Jak budowano Okrąglak w Opolu?

Artur  Janowski
Artur Janowski
Konstrukcja Okrąglaka powstała z prefabrykatów, które można było dostać na miejscu.  Nie była więc to kosztowna inwestycja.
Konstrukcja Okrąglaka powstała z prefabrykatów, które można było dostać na miejscu. Nie była więc to kosztowna inwestycja. Reprodukcja: Paweł Stauffer
Halę stawiało całe województwo, a projektanci kierowali się hasłami: prosto i tanio. Mimo to, gdy w lipcu 1968 roku opolanie po raz pierwszy weszli do największej hali w regionie - byli nią zachwyceni.

Zachwytu nad okrągłą widownią i kopułą nigdy by nie było, gdyby nie Józef Buziński, ówczesny przewodniczący prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Opolu. To on rzucił hasło: budujemy w Opolu halę sportowo-widowiskową, a potem wykonawcą projektu uczynił katowickiego architekta Jerzego Gottfrieda. Spodobała mu się bowiem hala, którą architekt zaprojektował kilka lat wcześniej w Chorzowie.

- Dostałem taki telefon, który się szybko odbiera, potem się słucha, a następnie się nie odmawia - opowiada katowiczanin, który niedawno przyjechał do Opola i zwiedzał zamknięty od marca Okrąglak.

Od razu odżyły wspomnienia, bo choć hala ma w znacznym stopniu zmienione wnętrze, to wciąż posiada charakterystyczny kształt, który powstał w 1966 roku na deskach kreślarskich biura architektonicznego Miastoprojekt Katowice.

Miejsca było mało

91-letni Jerzy Gottfried jest już legendą powojennej architektury. Razem z Henrykiem Buszko i Aleksandrem Frantą wygrywali przez lata dziesiątki konkursów w całej Polsce. W Opolu Jerzy Gottfried projektował jednak sam, choć hala nie powstałaby bez konstruktora Włodzimierza Feiferka, który wizje architekta zamieniał na realne kształty.

- Nie byłem zachwycony, gdy przyjechałem do Opola - opowiada architekt. - Nie chodzi mi o samo miasto, bo je znałem i lubiłem, odkąd uczestniczyłem przy odbudowie kilku kamienic w Rynku. Nie spodobała mi się lokalizacja przy ulicy Oleskiej, którą wskazano mi na halę. Wprawdzie w 1966 roku teren inwestycji otaczały w sporej części pola, ale i tak wydawało mi się, że miejsca mam za mało. Tymczasem hala to przedsięwzięcie wymagające rozmachu. Trzeba znaleźć teren na parkingi, na zieleń towarzyszącą i obiekty dodatkowe. Lokalizacja przy ulicy Oleskiej powodowała, że to ja musiałem się dopasowywać do pobliskich domów i układu drogowego, a hala zwłaszcza teraz robi wrażenie "zaciśniętej".

Konstrukcja Okrąglaka - którą dziś wielu architektów ocenia jako ciekawą i wartą zachowania - jest jednocześnie bardzo prosta, bo wykonano ją z prefabrykatów, które mogły powstawać na miejscu, co znacznie obniżało koszty inwestycji.

- Miało to znaczenie dla Opola, ale i dla mnie osobiście - podkreśla Jerzy Gottfried. - Jestem bowiem nie tylko architektem, ale także obywatelem. Nigdy nie należałem do PZPR, ale żyłem w trudnych czasach i na niewiele wtedy było nas stać. Musieliśmy szukać prostych, szybkich w wykonaniu i tanich w utrzymaniu rozwiązań. Okrąglak ma w sumie prostą konstrukcję, ale nie tandetną. Prostota myślenia polega m.in. na rezygnowaniu z dupereli. Nie trzeba robić ozdóbek, nie trzeba stosować marmurów.

Projektant przypomina, że problemem niemal każdej hali budowanej w tamtych czasach było zapewnienie bezpiecznego wyjścia w razie pożaru.

- Myśmy to uzyskali w genialny sposób, poprzez umożliwienie bezpośredniego wyjścia na tarasy otaczające Okrąglak. Te wyjścia z hali zachowały się do dziś - przypomina Jerzy Gottfried. - Wówczas Okrąglak uważany był za bardzo bezpieczny. To, że teraz halę zamknięto ze względu na zastrzeżenia straży pożarnej nie dziwi. Czasy się zmieniają, podobnie jak wymagania, jakie są stawiane halom przez strażaków.

Beczułka miodu dla monterów

Budowa Okrąglaka trwała od 1967. Architekt nie przypomina sobie, aby były jakieś problemy z wykonawcami czy materiałami. Z tymi ostatnimi bywało wówczas różnie, ale stawianie hali zawsze miało pierwszeństwo wobec innych inwestycji w Opolu.

- Okrąglak był oczkiem w głowie wojewody Buzińskiego, to on lub jego ludzie wszystko nam załatwiali - mówi Jerzy Gottfried.

Jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji powstał społeczny komitet budowy hali, na którego czele stanął Józef Buziński. Na konto komitetu pieniądze płynęły z kilku źródeł. Po pierwsze od osób prywatnych, które kupowały okolicznościowe cegiełki. Po drugie organizowano loterie (jedną z nagród było auto Wartburg), a o sporą część pieniędzy wystarano się w firmie prowadzącej grę Toto-Lotek.

Jednak przede wszystkim inwestycję wsparły przedsiębiorstwa państwowe, które wtedy funkcjonowały w naszym regionie. Mnożyły się też czyny społeczne. I tak np. w 1968 r. z okazji 5. zjazdu PZPR załogi ZUP Nysa i poznańskiego Mostostalu wykonały w czynie społecznym prace montażowe trzech 16-metrowych słupów oświetleniowych. W imieniu pracowników deklarację podpisał Józef Rok, który w jesienią 1967 roku kierował ekipą, montującą 50-tonową konstrukcję kopuły. Mostostal spisał się wtedy na tyle dobrze, że w ramach podziękowania ekipa z Poznania otrzymała od opolskiego wojewody... beczułkę miodu trójniaka.

Swoją cegiełkę do budowy hali dołożyli także artyści i widzowie V Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej. Dziś TVP przekonuje, że do imprezy musi dopłacać, tymczasem w 1967 roku Towarzystwo Przyjaciół Opola wypracowało na niej "nadwyżkę" (słowo zysk było niemal zakazane) w wysokości 42 tysięcy złotych. I to ją przelał na konto komitetu społecznego Karol "Papa" Musioł, ówczesny przewodniczący TPO.

Ostatecznie Okrąglak kosztował 25 milionów złotych, co w porównaniu do kosztu innych budowanych wówczas hal nie było wcale zawrotną sumą.

- Hala miała być prosta i tania. Czas pokazał, że jest też trwała, bo jej konstrukcja do dziś jest w niezłym stanie technicznym - podkreśla z dumą Jerzy Gotffried.

A miało być jak w Chorzowie

Gdy 20 lipca 1968 - po 19 miesiącach budowy - halę otwarto, nikt o jej prostocie nawet się nie zająknął. Na wspólnej sesji wojewódzkiej, miejskiej i powiatowej rad narodowych podkreślano natomiast, że Okrąglak jest najnowocześniejszym obiektem w Polsce.

Mówiono o zaletach, w tym o znakomitej widoczności, bo na okrągłej widowni nic nikomu nie przesłania widoku. Łącznie w tym dniu Okrąglak pomieścił blisko pięć tysięcy osób, a to dlatego, że do trzech i pół tysiąca stałych miejsc siedzących, dostawiono dodatkowo 1200 krzeseł. Mimo to wielu opolan musiało stać przed halą, bo do środka już się nie zmieścili.

- Nie ja te krzesła wymyśliłem, ale któryś z opolan, może architekt miejski? Dla mnie było to jednak sztuczne pompowanie pojemności hali - uśmiecha się Jerzy Gotffried.
Po okolicznościowych przemówieniach rozegrano zawody sportowe. Zawodnikiem, który wystąpił w Okrąglaku jako pierwszy w historii, był znany gimnastyk Mikołaj Kubica z Radlina, zaraz po nim wystąpili kolejni zawodnicy.

Jeszcze przed otwarciem Okrąglaka zapowiadano, że hala to wstęp do stworzenia w Opolu wielkiego parku rekreacyjnego, przypominającego Wojewódzki Park Kultury i Wypoczynku w Chorzowie. Planowano budowę dużego parkingu, basenu, kilku fontann, a także stworzenie terenów spacerowych z ogromną ilością zieleni. Ambitna koncepcja zakładała również postawienie pawilonu wystawowego od strony obecnej ulicy Okulickiego. Plany - głównie ze względu na duże koszty - z czasem zaczęto ostro redukować. Pozostałością po nich jest stojący tuż obok Okrąglaka Cieplak, który początkowo miał być małą pływalnią, ale i ten pomysł upadł.

Im dłużej trwało użytkowanie hali, tym przybywało wobec niej uwag. Zmorą był przeciekający dach, na początku wyglądający nieco inaczej niż obecnie. U szczytu kopuły zamontowano bowiem szklane elementy, które wprawdzie były kłopotliwe w użytkowaniu, ale też znakomicie doświetlały cały obiekt.

- Słyszałem też, że narzekano na akustykę podczas koncertów, ale to nie miała być przecież sala muzyczna, ale sportowo-widowiskowa - broni się Jerzy Gottfried.

- Z powodu kiepskiej akustyki trzeba było zamontować specjalne ekrany, które wciąż wiszą u szczytu kopuły. Wykonano je wedle projektu architekta Kirszensteina, który, tu mała ciekawostka, jest ojcem słynnej biegaczki Ireny Szewińskiej-Kirszenstein - opowiada Andrzej Hamada, architekt i miłośnik historii Opola.

Trzech braci

O tym, że nasza hala ma bliźniaka w Olsztynie wie wielu opolan. Znacznie mniej osób zdaje sobie sprawę, że było blisko powstania drugiego brata Okrąglaka, a w latach 70. zaczęto nawet jego budowę.

- Ale najpierw powstała Urania w Olsztynie, gdy wojewodą w Olsztynie został Buziński - opowiada Jerzy Gottfried. - Nie projektowałem tam niczego od nowa, choć początkowo mnie o to proszono. Zgodziłem się za to udostępnić gotowy projekt, bo dzięki niemu mógł powstać identyczny obiekt. Budowę trzeciej hali też wymyślił Buziński, ale wtedy go przeniesiono do Bielska-Białej.

To tam w latach 1975-1981 Buziński był I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR. Hala miała być kształtem podobna go Okrąglaka, ale konstrukcyjnie była pomyślana nieco inaczej. Ostatecznie kopuła nigdy nie stanęła, choć budowa ruszyła i fundamenty pod halę powstały.

- Inwestycję przerwano, pewnie przez kryzys ekonomiczny, a potem już nigdy nie podjęto ponownie - wspomina z żalem Jerzy Gottfried. - Kilka lat temu dowiedziałem się, że resztki fundamentów i konstrukcji rozebrano. Po tej hali nie ma już śladu, poza zdjęciami i projektem. Szkoda, bo moim zdaniem byłaby najlepszą spośród tych trzech. Opolski Okrąglak - o czym wiele osób nie pamięta - miał być od początku głównie halą sportową. W takiej hali jak ktoś czasem przejdzie nam przed nosem, to nie ma problemu, coś takiego przeszkadza głównie w kinie czy teatrze.

Zostanie konstrukcja

Opolski Okrąglak prędzej czy później czeka wielka rozbiórka. Plan przebudowy hali przewiduje, że zostanie z niej tylko betonowa konstrukcja kopuły. Eksperci, wynajęci przez urząd miasta, ocenili stan żelbetonowych elementów jako dobry. Dlatego postanowiono je zachować, a w ten sposób ocalić także charakterystyczny kształt, który od lat góruje nad sporą częścią miasta.

- Wiem, że ktoś wpadł na pomysł budowy prostokątnej areny w okrągłej hali, ale uważam go za niedobry. Po co zmienić coś, co przez tyle lat się sprawdzało? - pyta Jerzy Gottfried. - Wydaje mi się, że modernizacja hali zgodnie z jej pierwotną formą areny byłaby lepszym i łatwiejszym rozwiązaniem. Gdybyśmy to my teraz projektowali, to prostokątna arena by nie przeszła. No ale czasy się zmieniają. Mam tylko przynajmniej nadzieję, że nikt nie wpadnie teraz na pomysł zmiany nazwy obiektu.

- W Chorzowie zaprojektowałem kiedyś halę Kwiatów, którą potem przechrzczono na halę wystaw Kapelusz i nie da się już z tym nic zrobić. Wolałbym, aby w Opolu pozostał swojski Okrąglak - puentuje architekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska