jeśli alergik nie otrzyma właściwej pomocy na czas.

- Szacujemy, że w tej chwili na Opolszczyźnie może mieszkać około 100 osób, u których na skutek użądlenia mogłoby dojść do uogólnionej reakcji anafilaktycznej typu trzeciego i czwartego lub już wystąpiły u nich któreś z niepokojących objawów - twierdzi konsultant wojewódzki w dziedzinie alergologii. - Następnym razem mogą już nie nie mieć tyle szczęścia.

Ampułkostrzykawki z adrenaliną, które ratują życie, kupuje się w aptece na receptę. Jedna kosztuje ok. 70 zł. Poza tym podręczna apteczka pacjenta reagującego alergią na owady powinna zawierać sterydy i preparaty przeciwhistaminowe.

W przypadku trzeciego i czwartego typu uogólnionej reakcji anafilaktycznej pacjent powinien być również zakwalifikowany do immunoterapii, czyli odczulania. Wcześniej czeka go wywiad lekarski oraz dwa testy: skórny i krwi.

- Do specjalistów są kolejki, ale wydałem już polecenie personelowi Wojewódzkiej Przychodni Alergologicznej WCM, żeby pacjentów, u których kiedykolwiek doszło do takich objawów po użądleniu, które były szczególnie niepokojące, przyjmowano poza wszelką kolejnością.

Odczulanie przeciwko jadom owadów błonkoskrzydłych prowadzi się w Polsce od ponad 25 lat. To zabieg dość niebezpieczny, dlatego musi się odbywać w szpitalu lub w przychodni przyszpitalnej. W ciągu 3,5 godziny pacjent otrzymuje dwukrotną dawkę jadu.

Obecnie odczulaniu poddaje się ponad 50 osób z Opolszczyzny. W tym dziewięcioro dzieci. Dorośli jeżdżą co miesiąc do wrocławskiej kliniki, natomiast mali pacjenci przechodzą immunoterapię na oddziale pediatrycznym WCM. Sześcioro z nich jest uczulonych na jad pszczoły, troje - na osy.

Jedna z pacjentek Wojewódzkiej Przychodni Alergologicznej WCM, zanim poddała się odczulaniu, przez 20 lat bała się wyjść z domu przez całe lato, gdziekolwiek wyjechać. Wpadała w panikę, gdy tylko słyszała brzęczenie pszczoły. Odczulanie okazało się dla niej wybawieniem. Poddał mu się także rolnik, który został użądlony przez szerszenia w trakcie prac na polu. Stracił przytomność, ale na szczęście w pobliżu była rodzina i na czas wezwała pomoc.

Była też pacjentka, która sprzedaje w sklepie spożywczym. Żyła w stresie,bo wystawione produkty na ladzie przyciągały pszczoły i osy owady. Pracy nie mogła zmienić, więc również zdecydowała się na odczulanie. Z kolei inną Opolankę, która przeszła immunoterapię, pszczoła zaatakowała na plaży w Chorwacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska