Jak profesor Nicieja pokochał Kresy. Spotkanie w opolskiej WBP

Anna Grudzka
Spotkanie z prof. Stanisławem S. Nicieją w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu.
Spotkanie z prof. Stanisławem S. Nicieją w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu. Sławomir Mielnik (O)
Takie było hasło dzisiejszego spotkania z ulubionym autorem kresowiaków w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej. Przyszły tłumy, bo kustosz Wzgórza Akademickiego przyciąga jak magnes. Poza tym można było kupić - trochę przedpremierowo - X tom "Kresowej Atlantydy". Rozeszła się na pniu.

Podczas spotkania prof. Niceja opowiadał o swoich korzeniach, młodości i edukacji, o tym jak poznali się jego rodzice i że był pierwszą osobą, która w jego rodzinie zrobiła maturę. Salwę śmiechu wywołał opowiadając anegdotę o tym jak butelkę wódki i „świerszczyk” zamienił na bilet do Lwowa, gdzie zaczęła się jego kresowa historia.

- Doceniono moją książkę i dostałem propozycję wyjazdu na staż do dowolnej uczelni na terenie ZSRR. Od razu chciałem jechać do Lwowa lub Wilna, ale zabroniono mi proponując w zamian Moskwę, Stalingrad albo Kazań, gdzie podobno były najczystsze sanitariaty – opowiadał profesor.

Nie chciał skorzystać z okazji, bo sanitariaty go nie interesowały, a poza tym niedawno wziął ślub i szkoda mu było opuszczać ukochaną żonę Halinę. - Ale przekonała mnie do tego wyjazdu, zwłaszcza, że za miesiąc dostawało się 300 rubli, a byliśmy przecież na dorobku – wspominał.

Tak Nicieja pojechał do Moskwy, ale w ogóle mu się tam nie podobało. Odwiedzając ambasadę polską spotkał jednak wpływowego znajomego, któremu pożalił się na swoje tęsknoty. - On kazał mi iść z wódką, "świerszczykiem" i osobistym poleceniem do dziekana wydziału i poprosić o przeniesienie. Na początku nie mieściło mi się to w głowie, ale poszedłem. I tak wysłano mnie do Lwowa – opowiadał.

Już na miejscu czekając na dostęp do biblioteki błąkał się po mieście i wsiadł do tramwaju numer „7”, który jedzie na Łyczaków. Przy cmentarzu wysiadał przypadkowo, przyćmiony wonią rosyjskich perfum i od razu poszedł w kierunku najbliższego morza zieleni, które okazało się cmentarzem.

- Tu zobaczyłem groby Marii Konopnickiej, Gabrieli Zapolskiej, Walerego Łozińskiego i tak zaczęła się moja historia – mówił prof. Nicieja.

Mówi wprost, że czasem się buntuje przeciwko nazwie Kresy. - Ponad 600 lat byliśmy w tym Lwowie, Wilnie, Grodnie i nagle nam to odcięto i każdy Polak z przyzwoitą maturą powinien wiedzieć co to był Kamieniec Podolski, co było w Zbarażu i z czym łączyć Ostrą Bramę w Wilnie, kim były Orlęta Lwowskie. Nazywamy to kresy, ale jest kawał historii Polski, której nie można zamknąć w dzisiejszych granicach.

Podczas spotkania z autorem można było także kupić X tom "Kresowej Atlantydy". Rozeszła się na pniu.

Spotkanie prowadził prof. Michał Lis.

Opolskie info 24.11.2017

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska