Jak student PKP pokonał

Marcin Poznań
Prawie rok handryczył się w sądzie student ze Zdzieszowic z Polskimi Kolejami Państwowymi i ich niemrawą, bezlitosną biurokracją. Wygrał.

W październiku 2000 roku Maciej N., mieszkaniec Zdzieszowic, świeżo upieczony student Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, podróżował pociągiem z Kędzierzyna-Koźla do Poznania. Pomiędzy Opolem a Wrocławiem do przedziału wszedł kontroler legitymujący się identyfikatorem przedsiębiorstwa "Renoma". Zakwestionował ważność legitymacji studenckiej Maćka, ponieważ jego zdaniem pieczątka uczelni nie odbiła się na zdjęciu.

Dla poświadczenia ważności dokumentu student pokazał dowód osobisty i prawo jazdy z takimi samymi danymi i zdjęciem. Kontroler uznał to za niewystarczające i wypisał mandat w wysokości 84 złotych. Nie pomogła też ważna legitymacja studiów zaocznych tej samej uczelni - Maciek dotychczas studiował w trybie zaocznym.
Urzędnik stwierdził, że nie może już odstąpić od wypisywania mandatu i zniszczyć go, bo jest z blankietów mandatowych rozliczany. Poradził podróżnemu, by opisał zaistniałą sytuację i wysłał to wraz z kopią mandatu, kopią legitymacji, numerem kontrolera i biletem na koszt PKP do Biura Przejazdów Bezbiletowych w Gnieźnie. Zdaniem kontrolera kara miała być anulowana natychmiast po zgłoszeniu.
Maciej wysłał dokumenty do Gniezna. Po miesiącu otrzymał pocztą wezwanie do zapłacenia kary w wysokości 44 złotych. Zignorował je. W pierwszych tygodniach nowego 2001 roku otrzymał kolejne wezwanie. Tym razem PKP zażądały od niego zapłaty pierwotnej sumy 84 złotych, naliczając do tego karne odsetki, w sumie 116 złotych. W przypadku unikania zapłaty w wyznaczonym terminie PKP zagroziły postępowaniem sądowym.

Zdecydował się na - wydawałoby się - walkę z wiatrakami. Poprosił przyjaciół, z którymi tamtego dnia podróżował, o zeznania w sądzie. Miał trzech świadków. Rozprawa sądowa odbyła się 12 września w Sądzie Rejonowym w Kędzierzynie-Koźlu. Nie pojawił się na niej przedstawiciel PKP. Świadkowie wydarzenia złożyli wyjaśnienia. Sąd anulował mandat, a PKP obarczył kosztami procesu oraz porady radcy prawnego. Maciek sprawę wygrał, ale i pokrył jej koszta. Skąd bowiem, jak nie z pieniędzy podatnika, zapłaciły PKP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska