Ten rok PKS w Kluczborku, którego właścicielami są powiat kluczborski oraz gminy Byczyna i Kluczbork, planuje zakończyć dodatnim wynikiem finansowym. - Nie postrzegamy tego w kategorii sukcesu, bo jest jeszcze wiele do zrobienia - zastrzega Marcin Wiecha, członek zarządu kluczborskiego PKS. -Ale biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach spółka przynosiła straty, to jej sytuacja jest lepsza.
Kluczborski przewoźnik dysponuje 50 autobusami, wyprodukowanymi w latach 1990-2013. Zatrudnia obecnie ponad 100 osób.Jednym z pomysłów na rozwój firmy jest obsługiwanie przewozów dzieci szkolnych.Dotychczas spółka świadczyła takie usługi dla gminy Kluczbork, Byczyny, Wołczyna i Gorzowa Śląskiego w powiecie oleskim, a od 1 września będzie też dla Lasowic Wielkich.
Oznacza to, że wszystkie gminy w powiecie kluczborskim będą korzystały z usług lokalnego przewoźnika przy dowozie dzieci do szkół. - Co ważne, z tych samych kursów mogą korzystać mieszkańcy. To pozwoli nam zoptymalizować rozkład jazdy na terenie całego powiatu - ocenia Marcin Wiecha.
Wśród PKS-ów przejętych przez samorządy w 2010 roku były też nyski, głubczycki i strzelecki. Każdy z nich zatrudnia podobną liczbę pracowników, dysponuje podobnym liczebnie taborem, zajął się dowozem dzieci do szkół i boryka się z takimi samymi problemami.
- Zaciskamy pasa, ale od kosztów zatrudnienia i paliwa uciec się nie da. Każde nawet 10 groszy podwyżki na paliwie to dla nas problem, bo nie możemy tego przenieść na cenę biletu - tłumaczy Wiesław Bednarski, prezes PKS w Głubczycach (55 autobusów, 100 pracowników). Ubiegły rok jego firma zakończyła na plusie (60 tys. zł).
Aleksander Patoła, prezes PKS Strzelce Opolskie (ma ponad 60 autobusów i 119 pracowników), mówi, że nierozwiązywalnym problemem jest to, kto ma finansować nierentowne przejazdy, dla których jedynym uzasadnieniem jest tzw. potrzeba społeczna.
Wicestarosta nyski Czesław Biłobran porównuje sytuację PKS-ów zarządzanych przez samorządy do ludzi zbierających po złotówce pod marketami. - Prawo jest niespójne, zezwala na chorą konkurencję, która na popularnej trasie jeździ co 15 minut - mówi. - Wymaga od samorządów sporządzenia planów publicznego transportu, ale tylko w powiatach liczących powyżej 80 tys. mieszkańców i gminach powyżej 50 tys. mieszkańców. Co z pozostałymi? Oni nie muszą odpowiadać za transport? - pyta wicestarosta i powołuje się na przykłady innych krajów, gdzie transport publiczny funkcjonuje sprawnie.
- Rocznie wozimy pasażerów ponad milion razy, dziennie ponad 2000, tymczasem powiaty w przeciwieństwie do gmin nie mogły skorzystać z możliwości dofinansowania kupna nowych autobusów - dodaje wicestarosta Biłobran. - Na naszym terenie konkurencją oprócz prywatnych firm staje się także MZK w Nysie, finansowany przez gminę, który zaczął wozić pasażerów np. do Otmuchowa. Tak być nie może - ocenia wicestarosta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?