Jak się pozbyć długów

Edyta Hanszke
- Przepisy nie narzucają żadnego terminu, w którym - po wykryciu, że jest się niewypłacalnym - trzeba byłoby wystąpić o ogłoszenie bankructwa. (fot. sxc)
- Przepisy nie narzucają żadnego terminu, w którym - po wykryciu, że jest się niewypłacalnym - trzeba byłoby wystąpić o ogłoszenie bankructwa. (fot. sxc)
Długotrwała choroba, nieszczęśliwy wypadek czy niezawiniona utrata pracy mogą stać się podstawą ogłoszenia upadłości przez konsumenta.

W życie weszły właśnie (31 marca br.) nowe przepisy pozwalające każdemu „Kowalskiemu” na staranie się o oficjalne ogłoszenie niewypłacalności, tak jak do tej pory mogli to robić przedsiębiorcy.

Sprawa nie jest jednak tak prosta, jak wyobraża to sobie wielu z nas: Informuję sąd, że nie mam z czego spłacać rat kredytów czy pożyczek, a ten ogłasza, że nie muszę już tego robić.

Proces jest o tyle bolesny, że może grozić nawet utratą mieszkania, jeśli sąd nie znajdzie w naszym majątku pieniędzy na spłacenie wierzycieli. Upadłość nie oznacza, że dostajemy tzw. czystą kartę za darmo.

Do tej pory do Sekcji Upadłości Sądu Rejonowego w Opolu (jedynego w województwie, gdzie można składać takie wnioski) wpłynęły cztery wnioski mieszkańców Opolszczyzny. Wcześniejszych sześć nie rozpatrzono z powodów proceduralnych - wpłynęły przed terminem, kiedy prawo weszło w życie. Ale i te, które w pierwszych dniach kwietnia złożyli Opolanie, są niekompletne. - Będziemy wzywać do uzupełnienia ich - zastrzega sędzia Anna Zborzyńska, kierownik sekcji, która przygotowała wykaz dokumentów i oświadczeń, jakie należy załączyć do wniosku. Sąd ma 2 miesiące na rozpoznanie sprawy.

Zobacz: Jak wypełnić wniosek

Dla kogo to prawo

Według przepisów z upadłości konsumenckiej mogą skorzystać tylko ci, których niewypłacalność powstała na skutek wyjątkowych i niezależnych od nich okoliczności. Chodzi m.in. o nagłe choroby, niepełnosprawność, utratę pracy, okradzenie. Nie wiadomo, jak sądy ocenią np. nagłe zmiany na rynku walutowym, które spowodowały wzrost rat kredytów. Na upadłość nie mogą liczyć osoby prowadzące działalność gospodarczą (nawet jeśli jej nie zarejestrowały), rolnicy, małżonkowie razem, nałogowi alkoholicy i hazardziści.

Jeśli do zwolnienia doszło z przyczyn leżących po stronie pracownika (np. dyscyplinarka), to ogłoszenie bankructwa nie jest możliwe. Gdy dłużnik rozstaje się z firmą za porozumieniem stron, nie może tego podać jako powód do upadłości.

Co zrobi sąd

Kiedy sąd dostanie wniosek o upadłość, sprawdzi w urzędzie skarbowym, czy w ostatnich pięciu latach dłużnik zgłaszał coś podlegającego opodatkowaniu. Bo podejrzane dla sądu może być, jeśli w ciągu roku przed złożeniem wniosku dokonał niekorzystnych dla siebie transakcji, ugód sądowych, uznania powództwa i zrzeczenia się roszczenia.

Lepiej podać sądowi wszystkie potrzebne informacje. Jeśli bowiem już po ustaleniu planu spłat wyjdzie na jaw, że coś ukryliśmy, to sąd będzie musiał umorzyć postępowanie upadłościowe. Można wtedy zapomnieć o darowaniu długów przez dziesięć lat.

Jak przebiega postępowanie

- Przepisy nie narzucają żadnego terminu, w którym - po wykryciu, że jest się niewypłacalnym - trzeba byłoby wystąpić o ogłoszenie bankructwa.

- Gdy sąd ogłosi naszą upadłość, wywiesi informację o tym w swoim budynku, a także zamieści w gazecie ogólnopolskiej. Taka decyzja nie trafi natomiast do biur informacji gospodarczych, czyli do oficjalnych rejestrów dłużników.

- Sprzedaż naszego majątku przeprowadza syndyk, ale sędzia może zezwolić, aby dokonywał tego sam dłużnik, ten bowiem może lepiej sprzedać np. mieszkanie albo cenne rzeczy.

- Sąd umorzy postępowanie, gdy upadły nie wskaże i nie wyda syndykowi całego majątku albo niezbędnych dokumentów. Wtedy następną szansę na bankructwo zainteresowany dostanie dopiero za dziesięć lat.

- Sąd zatwierdza podział majątku bankruta i ustala plan spłat należności. Spłaty nie mogą trwać dłużej niż pięć lat (w sytuacjach nadzwyczajnych można je przedłużyć o dwa lata).

Zobacz: Stracimy lokum, dostaniemy na czynsz

Spłata wierzycieli

Ogłoszenie upadłości nie oznacza nowego startu z czystą kartą. Trzeba spłacać wierzycieli według ustalonego przez sąd planu. Będzie to trwać kilka lat. Dopiero potem można liczyć na umorzenie reszty zobowiązań.

W ciągu tych kilku lat nie można robić niczego, co przekracza granice zwykłego zarządu majątkiem. Wolno zaciągać nowe zobowiązania tylko wtedy, gdy jest to niezbędne do utrzymania siebie i osób, wobec których ma się taki ustawowy obowiązek. Trudności czekają więc np. związki nieformalne.

Nie zrobimy też zakupów na raty ani z odroczoną płatnością.

Trzeba także uważać, co się podpisuje, bo umorzenie zobowiązań nie obejmuje tych powstałych po ogłoszeniu upadłości.

Gdy dostaniemy np. spadek albo wygramy dużą kwotę w totolotka, nasi wierzyciele mogą żądać wyższych spłat. Tak się jednak nie stanie, gdy znajdziemy lepszą pracę albo wzrosną nasze zarobki z działalności wykonywanej osobiście.

Upadłość nie obejmuje poręczycieli i współdłużników

Ustalenie planu spłaty przez sąd nie narusza praw wierzycieli wobec poręczycieli i współdłużników. Wierzyciele mogą więc od nich zażądać spłaty tego, czego nie dostaną od bankruta. Bezskuteczne jest zniesienie wspólności majątkowej na rok przed wnioskiem o upadłość. Tak samo przekazanie części majątku przez bankruta najbliższej rodzinie w ciągu sześciu miesięcy przed złożeniem wniosku.

Po ogłoszeniu bankructwa męża czy żony ustaje wspólność majątkowa. Majątek wspólny wchodzi do masy upadłości, ale współmałżonek może dochodzić należności z tytułu udziału w nim i zgłosić swoje roszczenia. Może się więc okazać jednym z większych wierzycieli bankruta i tak ocalić część rodzinnego dorobku.

Żyranci i spadkobiercy

Im trudno będzie skorzystać z nowych przepisów. Gdy osoba, której są poręczycielami, nie spłaca swoich długów, to u nich mogą się zjawić wierzyciele i przejąć część ich majątku.

Tymczasem upadłość konsumencką można ogłosić tylko w wyjątkowych, losowych sytuacjach i okolicznościach niezależnych od zainteresowanego.

A co ze spadkobiercami, którzy po śmierci zadłużonego rodzica czy małżonka chcą po nim dziedziczyć? Mają pół roku do namysłu - czy przyjąć spadek wprost (z odpowiedzialnością za wszystkie długi), czy zrezygnować z dziedziczenia. Przyjęcie na siebie z pełną świadomością długów spadkowych trudno uznać za okoliczność niezależną od zainteresowanego.

Jednak ostateczna decyzja będzie należeć do sądu

Spadkobiercy nie mogą też przed przyjęciem spadku przeprowadzić upadłości zmarłego dłużnika, co mogłoby zmniejszyć przejmowane zobowiązania.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska