Jak „Czarna Pantera” strzeliła prawicy w Piętę [KOMENTARZ]

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
Gazety i portale rozpisują się w ostatnich dniach o pikantnych szczegółach romansu konserwatywnego posła PiS Stanisława Pięty. Klasyka gatunku - pomyślałem.

Porzucona kochanka, dla której świętoszkowaty Pięta miał zostawić żonę, poleciała z ich intymną korespondencją do mediów. Z dialogów wynika, że poseł baraszkował z nią w hotelu poselskim i podczas służbowych podróży. Miał jej także obiecać załatwienie pracy w Orlenie. I to zanim oficjalnie zaczną być parą, „żeby prezes PiS nie nabrał podejrzeń”.

Klasyka gatunku - pomyślałem, ale potem coś mnie tknęło, by poszperać, co dr Google wie na temat damy, którą pan poseł poznał na… miesięcznicy smoleńskiej.

No i wyszło, że to jest pani do towarzystwa, która od lat kręciła się w towarzystwie ważnych polityków, wielu - skutecznie bądź nie - zaczepiała. W sieci roi się od jej fotek ze śp. wicepremierem Andrzejem Lepperem, ale także z prezydentem Andrzejem Dudą, z którym miała nawet podróżować wyborczym busem.

Prawicowe portale sugerują, że była pocieszycielka Pięty i innych może być agentką obcego wywiadu. Sądzę, że dla samych zbajerowanych przez nią polityków to wersja optymistyczna. Zakłada bowiem ich zmaganie się z jakąś obcą, potężną siłą, wyposażoną w wielopiętrowy aparat manipulacji. W takim wypadku winę za polityczny pasztet, który wyszedł z romansów, należałoby rozłożyć również na służby, które nie chronią najważniejszych urzędników przed prowokatorkami.

Kimkolwiek jest była już kochanka posła, wyszedł on nie tylko na hipokrytę, ale i żałosnego łosia

Póki co najbardziej prawdopodobne jest jednak, że Piętę zbajerowała zwykła panienka na telefon. Tyle że bardziej ambitna i zorientowana na większy sukces. W takim wypadku wychodzi pan poseł nie tylko na hipokrytę, ale także żałosnego łosia, który ma problem z zarządzeniem własnym życiem. Tymczasem państwo - o zgrozo - powierzyło mu jeszcze nasze sprawy. W tym te wrażliwe, związane ze służbami specjalnymi.

Kimkolwiek byłaby nałożnica Pięty, mamy tu obraz państwa teoretycznego, w którym „Czarna Pantera”, bo taki pseudonim nosi była poselska kochanka, ma nieskrępowane dojście do osób mających dostęp do informacji niejawnych.

Jest i drugi, wspomniany już aspekt sprawy - moralny. „Żeby prezes się nie dowiedział” - drży poseł Pięta, kombinując dla kochanki robotę w Skarbie Państwa. Rozbrajający jest ten lęk posłów prawicy przed Jarosławem Kaczyńskim. Wiadomo, że od lat jedną z ulubionych czynności prezesa PiS jest czytanie donosów o prowadzeniu się podwładnych. W ten sposób strzela się na Nowogrodzkiej także do opolskich polityków i polityczek. A bywa to lektura bardziej ekscytująca niż ulubione rodeo Kaczyńskiego. Kto bowiem choć trochę zna środowisko prawicy, ten wie, że hipokryzja wylewa się jej oficjalnie bogobojnym działaczom uszami. Myślę tu nie tylko o typowej obyczajówce, nie tylko o bezprawnych nagrodach dla polityków, którzy mieli być skromni, ile o istnym festiwalu kumoterstwa, nepotyzmu i bratobójczych walk w spółkach Skarbu Państwa. Cóż, po ujawnieniu kompromitujących „taśm prawdy” koalicji PO-PSL w Polsce miała nastać moralna odnowa. Wyszło jak zwykle, tylko jeszcze bardziej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska