Żadne dobro luksusowe nie jest dziś w Polsce opodatkowane tak wysoko, jak praca i płaca - Robert Gwiazdowski, ekspert podatkowy Centrum im. Adama Smitha nie ma co do tego złudzeń. - Podatek dochodowy to przysłowiowy pikuś w porównaniu ze składkami, głownie haraczem na ZUS czy podatkami pośrednimi, ukrytymi w towarach oraz usługach.
Tymczasem rząd planuje podniesienie o 1 procent tzw. składki zdrowotnej, czyli w istocie podatku, jaki odprowadzamy do Narodowego Funduszu Zdrowia. Od nowego roku możemy z tego tytułu zapłacić o 21 zł miesięcznie więcej.
W powszechnej - i z gruntu błędnej opinii - ZUS oraz ubezpieczenie zdrowotne opłaca za nas pracodawca. To pozorna prawda, ponieważ by szef uiścił opłatę, kazdy z nas musi zarobić na to pieniądze.
- Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Tak to działa. Gdyby pieniądze do ZUS-u i NFZ-u każdy musiał wpłacać osobiście, na pewno nie robilibyśmy tego z takim spokojem, z jakim przyjmujemy ten fakt dziś - uważa dr Gwiazdowski. - Pracodawcy widzą, ile wynosi ten haracz i protestują, a pracownicy się dziwią.
Gdyby tego było mało, nawet po podjęciu z konta wypłaty państwo zubaża nas o VAT i akcyzę.