Jak się żyje w celibacie?

fot. Krzysztof Świderski
Dochowanie celibatu jest bardzo trudne w sytuacji, gdy - jak mówią młodzi - tyle "towaru" chodzi po ulicy. Kiedy nawet młode dziewczyny - często chyba nie do końca świadomie - ubierają się i zachowują prowokująco. Nawet na katechezie.
Dochowanie celibatu jest bardzo trudne w sytuacji, gdy - jak mówią młodzi - tyle "towaru" chodzi po ulicy. Kiedy nawet młode dziewczyny - często chyba nie do końca świadomie - ubierają się i zachowują prowokująco. Nawet na katechezie. fot. Krzysztof Świderski
- Być celibatariuszem jest trudno. Ale chyba jeszcze trudniej niektórym uwierzyć, że mężczyzna, który się nie spełnia w łóżku, może być człowiekiem spełnionym i szczęśliwym. - mówi ks. Krzysztof Trembecki, proboszcz parafii w Kuniowie.

- Nieżyjący już ks. prof. Tischner zwykł żartować, kładąc się do popołudniowej drzemki, że wolno go budzić tylko w dwóch przypadkach: gdyby dzwonił Ojciec Święty albo jeśli zniesiono by celibat. Ksiądz też kazałby się budzić z tego powodu?
- Gdyby papież chciał ze mną bezpośrednio rozmawiać, to na pewno tak. Ta druga wiadomość nie jest dla mnie newsem. Zwłaszcza w okresie kolędy, kiedy ksiądz zwykle jest bardziej zmęczony, proszę mi dać dospać do końca. Nie tylko dlatego, że ja swoją przysięgę zachowania celibatu złożyłem raz na zawsze przy święceniach, więc jego zniesienie nie działałoby wstecz. Ale radosną intuicję księdza Tischnera rozumiem. Sądzę bowiem, że są wśród nas ludzie, którzy z dwóch - związanych z celibatem - powodów spać nie mogą. Pierwsi - bo nie potrafią zrozumieć, jak to jest możliwe, że ktoś celibat zachowuje, jest szczęśliwy i kocha ludzi. Ale po nocach nie mogą spać także ci, którzy sobie z celibatem nie radzą. I przeżywają go jako narzucony ciężar. A także ci, którzy odkrywając w sobie ślady powołania do życia w kapłaństwie czy zakonie, zadają sobie pytanie: Ale czy ja mogę być celibatariuszem? Czy dam radę?

- Bo przecież ksiądz - wchodząc do katedry na święcenia - swojej płciowości na zewnątrz nie zostawia. Trudno więc nie spytać: Czy księdzu podobają się kobiety?
- Ksiądz swojej cielesności przed święceniami nie zostawia i zostawiać nie powinien. Przecież w pracy duszpasterskiej, w szkole, w kancelarii parafialnej i w konfesjonale wciąż spotyka i młode dziewczyny, i mężatki. Te szczęśliwe i te nieszczęśliwe w małżeństwie. Kochane i niekochane. Więc, oczywiście, kobiety po kilkunastu latach kapłaństwa wciąż mi się podobają. I wciąż stawiają pytanie o to, czy potrafię być takim mężczyzną, który nie boi się kobiet. Bo ksiądz się ich bać nie może. Tak samo jak mąż, który przysięgał wierność jednej żonie, spotyka w pracy i na ulicy czy w pubie wiele kobiet. I też mu się podobają i też nie powinien się ich bać, dochowując jednak wierności tej jednej. Ksiądz dokładnie tak samo, dochowuje wierności celibatowi. I nie dlatego potrzebny jest celibat, żeby go spętać i całą jego energię skierować na duszpasterstwo. On ma sens, kiedy jest podejmowany z miłości do tych ludzi, do których ksiądz jest posłany. Słowa wierność i miłość są kluczami do rozumienia uczciwie przeżywanego celibatu i uczciwie przeżywanego małżeństwa. Jedno i drugie jest trudne, bo miłość nie jest łatwa.
- To jednak nie to samo.
- Ale bardzo blisko. Kościół nie przeciwstawia kapłaństwa i związanego z nim celibatu małżeństwu. Wprost przeciwnie. Stawia je obok siebie jako sakramenty komunii - wspólnoty z innymi ludźmi. Proszę zwrócić uwagę, że zwykle podczas udzielania sakramentu małżeństwa czyta się hymn św. Pawła o miłości. Słyszymy tam, że miłość jest cierpliwa i łaskawa, nie zazdrości, nie unosi się pychą, nie pamięta złego itd. Może szkoda, że tego samego tekstu nie czytamy na święceniach. Bo którzy parafianie nie chcieliby mieć proboszcza cierpliwego, niezazdrosnego, łaskawego, który się nie wywyższa, nie pamięta złego i wszystko przetrzyma.

- Jeśli takiego proboszcza mają, zwykle nie zadają sobie pytania o sens celibatu. Wątpliwości, czy lepiej go nie znieść, pojawiają się raczej wtedy, kiedy młody ksiądz znika z plebanii, bo związał się z kobietą, czyli nie dotrzymał przysięgi i złamał celibat.
- Sytuacja takiego odejścia jest oczywiście dramatem nie tylko księdza, ale także tej kobiety, czasem młodej dziewczyny, czasem mężatki, jej krewnych i przyjaciół. Wszyscy zostają wtedy poranieni. Ale tym, którzy z tego powodu chcieliby od razu znosić celibat, trudno nie zadać pytania, czy fakt, że niektórzy mężowie nie sprawdzają się i zdradzają swoje żony, odchodzą i nawet alimentów nie sposób od nich dostać, oznacza od razu, że małżeństwo jako takie należy "likwidować"? Nie. Przecież wciąż wielu młodych ludzi staje przy ołtarzu i z najlepszą intencją mówi swojej żonie lub mężowi: ślubuję ci miłość aż do śmierci. W celibacie też nie chodzi o nic innego, tylko o miłość według Jezusa Chrystusa.

- To brzmi strasznie patetycznie.
- Tak, ale od dwóch tysięcy lat to, co najważniejsze w chrześcijaństwie, streszcza się w miłości. Powtarzam: ona jest istotą małżeństwa, celibatu i powołania do tzw. życia w samotności. Które zresztą nie jest powołaniem do samotności, tylko do kochania innych ludzi. Ludzie bezżenni często, mimo że nie przysięgali przed ołtarzem celibatu, bardzo intensywnie angażują się w działalność społeczną, charytatywną, nawet polityczną, z miłości. Niezbyt precyzyjnie nazywa się ich singlami. Bo w tym pojęciu do jednego worka trafiają i ci, którzy samotność traktują jako szansę do kochania innych ludzi, i ci, którzy wybrali wygodny styl życia bez wrednej baby albo faceta nudziarza i zobowiązań do wierności wobec kogokolwiek. Taka postawa rodzi pytanie o dojrzałość i o możliwość zbudowania trwałego szczęścia bez miłości i bez ekstazy, czyli wychodzenia poza siebie.

- Wielu ludziom, także chrześcijanom, trudno uwierzyć, że ksiądz może uczciwie dotrzymać celibatu w dzisiejszym rozerotyzowanym świecie, w którym bez pokazania kawałka damskiej pupy nie da się zareklamować nawet kaszki dla dzieci.
- To jest bardzo trudne w sytuacji, gdy - jak mówią młodzi - tyle "towaru" chodzi po ulicy. Kiedy nawet młode dziewczyny - często chyba nie do końca świadomie - ubierają się i zachowują prowokująco. Nawet na katechezie. Zastanawiam się wtedy: dziewczyno, czego ty ode mnie chcesz? Więc być celibatariuszem jest trudno. Ale chyba jeszcze trudniej niektórym uwierzyć, że mężczyzna, który się nie spełnia w łóżku, może być człowiekiem spełnionym i szczęśliwym.

- Często ksiądz słyszy, że celibat to jest coś nienaturalnego?
- Często słyszę, że ten, kto latami nie współżyje z kobietą, musi być osobowością niedojrzałą. To jest opinia krzywdząca. Niedojrzałości nie jest na pewno więcej wśród tych, którzy świadomie i z silną motywacją złożyli ślub celibatu niż wśród osób, które prowadzą życie seksualne, bywa że w sposób niepohamowany.

- Wątpliwości ludzi związane z celibatem dotyczą nie tylko sfery seksualnej, ale także psychologii. Spytam wprost. Czy ksiądz, który żyje sam, czuje się samotny?
- Z całym przekonaniem powiem, że nie czuję się osamotniony. Mam naprawdę wielu przyjaciół. I kapłanów, i świeckich. Mam do kogo dzwonić, z kim się spotykać, z kim rozmawiać o radościach i o smutkach. Komórka czy internet bardzo w tym pomagają, żeby się umówić. Z drugiej strony, są takie sytuacje kapłańskie, powierzone tylko mnie, z którymi i tak muszę sobie poradzić sam. Z powodu zwykłej dyskrecji nie mogę swoich problemów podrzucać wszystkim. Inną sprawą jest to, do kogo ma pójść ksiądz przeżywający trudności ze swoim celibatem. Oczywiście zawsze może pójść do spowiednika, do ojców duchownych, którzy w seminarium i w diecezji są do dyspozycji, wreszcie do biskupa, który jest ojcem dla swoich księży. Myślę, że trudniej takimi kłopotami dzielić się ze świeckimi, którzy często - żyjąc w małżeństwie - o celibacie wiedzą niewiele.

- Czy nie byłoby i księdzu łatwiej radzić małżonkom, także w konfesjonale, gdyby mógł się odwołać do własnego doświadczenia?
- Ten argument pojawia się często, ale jest mocno wyświechtany. Przecież ksiądz nie spada z nieba, tylko przychodzi do seminarium z rodziny. Zwykle w małżeństwie żyją jego krewni - siostry czy bracia - więc to nie jest ziemia nieznana. Wreszcie ksiądz, nie tylko w konfesjonale, spotyka wielu małżonków, z ich radościami i problemami, naprawdę trochę o tym wie. Doświadczenie nie jest jedynym źródłem wiedzy i poznania. Jak przychodzimy do psychologa, to nie pytamy go zwykle na dzień dobry, czy jest żonaty. Bo jeśli ma wiedzę i potrafi pomóc, nie ma to znaczenia.

- Kapłani ewangeliccy czy prawosławni są jednocześnie mężami i ojcami. Może więc warto zrezygnować z celibatu, by zwiększyć liczbę powołań, ostatnio mocno spadającą.
- Nie ma takich prostych rozwiązań. Kryzys powołań na pewno nie ma swego źródła w "upieraniu się" Kościoła przy celibacie. Gdyby tak było, biskupi ewangeliccy i prawosławni cierpieliby z powodu nadmiaru księży na bezrobociu, a tak przecież nie jest. I jeszcze jedno: tak jak wielu kapłanów katolickich daje wspaniały przykład chrześcijańskiego życia w celibacie, tak wielu pastorów daje piękny przykład życia w małżeństwie. Ale jeśli - w pojedynczych przypadkach - takie małżeństwo się rozpada, wierni są tak samo poranieni i zgorszeni jak nasi z powodu złamania celibatu. I w celibacie, i w małżeństwie ksiądz musi być wiarygodnym świadkiem.

- Na koniec pytanie najważniejsze: Jaki jest ostatecznie sens celibatu?
- On jest świadectwem dla wierzących i niewierzących, że miłość jest możliwa. A dla chrześcijan jest przypomnieniem, a przynajmniej powinien być, że istnieje Królestwo Boże i życie ważniejsze niż to na ziemi. Bez życia po śmierci i wierność celibatowi, i równie trudna wierność jednej żonie w małżeństwie traci smak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska