120-metrowe mieszkanie Irena Kubara-Koostra z Opola kupiła po powodzi w 1997 roku. - Od razu wiedziałam, że zostawię gipsowe zdobienia, ale reszta nadawała się do wymiany.
Z pomocy fachowców rodzina korzystała jedynie przy wymianie podłóg, instalacji i budowie łazienki. Mieszkanie w ciągu 3 miesięcy dopieścili własnymi siłami.
- Lubię stare meble, z "duszą". Większość sprzętów znalazłam na ulicy - opowiada właścicielka. - Szczególny sentyment mam do starej etażerki, którą ktoś wyrzucił na śmietnik. Była bardzo zniszczona, pokryta nierównymi płatami politury. Zeszlifowałam ją i pokryłam lnianą bejcą. Takiego mebla nie ma w żadnym sklepie, jest unikatowy.
Część materiałów do wykończenia wnętrz pani Irena kupiła w sklepie Centrostalu.
- Można tam znaleźć wiele ciekawych, a co najważniejsze niedrogich rzeczy. Trzeba mieć tylko pomysł, jak je wykorzystać. Lubię też poszperać w Ikei.
Pani Irena z finezją połączyła kolory i style, stare z nowym. - Nie boję się eksperymentować - śmieje się. - Jak będzie źle, to zawsze kolor ściany czy lampę można zmienić, przecież to żaden problem. Aranżacja powinna być dobrą zabawą, a nie ślepym nakazem i podporządkowaniem się temu, co modne. Przecież nasze mieszkania odzwierciedlają nas, nasze uczucia i upodobania, więc powinniśmy się w nich czuć dobrze.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?