Firmę prowadzi od 6 lat (zajmuje się rekrutacją pracowników za granicę i szkoleniami), a przed rokiem otworzyła centrum edukacyjne dla dzieci od 0 do 7 lat. Od września tego roku ruszy w nim punkt przedszkolny i drugi dla młodszych dzieci.
Zobacz: Chcesz nauczyć się prowadzić firmę? Zagraj w grę!
- Stworzyłam to centrum dla mojej, rocznej teraz, córki - zdradza powody. - Na niej sprawdzam, jakie wyposażenie jest przydatne, co podoba się maluchom, jak zorganizować zajęcia.
Dzieci mają tu do dyspozycji kilka sal: rozwoju ruchowego, plastyczno – przyrodniczą, edukacji intelektualnej, audiowizualną i relaksacyjną.W tej pierwszej jest np. mała ścianka wspinaczkowa i zamek, z którego można zjeżdżać do basenu wypełnionego piłkami. W ostatniej hamaki, łóżeczka i materace, gdzie najmłodsi mogą odpocząć i patrzeć, jak na zamontowanym na suficie specjalnym panelu rozbłyskują gwiazdki.
Nie ma tu niczego przypadkowego. Na ścianach wymalowany kolorowy alfabet i cyfry. - Dzięki nauczaniu metodą Marii Montessori dzieci zdobywają umiejętności, wiedzę a także wartości, które będą dla nich doskonałą bazą dla przyszłego rozwoju - zapewnia Zofia Śmiegielska. -To metoda bazująca na zasadzie: „pozwól mi zrobić to samemu”. Opiekun inspiruje i koordynuje zajęciami dzieci, a nie narzuca im, co mają robić.
Zobacz: Dla restauratora sezon trwa jak nad morzem
Rodzice mogą spokojnie zostawić maluchy pod opieką pań, które pracują w centrum, albo siąść przy stoliku, wypić kawę, przeczytać gazetę albo poszperać w internecie. Mogą też przyglądać się na monitorach, jak sprawuje się ich pociecha w następnym pokoju.
Pomysły na organizację centrum Zofia Śmigielska podpatrywała w Anglii i Holandii. Mówi, że najtrudniejsze było przystosowanie dawnych biur w kamienicy na sale zabaw dla maluchów i opanowanie ekip remontowych, które musiała kilka razy zmieniać.
- Stworzenie takiego centrum to kosztowny biznes, a nie należy się spodziewać szybkiego zysku, dlatego prowadzę też inną działalność - wyjaśnia Zofia Śmigielska. - Gdyby ktoś chciał zarobić na tym, to musiałby uruchomić kilka w pełni komercyjnych oddziałów przedszkolnych po 25 dzieci w każdym.
Na same specjalistyczne wykładziny, które nie powodują alergii i w których nie mnożą się grzyby, opolanka czekała pół roku. W budynku zainstalowane są także specjalne bramki, sprowadzane ze Szwecji, których dzieci nie mogą same otworzyć. A np. zmywarka, która musi mieć odpowiednią temperaturę wyparzania naczyń, kosztuje kila razy więcej niż do naszych domów. W budynku jest też zamontowany monitoring. -Także wymagania sanepidu wobec takich placówek są bardzo duże - ocenia rozmówczyni.
Zobacz: Zakłady Azotowe Kędzierzyn chcą produkować syntetyczną benzynę
Przed uruchomieniem własnej formy Zofia Śmigielska pracowała jako menedżer i trener d.s. szkoleń na zlecenia. Mówi, że nie wyobraża sobie siebie jako pracownika zatrudnionego na umowę-zlecenie.
Przestrzega też kobiety, które wierzą, że po urodzeniu dziecka szybko wrócą w dawne tryby pracy zawodowej. - To niemożliwe, jeśli chce się mieć szczęśliwe dziecko. Pogodzenie tych dwóch spraw jest tym tudniejsze, jeśli młoda mama chce tuż po porodzie zakładać firmę - sugeruje.
Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?