Jak Kaczyński podpalił Polskę w szczycie pandemii. Komentarz Krzysztofa Zyzika, redaktora naczelnego nto

Krzysztof Zyzik
Krzysztof Zyzik
K.Dobuszynski
Jedna decyzja Jarosława Kaczyńskiego, wykonana rękami usłużnej szefowej Trybunału Konstytucyjnego, wyprowadziła na ulice setki tysięcy wkurzonych Polek i Polaków.

Jak cynicznym trzeba być człowiekiem, by w szczycie pandemii, gdy tak ważna jest solidarność i dyscyplina całego społeczeństwa, wpaść na pomysł wysadzenia w powietrze trwającego dwadzieścia siedem lat kompromisu aborcyjnego. Kompromisu, który z definicji opierał się na ustępstwach jednej i drugiej strony.

Kompromisu, który szanował i doceniał papież Jan Paweł II. Kompromisu, o którym prezydent Lech Kaczyński mówił, że w żadnym wypadku nie można go naruszać.

Niestety, dziś umiar i przyzwoitość funkcjonują na obrzeżach polityki. W mainstreamie jest cynizm i pogarda. Młode wilczki, jakie obsiadły magazyny z konfiturami skarbu państwa, mienią się prawicą, a mówią językiem towarzysza Gomułki.

Dla nich protestujące kobiety i młodzież to „warcholstwo” i "terroryści", z którymi „trzeba się rozprawić”, trzeba „wsadzać do więzień”. To jest straszny język. Te haniebne słowa wypowiadają hipokryci, którzy manifestują swą rzekomą religijność, ale tak naprawdę Kościół traktują jak instrument do osiągania politycznych celów.

Nie przeszkadza im modlić się w świetle kamer i jednocześnie na co dzień gardzić adwersarzami, dehumanizować ich, urządzać nagonki na całe grupy społeczne. To często pospolici blagierzy, którzy w prywatnym życiu nie stosują się do ułamka tego, co z zapałem sowieckich pionierów głoszą publicznie.

Ględzą całymi dniami o patriotyzmie, każdy wpis na facebooku opatrują polskimi flagami, a to, co ich naprawdę interesuje, to dojenie skarbu państwa. Jeden z najgłośniejszych opolskich inkwizytorów prawicy, w randze wiceministra, zarobił na państwowym prawie trzy miliony złotych. I to jest prawdziwy cel: nachapać się pod pozorem zbawiania Ojczyzny.

Dzieje się. Mamy setki tysięcy ludzi na ulicach. Setki protestujących miast i miasteczek. Mamy też strach i niepewność, co dalej? Zachodzę w głowę, jak można było w takich warunkach podjąć decyzję o jeszcze ostrzejszym podzieleniu narodu.

Podstawą zdrowego społeczeństwa jest szacunek do ludzi o odmiennych poglądach. Ja rozumiem tych, którzy walczą o zakaz aborcji eugenicznej, czy o zakaz aborcji w ogóle. Rozumiem też kobiety, które nie chcą, by politycy aż tak ingerowali w ich życie, by skazywali je na heroizm rodzenia dzieci, które umrą tuż po porodzie.

W demokratycznym sporze jest miejsce dla jednych i drugich. Jedni nie są w stanie przekonać drugich, ani ich unicestwić, dlatego w mądrych społeczeństwach zawiera się między jednymi i drugimi kompromisy. I taki mądry kompromis postanowił wysadzić w powietrze Jarosław Kaczyński. Właśnie teraz, gdy szpitale duszą się od nadmiaru chorych, a do hal widowiskowych i na stadiony wjeżdżają łóżka z respiratorami.

Kaczyński musiał zakładać, że wprowadzenie tak drakońskiego prawa aborcyjnego wyprowadzi ludzi na ulice. Tylko idiota mógł tego nie przewidzieć. Jarosław Kaczyński idiotą nie jest. To bardzo inteligentny, biegły w politycznych intrygach lider. Odpalając temat aborcji teraz, w dobie twardej dyscypliny epidemicznej, musiał sobie zdawać sprawę ze skutków tej brawurowej zagrywki.

Wiedział już, że ludzie zaczynają umierać w kolejkach do szpitali, a potencjalne demonstracje mogą tylko przyspieszyć i tak już katastrofalny rozwój epidemii. Jeśli widząc to wszystko kazał trybunałowi odpalać temat aborcji, to strach się bać. Bo to pokazuje, że lider PiS użyje wszelkich środków, by utrwalić władzę i scementować zdezorientowany kłótniami prawicy elektorat.

By postawić swoich wyborców cywilizacyjnie wyżej od demonstrantów (bo przecież od dawna głosi, że jest lepszym sortem). Jak zawsze obleśnie usłużna wobec naczelnika TVP już trąbi o „dziczy kulturowej”, jaka wyległa na ulice.

Ja też nie akceptuję ataków na msze święte, niszczenia fasad zabytków sakralnych. Nie akceptuję niszczenia biur poselskich i naruszania miru domowego polityków. Ale przede wszystkim nie akceptuję niebywałego cynizmu tej władzy. Brzydzę się tym ich bezczelnym fałszem: wywołać w ludziach skrajne emocje, a potem krzyczeć: patrzcie, jacy to są barbarzyńcy!

A wszystko po to, by odwrócić uwagę od własnych zaniedbań i własnej niekompetencji. Tak, Kaczyński zagrał aborcją, byśmy choć na chwilę odwrócili wzrok od dramatu, jaki dzieje się w polskich szpitalach. I aby mieć na kogo zwalić winę za katastrofalne skutki epidemii.

Bo tak się składa, że dla prezesa PiS wszystko było w ostatnich miesiącach ważniejsze od przygotowań systemu zdrowia. Obserwowaliśmy to całymi tygodniami, te tasiemcowe narady na Nowogrodzkiej, te nocne spotkania „ostatniej szansy”. Ale panowie bynajmniej nie rozmawiali o wzmocnieniu lekarzy, ratowników medycznych czy pracowników Sanepidu.

Najważniejszy był podział łupów i planowanie skoków na kolejne branże, w tym partyjne przejęcie wolnych mediów. I teraz, kiedy gołym okiem widać klęskę Polski w walce z koronawirusem, kiedy nikt już nie wierzy w tę kretyńską propagandę sukcesu, bo rozpaczliwych nagrań z karetek pogotowia nie da się ot tak ocenzurować, Kaczyński świadomie wznieca wojnę światopoglądową, igrając ze zdrowiem i życiem ludzi.

Już widać, że to będzie punkt zwrotny dla tej władzy. Nie obali jej już teraz, ale przyspieszy jej korozję. A w połączeniu z buntem rolników, doprowadzi do spadku poparcia w tradycyjnie konserwatywnych regionach. To już się zresztą dzieje. Jest czymś niebywałym, że w protesty przeciw decyzji trybunału angażują się nie tylko kobiety z wielkich aglomeracji, lecz także mieszkanki najmniejszych miasteczek z bastionów prawicy - Małopolski, Podkarpacia, czy Lubelszczyzny.

Że zaangażowała się młodzież, która miał dotąd „wylane” na politykę, a spory dorosłych wokół praworządności uważała za coś zupełnie abstrakcyjnego. Dziś młodzi zobaczyli, że ten niby abstrakcyjny trybunał może całkiem konkretnie zaingerować w ich życie. Ci młodzi za trzy lata pójdą głosować. A władza nie ma już pieniędzy na brawurowe wyborcze przekupstwa. W tym sensie PiS stał się partią bez przyszłości. Partią, która na skutek własnych błędów traci wieś, i która nie ma już szans na przekonanie do siebie polskiej młodzieży. Nie ma szans, bo jest formacją do bólu zakłamaną i archaiczną.

Trwa jeszcze wielka próba deprecjonowania spontanicznych protestów i zohydzania demonstrantów. Propaganda wmawia ludziom, że to skoordynowana akcja opozycji. Nie wierzcie w to. Polska opozycja jest ciągle zbyt słaba i zbyt podzielona, by posiadać takie zdolności mobilizacyjne i koordynacyjne. Żadna inicjatywa opozycji w ostatnich latach nie spotkała się z takim odzewem ulicy.

Nie wierzcie też, że marsze w Opolu, Świdniku, Bolesławcu, czy setkach innych miast i miasteczek, organizuje „miliarder Soros”, czy inni członkowie głęboko zakonspirowanego „światowego rządu”. Kierując się tą logiką musielibyśmy uznać, że Soros steruje samym Kaczyńskim, bo to przecież on odpalił temat aborcji w szczycie epidemii. Nie byłoby protestów, gdyby nie ta decyzja szefa PiS.

Nie dajmy się zmanipulować. Jesteśmy świadkami poważnego i spontanicznego społecznego przesilenia. Wymęczeni pandemią ludzie wkurzyli się, bo od miesięcy obserwowali hipokryzję władzy i tej części kleru, która pompowała PiS robiąc z tą partią wielomilionowe biznesy. Która żyrowała autorytarną politykę władzy w zamian za kasę i ochronę czarnych owiec we własnych szeregach. Wrzucenie w to wymęczone społeczeństwo tematu aborcji było tą iskrą, która podpaliła lont.

Dlatego postulaty demonstrantów nie dotyczą już wyłącznie kwestii aborcji, lecz mają charakter polityczny, co zawiera się w wulgarnym haśle: „wyp…ć”.

Nie, ta władza się bez walki nie cofnie. Ta władza jeszcze pokaże kły. Jeszcze będzie napuszczać nas na siebie. Jeszcze będzie bełtać w szkolnych podręcznikach. Jeszcze zdąży wykupić niezależne od niej media, by możliwie wiele redakcji zmieniło się w klony obrzydliwej TVP. Ta władza będzie się bronić do upadłego, ale biegu historii to już nie zmieni. Korozja postępuje.

PiS nieuchronnie i na własne życzenie wchodzi w buty schyłkowej AWS i schyłkowego SLD. Jeszcze są groźni, ale już są żałośni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska