Targi nto - nowe

Jak to się robi w Opolu

Ewa Kosowska-Korniak
- Nie mamy sił ani pieniędzy, by dalej walczyć - mówi prezes Anna Kalend. Dziś mija termin wniesienia zażalenia na decyzję o umorzeniu dochodzenia w sprawie sprzedaży kamienicy.

Tydzień temu prokuratura umorzyła postępowanie w sprawie usiłowania doprowadzenia Spółdzielni Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego "Cepelia" do niekorzystnego rozporządzania mieniem. Zostało ono wszczęte na początku marca, po tym, jak "Cepelia" złożyła zawiadomienie o przestępstwie, którego miał się dopuścić 30-letni bezrobotny Czesław G., blokując przez kilka miesięcy finalizację transakcji kupna-sprzedaży kamienicy w centrum Opola ("NTO" informowała o tym wielokrotnie).

Cepelia sprzedała swoją kamienicę za 900 tys. zł spółce z o.o. "Inwestor", której prezesem był Tomasz Lysek, wiceprezesem Arkadiusz Mazur. Do ręki zarząd spółdzielni otrzymał jedynie 113 tys. zł. Akt notarialny został skonstruowany w taki sposób, że gdyby Czesławowi G. udało się, przy pomocy kruczków prawnych, blokować transakcję do 18 maja, spółka Lyska i Mazura kupiłaby kamienicę za jedyne 113 tys. zł. Cepelia straciłaby 787 tys. zł oraz rację bytu - groziło jej bankructwo.

Czesław G. kwestionował wpis w księgach wieczystych, twierdząc, że ma prawo pierwokupu kamienicy, albowiem podpisał z zarządem spółdzielni umowę. Nie potrafił pokazać tej umowy (twierdził, że mu zaginęła), nie potrafił powiedzieć, z kim konkretnie ją podpisał (mówił o wysokim panu w płaszczu). Twierdził, że działa w imieniu Zrzeszenia Twórców Ludowych, ale ani w zrzeszeniu, ani w Cepelii nikt go nie znał. Znali go natomiast panowie T. Lysek i A. Mazur, gdyż był kiedyś ich pracownikiem.

Tydzień temu zarząd Cepelii został powiadomiony o umorzeniu dochodzenia. Zbigniew Jastrzębski prokurator Prokuratury Rejonowej uznał, że "wydaje się mało prawdopodobne, by Czesław G. był kiedykolwiek w posiadaniu umowy przedwstępnej", ale brak jest jednoznacznych dowodów, że nie był. T. Lysek, A. Mazur i Czesław G. zaprzeczyli, by byli w zmowie.
Argumentów trzyosobowego zarządu Cepelii (iż nie było żadnej umowy przedwstępnej) prokurator Jastrzębski nie wziął pod uwagę i umorzył dochodzenie z powodu "braku danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu".
- Nie wierzymy, by w Opolu mogło zapaść w tej sprawie sprawiedliwe rozstrzygnięcie - powiedział na wieść o umorzeniu śledztwa były prezes Cepelii Piotr Grabowski (miesiąc temu przestał pełnić funkcję). - Tak się składa, że pełnomocnikiem strony przeciwnej był radca prawny Andrzej Sieradzki. To on zaproponował niekorzystne dla nas zapisy w akcie notarialnym, on doradzał panom Lyskowi i Mazurowi. A zastępcą prokuratora rejonowego jest żona pana Sieradzkiego.
- To jest oczywiście nie do udowodnienia, ale skoro wobec tak ewidentnych dowodów prokurator umarza postępowanie, takie podejrzenia muszą się rodzić - dodaje Anna Kalend, obecny prezes Cepelii.
Nowy zarząd spółdzielni, mimo iż nie zgadza się z decyzją prokuratora, nie złoży zażalenia.
- Korzystanie z usług adwokata kosztuje, a nas na to nie stać - dodaje Anna Kalend. - Nie mamy sił, by znowu chodzić na przesłuchania, znowu powtarzać w kółko to samo.
Nowy zarząd zajął się robieniem porządków. W planach jest wyburzenie baraku stojącego przed wejściem do biur Cepelii, urządzenie w tym miejscu parkingu, wynajęcie całego piętra w kamienicy na pomieszczenia biurowe, zrobienie nowych szyldów i zmiana wystroju galerii.
- Pracy jest dużo, nie możemy tracić sił na walkę o sprawiedliwość, bo już w nią nie wierzymy. Ostatnie miesiące kosztowały nas zbyt wiele nerwów - podsumowuje Anna Kalend.

Zdaniem rzecznika prokuratury Romana Wawrzynka zarząd Cepelii robi błąd, nie składając zażalenia.
- W świetle prawa potwierdza w ten sposób, że decyzja o umorzeniu go satysfakcjonuje - wyjaśnia. - Jeżeli władze Cepelii posądzają prokuraturę rejonową o stronniczość, powinny się odwołać do prokuratury okręgowej. Jeżeli jej decyzja także nie będzie po ich myśli, wówczas takie odwołanie rozpatruje sąd. Trudno posądzać również te instytucje o stronniczość.
Rzecznik prokuratury dodaje, że skoro zarząd Cepelii wiedział o powiązaniach rodzinnych państwa Sieradzkich, czyli jednego z prokuratorów i pełnomocnika strony przeciwnej, powinien złożyć wniosek o wyłączenie z tej sprawy Prokuratury Rejonowej w Opolu. Wówczas dochodzenie prowadziłaby inna prokuratura.
- Jednak takiego wniosku nie było, więc dzisiejsze żale członków Cepelii są bezzasadne - uważa Wawrzynek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska