Jak wiarygodne są reklamy proszków?

Edyta Hanszke [email protected] 077 44 32 587
W polskiej telewizji reklam proszków do prania jest dwa razy więcej niż w krajach Europy Zachodniej. (fot. sxc)
W polskiej telewizji reklam proszków do prania jest dwa razy więcej niż w krajach Europy Zachodniej. (fot. sxc)
Biorę wzór z dwojga dzieciaków z reklamy. W żółtą koszulkę wciskam pomidora, rozsmarowuję na niej ziemię i polewam wodą, a na koniec jeszcze wcieram trawę. A potem wcielam się w rolę mamy, która tę prawie nową koszulkę ma uratować przed wyrzuceniem.

Wlewam wodę do miski, wkładam bluzkę, wsypuję miarkę odplamiacza i czekam na efekty. Po dziesięciu minutach nic, po godzinie nic. Nerwowo czytam instrukcję. Plama powinna była już dawno zniknąć.

Zobacz: Liczy się jakość, nie cena!

Co robić? Sąsiadka uspokaja mnie: - Zostaw na całą noc i to najlepiej zrób taką pastę a nie namaczaj w wodzie, bo jak plamy są mocne, godzina na ich usunięcie nie wystarczy – zapewnia. Wydaje się, że wie co mówi: ma dwóch kilkuletnich synów.

Koszulka kosztowała 20 zł. Niby nie majątek. Dobrze, że to nie suknia wieczorowa od Valentino. Rano zaglądam do miski, czy coś jeszcze w niej zostało. Przypomina mi się hasło z nonsensopedii: „Była plama - nie ma bluzki! Bo ten proszek był od ruskich..."

Bluzka jest, a plama jakby bledsza

Wrzucam do pralki, dodaję proszek, włączam na 40 stopni. Wyjmuję z pewną taką dozą nieśmiałości i cud: NIE MA PLAMY. Choć oczywiście moja koszulka nie wygląda jak ta w reklamie, czyli jak nowa. Ale szacunek odplamiaczowi się należy. Potrzebował więcej czasu niż zapisał producent, za to ciuch nie poszedł na stracenie.

Sięgnęłam po ten odplamiacz bez specjalnego entuzjazmu. Miałam już wcześniejsze kiepskie doświadczenia z innymi. Nie sprawdzało się tarcie bluzek mydełkami, dolewanie żeli do dozownika w pralce, ani namaczanie w proszkach przed praniem. Ten proszek w dodatku nie był tani. Na szczęście producent zaoferował pojedyncze porcje, więc ryzyko nie było duże.

Zobacz: Opolanie hurtowo wykupują tradycyjne żarówki

Reklamy i tę z opisywanymi dzieciakami, i tę, w której pan dodaje do wody z odplamiaczem kostki lodu, żeby przekonać widownię, że substancja działa też w niskich temperaturach, nie robiły na mnie wrażanie, w końcu wiem, że w reklamie chodzi o to, żeby jak najlepiej zachwalić produkt, a potem jak najwięcej go sprzedać.

Choć z drugiej strony ma pewnie rację Kot Przybora, właściciel znanej agencji reklamowej, która przyczyniła się do sukcesu takich marek jak Knorr, Frugo, Okocim, Plus czy Żubr.

Na pytanie, czy nie ma wrażenia, że wciska ludziom kit odpowiedział tak. - Na pewno nie jest to totalny kit, bo gdyby te produkty były słabe, to nie miałyby szansy na rynku. Rynek to nie tylko reklama. Jak coś jest do chrzanu, to znika z rynku i żadna reklama mu nie pomoże, naprawdę! Te proszki rzeczywiście usuwają jakieś plamy, jogurty da się jeść, a samochodami jeździć. Oczywiście może jest przykład Coca-Coli, którą to markę napędza głównie reklama, ale muszę powiedzieć, że gdy jako dziecko po raz pierwszy dostałem coca-colę, to mi naprawdę bardzo smakowała, chociaż wcześniej nie widziałem jej reklam. Ten smak po prostu trafia do ludzi.

Siła reklamy

Z analiz reklam telewizyjnych wynika, że w drugiej połowie sierpnia wśród najczęściej oglądanych filmów reklamowych użyty przeze mnie odplamiacz był na szóstym miejscu.

Za 478 spotów w tym czasie firma zapłaciła ponad 1 mln zł. Choć producent o mało co musiałby wycofać film reklamowy z dziećmi rozcierającymi pomidory i trawę na koszulce. Zarzucano mu, że zachęca małolaty do aktów wandalizmu i nie dbania o środowisko naturalne. Zajęła się nim komisja etyki reklamy, która jednak odrzuciła skargę, uznając, że filmik opiera się na żarcie. 

Zobacz: Lacoste tańsze w internecie

W polskiej telewizji reklam proszków do prania jest dwa razy więcej niż w krajach Europy Zachodniej. Dlaczego? Bo Polacy zużywają dużo więcej detergentów do prania.

Przeciętnie nasze gospodarstwo domowe zużywa 17 kg proszku rocznie, co daje około 200 ton w kraju. W krajach europejskich, gdzie popularne jest korzystanie z usług pralni publicznych, wynik jest prawie dwukrotnie niższy, a pralnie same oferują proszek do prania.

W Polsce pranie, a zatem również wybór proszku, jest indywidualną sprawą każdego gospodarstwa domowego. Dlatego producenci tak zabiegają o wybicie się na rynku, wzorując się na myśli Henry’ego Forda: Wiem, że połowa mojej reklamy to wyrzucone pieniądze. Nie wiem tylko, która to połowa.

Wybieramy tanie proszki

Choć z badań wynika, że najchętniej sięgamy w Polsce po proszki najtańsze – 40 proc. udziałów w sprzedaży tych produktów. Choć pod koniec lat 90-tych producent Ariela - Procter & Gamble wkurzony na Benckisera producenta Dosi, która reklamowała się hasłem „Jeśli nie widać różnicy (między tańszym i droższym - red.), to po co przepłacać”, udowodnił, że droższy jest jednak skuteczniejszy.

Firma opublikowała w prasie ogłoszenie, w którym przedstawiła wyniki badań potwierdzające większą skuteczność ich produktu nad tym tańszym w ponad połowie z kilkudziesięciu prób. Tylko kto pamięta to ogłoszenie?

Małgorzata Płaszczyk, powiatowy rzecznik praw konsumentów w Strzelcach Opolskich nie przypomina sobie, żeby w jej pięcioletniej praktyce zawodowej reprezentowała klienta chcącego odzyskać pieniądze za reklamowany produkt, który nie dał mu takich efektów, jak na szklanym ekranie.

– Jeden konsument niezadowolony z kremu do twarzy za moją namową reklamował go sam u producenta i potem dostał zwrot pieniędzy – opowiada. – O możliwości składania reklamacji, kiedy produkt jest inni niż w reklamie, pytają najczęściej ludzie młodzi. Dwie licealistki podczas lekcji konsumenckich opowiadały np., że udało im się odzyskać pieniądze za jogurt, który miał wzmocnić ich odporność.

Korzystałam m.in. z przewodnika wydawnictwa naukowego PWN.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska