Jak skini i naziści opanowali Dziewkowice

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Tak wyglądała jedna z dwujęzycznych tablic, która stanęła w Dziewkowicach. Sołtys użył wówczas nazwy „Frauenfeld”, która obecnie jest zakazana.
Tak wyglądała jedna z dwujęzycznych tablic, która stanęła w Dziewkowicach. Sołtys użył wówczas nazwy „Frauenfeld”, która obecnie jest zakazana. Trybuna śląska
Jesienią 1992 roku niewielkie Dziewkowice były na ustach nie tylko Polski, a także Europy. Wszystko z powodu niemieckich tablic, które pojawiły się we wsi i reakcji, jakie one wywołały.

Cała historia zaczęła się od błahostki. Helmut Wieschollek, niepokorny sołtys Dziewkowic, chciał zrobić ukłon w kierunku mniejszości niemieckiej zamieszkującej te tereny i postawił na ulicach polsko-niemieckie tablice. Ulica Strzelecka zyskała w ten sposób odpowiednik Strehlitzerstrasse, a Wiejska - Dorfstrasse. Sołtys zamontował też tzw. witacz, na którym obok nazwy wsi Dziewkowice widniał także niemiecki napis Frauenfeld O.S. Dwujęzyczne tablice wywołały prawdziwą burzę. Wiele polskich organizacji odebrało pomysł sołtysa, jak rozpoczęcie germanizacji terenów śląska opolskiego, w celu przyłączenia ich do Niemiec. Działo się to w latach, gdy polska demokracja dopiero się formowała - nie istniała ustawa o mniejszościach narodowych, a w świetle ówczesnego prawa pomysł sołtysa rzeczywiście mógł być potraktowany jak atak na jedność państwa polskiego.

Ale atmosferę w Dziewkowicach podgrzały wtedy zupełnie inne okoliczności. Niedługo po tym, jak stanęły dwujęzyczne tablice we wsi pojawiła się niemiecka telewizja, która przeprowadziła wywiad z sołtysem. Został on zmontowany w taki sposób, że z wypowiedzi Helmuta Wieschollka można było wywnioskować, że rzeczywiście jest on za przyłączeniem tych terenów do Niemiec. Na nieszczęście dla samego sołtysa, podczas tłumaczenia nazwy Dziewkowice na niemiecki, nie wpisał on „Schewkowitz”, a wybrał nazwę, którą wymyślili naziści, czyli „Frauenfeld” (obecnie używanie tej nazwy jest zabronione).

Wszystko to sprawiło, że Dziewkowicami zainteresowała się grupa neonazistów z niemieckiego ugrupowania „Nationale Offensive”. Gdy o wsi zrobiło się głośno, postanowili oni, że przeprowadzą się w te strony. Trzej neonaziści w wieku 16-22 lata wprowadzili się do parterowego domu przy ul. Polnej w Dziewkowicach. Planowali utrzymywać się z nauczania języka niemieckiego miejscowe dzieci. Z relacji mieszkańców wsi wynikało wtedy, że jedynym polskim zwrotem jaki znali było łamane: „czrzeszć”. Choć działacze „Nationale Offensive” na co dzień nie przeszkadzali mieszkańcom Dziewkowic, to stali się solą oku nacjonalistów. Jesienią 1992 r. Dziewkowice najechała grupa skinheadów z Wrocławia, którzy postanowili rozprawić się z działaczami „Nationale Offensive”. Do bezpośredniej konfrontacji, między tymi dwoma grupami nie doszło. Mieszkańcy wsi wspominają jednak, że skini zniszczyli we wsi m.in. pomnik osób poległych podczas I wojny światowej oraz przystanek autobusowy. Grupa skinheadów pobiła także przypadkową osobę pod sklepem w Dziewkowicach.
- Nie chcę rozmawiać z dziennikarzami, jestem nerwowo wykończony - powiedział wtedy Helmut Wieschollek, dziennikarce Trybuny Śląskiej, która pytała go o sytuację we wsi. Na drzwiach sklepu, który prowadził sołtys wisiała w tym czasie kartka „Buergermeister Wieschollek nie udziela wywiadów”.

Władze polskie zdawały sobie wtedy sprawę, że sytuacja w Dziewkowicach stała się bardzo napięta. Dlatego postanowiono pozbyć się z kraju nazistów z „Nationale Offensive”. Decyzję w sprawie ich wydalenia wydał Wydział Spraw Obywatelskich Urzędu Wojewódzkiego w Opolu, a Ministerstwo Spraw Wewnętrznych rozważało dodatkowo wpisanie Guenthera Boschuetza - jednego z działaczy neonazistów -do indeksu osób niepożądanych w Polsce, by uniemożliwić mu ponowny przyjazd.

Działacze „Nationale Offensive” podporządkowali się decyzji wojewody i opuścili Polskę. Dwujęzyczne tablice zniknęły z Dziewkowic. Od tamtego czasu nie dochodziło już we wsi do podobnych incydentów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska