Na dowód radny pokazuje listę z ponad 50 nazwiskami, które znalazły się w sporządzanym przez gminę spisie wyborców, choć - według radnego Jachyma - wcale na terenie gminy nie mieszkają.
- Część z nich została zameldowana przed pierwszą, a część przed drugą turą wyborów - uważa radny. - A w kodeksie wyborczym jest wyraźnie napisane, że wyborcy muszą zamieszkiwać w danej gminie na stałe, a nie tylko być w niej zameldowanym.
Tymczasem według autora protestu wielu z wyborców zostało zameldowanych tylko po to, żeby zagłosować w wyborach. Informacje o tym zaczęły spływać do Jachyma od mężów zaufania i członków komisji wyborczych.
- Ludzie na wsiach znają się i wiedzą, czy ktoś u nich po sąsiedzku mieszka. A tu nagle dowiadywali się, że pod takim a takim numerem w spisie jest całkiem obca osoba - relacjonuje radny. - Tak się składa, że znajomych i rodziny meldowali u siebie głównie pracownicy urzędu gminy czy dyrektorzy placówek podlegli wójtowi. Sam wójt zameldował u siebie dwie osoby z rodziny.
Jak podkreśla Jachym, to właśnie wójt Kotarski miał zyskać na tych nowych wyborcach, a ponieważ wygrał minimalną liczbą głosów, więc jest podstawa do unieważnienia wyborów.
Czy to się potwierdzi?
Autor protestu musi udowodnić swoje tezy przed sądem. Proces rusza dziś w Sądzie Okręgowym w Opolu, a wśród pierwszych świadków są m.in. przewodniczący komisji wyborczych, wójt i urzędnik zajmujący się ewidencją ludności w gminie.
Wczoraj wójt Kotarski nie znalazł dla nas czasu: najpierw prosił o telefon "później", potem już nie odbierał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?