Jak po II wojnie światowej odbudowano Kędzierzyn-Koźle

Reprodukcja: Daniel Polak
Rozbiórka starej hali sportowej przy dworcu PKP. Dziś jest tu parking.
Rozbiórka starej hali sportowej przy dworcu PKP. Dziś jest tu parking. Reprodukcja: Daniel Polak
Zniszczenia w powiecie kozielskim były stosunkowo nieduże. Kędzierzyn z małej osady szybko stał się ważnym miejscem przemysłu chemicznego, Koźle rozwijało się wolniej.

Armia Radziecka zajęła Kędzierzyn 31 stycznia 1945 roku. Wcześniej z terenów prawobrzeżnej części Odry uciekło około 90 procent mieszkańców.

Różnymi dostępnymi środkami transportu próbowali się dostać jak najdalej na zachód, aby nie stanąć oko w oko z żołnierzami Armii Czerwonej. Wskutek trwającej ofensywy Koźle zostało zajęte 20 marca. W tym samym miesiącu rozpoczęło się także przekazywanie Śląska Opolskiego cywilnym władzom polskim.

Pierwszym starostą powiatu kozielskiego został Stanisław Ciupka. Relacjonował on w specjalnym sprawozdaniu, że Kędzierzyn na ogół nie był uszkodzony, jednak same mieszkania zostały poważnie zdewastowane a inwentarz zniszczony. W mieście pozostało około 300 osób, głównie starców i kobiet. Reszta, czyli ponad 6 tys. mieszkańców uciekło.

Dziennik Zachodni pisał wówczas do żołnierzy: "Witamy Cię żołnierzu Polski (…) Witamy Was w imieniu tej ziemi, która aż przez 7 wieków odłączona od Macierzy Polskiej nie zatracała jednak ni mowy, ni obyczaju ojczystego, ani miłości do ojczyzny swojej."

Odbudowę Kędzierzyna rozpoczęto od zezwolenia na rejestrację przedsiębiorstw handlowych i przemysłowych. Spisywano istniejące surowce, maszyny i urządzenia. Sytuację utrudniał jednak fakt, że wiele fabryk i pozostałości po nich traktowane było jak zdobycz wojenna, a ich elementy wywożone były w głąb Związku Radzieckiego.

Dotyczyło to m.in. Fabryki benzyny syntetycznej I.G. Farbenindustrie AG., wytwórni papieru Waldhof w Kłodnicy czy odlewni Danz w Koźlu-Porcie.

Jako pierwsze udało się przejąć od Rosjan i uruchomić zakłady umożliwiające funkcjonowanie miasta, tj. elektrownie, gazownie, młyny, piekarnie, rzeźnie. Sytuacja miejscowej ludności, a także przyjeżdżających osadników z Kresów Wschodnich była jednak bardzo trudna. Ludziom doskwierał głód, brakowało także opału.

Nie brakowało tylko pracy, w listopadzie 45 roku czynnych było już 60 zakładów, przybywało m.in. Stolarni, rzeźni i młynów. Odbudowywano drogi i mosty, w styczniu 1946 roku uruchomiona została linia kolejowa z Koźla do Kietrza przez Baborów. Odra znów powoli stawała się ważnym elementem magistrali wodnej, która łączyła Śląsk z Bałtykiem.

W 1948 zapadła decyzja o wzniesieniu olbrzymiej fabryki nawozów sztucznych na terenie Azotów.

Na początku zatrudniała nieco ponad 300 osób. Ale już po roku działalności zapewniała pracę dla 1,5 tysiąca ludzi.

Kolejną szansą dla Kędzierzyna, Koźla i okolic był tzw. plan sześcioletni.

W Blachowni rozpoczęła się budowa zakładów destylacji benzolu i smoły. Rozpoczęto również budowę nowej elektrowni węglowej na terenie Blachowni, w miejscu starej siłowni zniszczonej podczas drugiej wojny światowej.

Oczkiem w głównie ówczesnych władze kraju była jednak budowa kędzierzyńskich "Azotów". Z wielu innych ośrodków chemicznych w Polsce (Tarnowa, Oświęcimia i Chorzowa) sprowadzano kadrę techniczną. Załogę rekrutowano z kolei z mieszkańców powiatu kędzierzyńskiego.

W połowie lat 50. w obu kombinaty chemicznych pracowało już prawie 70 procent wszystkich osób zatrudnionych w przemyśle. Ważnym miejscem na naukowej mapie Polski stał się też Instytut Ciężkiej Syntezy Organicznej.

Już wtedy zakładano, że to miasto wraz z Koźlem, Blachownią i okolicznymi wsiami będzie jednym organizmem (do oficjalnego połączenia doszło w 1975 roku). W owych planach założono, że będzie się rozwijało, osiągając w latach 70. liczbę 115 tysięcy mieszkańców. Wtedy wszystko musiało być zaplanowane z dbałością o każdy szczegół.

Dlatego rozpisano siatkę niezbędnych instytucji. I tak uznano, że potrzebnych będzie 15 żłobków, w których opiekę znajdzie 1200 dzieci (dla porównania dziś są trzy takie instytucje). Ustalono również, że mieszkańcom potrzebne będą dwa kina mogące pomieścić po 600 widzów każde (dziś mamy jedno z 300 fotelami), a także teatr z widownią na pół tysiąca osób.

Polska ludowa potrzebowała robotników, nie inteligencji. Dlatego władza godziła się na budowę jednego liceum, w zamian oferując dziewięć zawodówek.

Biblioteka? Jak najbardziej, jedna, ale zdolna pomieścić 50 tysięcy tomów, a do tego 15 świetlic osiedlowych.

Zaplanowano też, że zbudowane zostaną dwa kąpieliska. Władza wiedziała też, ile knajp i jadłodajni będzie potrzebnych za kilkadziesiąt lat.

Barów rybnych planowano utworzyć dwa a mlecznych trzy. Mieszkańcom miało też wystarczyć tyle samo kawiarni.

Ówcześni planiści pisali też o wprowadzeniu komunikacji tramwajowej, ale szczegółów nie podali. Kompletnie nie dbali za to o zabytki.

Mający dziś 200 lat i unikalny na skalę Europy Kanał Kłodnicy zamierzali zasypać, planowali też przenieść (!) budynek dworca PKP.

W latach 70-tych powstało kilka jeszcze ciekawszych pomysłów, z planami budowy zbiornika rekreacyjnego pomiędzy obecną al. Jana Pawła II, rzeką Kłodnicą a halą sportową.

Autor korzystał z opracowania "Rozwój Koźla, Kędzierzyna i sąsiednich miejscowości w latach 1945-1975".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska