Jak młode mamy dały się nabrać na majtki w abonamencie

Mirela Mazurkiewicz
Mirela Mazurkiewicz
Strzelczanka zgodziła się na podarowanie jej wyszczuplającej, szwajcarskiej bielizny, bo firma obiecywała, że zapłaci tylko za przesyłkę. W abonament na majtki dało się wmanewrować wiele Opolanek. Teraz ściga je windykator.

Pani Daria ze Strzelec Opolskich w październiku ubiegłego roku urodziła dziecko. W szpitalu zaproponowano jej, że dostanie prezent powitalny dla maluszka, ale pod warunkiem, że wypełni ankietę.

- Pomyślałam, że co mi szkodzi i wypełniłam kwitek wielkości kartki pocztowej. Zdziwiło mnie trochę to, że ankieta sprowadza się właściwie do podania moich danych osobowych, ale wtedy jeszcze nie przeczuwałam niczego złego – wspomina kobieta. - W paczce, którą dostałam w zamian były ulotki i próbki artykułów dziecięcych.

Młoda mama szybko zapomniała o wypełnionym kwestionariuszu. Kilka miesięcy później odebrała telefon z propozycją nie do odrzucenia. - Miła pani zaproponowała mi ekskluzywną, szwajcarską bieliznę, która miała działać wyszczuplające. Powiedziała, że dostanę ją za darmo, a zapłacić muszę jedynie kilkanaście złotych za koszty przesyłki – wspomina pani Daria. - Zapytałam telemarketerkę, skąd mają moje dane, a ona nie ukrywała, że z tej ankiety wypełnionej w szpitalu.

Strzelczanka uznała, że nie ma nic do stracenia i zgodziła się na przyjęcie wyszczuplających majtek. Nie podejrzewała, że zgadzając się na wysyłkę zamówiła „abonament na majtki” i że firma zamierza wysyłać jej bieliznę regularnie.

- Ostatecznie żadna przesyłka nie przyszła, a ja zapomniałam o sprawie – opowiada pani Daria. - Osłupiałam, kiedy dwa miesiące temu odebrałam telefon z firmy windykacyjnej z informacją, że mam zapłacić 150 złotych za bieliznę. Tłumaczyłam, że nic nie dostałam, a oni mi na to, że firma wysyłała paczki, więc mam za nie zapłacić, a skoro majtki nie dochodziły, to powinnam była ich o tym poinformować. Nie przyjmowali moich tłumaczeń.

Ostatnio pani Daria odebrała kolejne wezwanie do zapłaty, tym razem opiewające na kwotę o 10 złotych wyższą niż ostatnio. Uderzyło ją to, że nie był to list polecony, ale zwykła kartka wrzucona do skrzynki.
Małgorzata Płaszczyk-Waligórska powiatowy rzecznik konsumentów w Strzelcach Opolskich i Krapkowicach przyznaje, że nie ma ostatnio dnia, aby nie zgłaszał się do niej ktoś, kto dał się wmanewrować w abonament na majtki. O pomoc proszą panie, które rodziły w różnych szpitalach na Opolszczyźnie m.in. Opolu, Kędzierzynie-Koźlu czy Strzelcach Opolskich.

- Niektóre konsumentki faktycznie dostały tę rzekomo ekskluzywną bieliznę. W rzeczywistości były to cieniutkie majteczki, które wyglądają tak, jakby od samego patrzenia miały się rozlecieć – opowiada pani rzecznik. - Wraz z nimi przychodzi korespondencja, z której wynika, że dana osoba zgodziła się na abonament i teraz te majtki będą przychodziły co miesiąc a za każdą parę trzeba będzie zapłacić kilkadziesiąt złotych (różni ludzie mieli na umowie różne kwoty – przyp. red.).

Od umowy można odstąpić w ciągu 14 dni. Problem w tym, że firma, która wysyłała bieliznę nie ułatwiała sprawy. - Klienci nie mogli dodzwonić się do siedziby, a na wysyłane pisma nikt nie reagował - wspomina Płaszczyk-Waligórska.

Pani Daria, choć firma za rzekomo cudowne majtki wystawiła jej słony rachunek, nie miała okazji nawet ich zobaczyć, bo paczka do niej nie dotarła. Inne nabite w butelkę kobiety miały więcej szczęścia, bo bieliznę - choć tandetną - jednak dostały. Kolejne paczki wprawdzie nie przychodziły, ale - jak się później okazało - dług rósł.

- Firma, która rozsyłała majtki miała siedzibę w Nevadzie, ale przekazała wszystkie sprawy kolejnej, tym razem zarejestrowanej w Szwajcarii. Teraz to ta firma straszy konsumentów komornikiem i wpisaniem do rejestru dłużników - mówi Małgorzata Płaszczyk-Waligórska powiatowy rzecznik konsumentów. - Niektórym konsumentom sugerowano, że jeśli nie zapłacą, to po pieniądze zgłosi się ktoś do domu. Brzmiało to groźnie, dlatego część osób dla świętego spokoju zapłaciła.

Proceder trwa w całej Polsce. Fora internetowe pękają w szwach od skarg osób, które dały się nabić w butelkę. Niektóre panie zastanawiają się nad zgłoszeniem na policji uporczywego nękania.

- W tym roku zmieniły się przepisy, więc aby umowa była ważna nie wystarczy zawrzeć jej ustnie przez telefon – mówi Małgorzata Płaszczyk-Waligórska. - Sprzedawca musi potwierdzić warunki na papierze lub na innym trwałym nośniki a my musimy ją zaakceptować na przykład składając podpis lub na odsyłając maila z naszą zgodą. Dlatego jeśli ktoś dał się naciągnąć na majtki w abonamencie, powinien w ciągu 14 dni od otrzymania paczki wysłać na adres firmy odstąpienie od umowy, a później ignorować polecenia zapłaty.

Radę dla młodych mam ma też pani Daria. - Nie łakomcie się na prezent dla maluszka, bo paczka nie jest warta tych kłopotów – mówi strzelczanka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska