Sześciorodzinny dom jest jedynym w tej dzielnicy, którego nie podłączono do kanalizacji miejskiej, mimo iż przebiega ona po drugiej stronie ulicy. Ścieki z mieszkań spływają do szamba, które jest stare i za małe, dlatego często się zapycha i wybija fekalia na środek podwórka.
- Nie można otworzyć okien, zwłaszcza latem, bo szambo cuchnie na pół dzielnicy - mówi Leszek Janos z parteru. - Musimy je opróżniać trzy razy w tygodniu, przez co płacimy za ścieki więcej niż za wodę, a i tak wylewają się one na zewnątrz. Fekalia stwarzają zagrożenie epidemiologiczne. W naszym budynku mieszkają małe dzieci i bawią się na podwórku.
Lokatorzy wielokrotnie interweniowali w Nyskim Towarzystwie Budownictwa Społecznego, które jest administratorem budynku, a także w gminie. Niestety, bezskutecznie. Rok temu o problemach mieszkańców z alei Wojska Polskiego 18 pisaliśmy na łamach "NTO". Kierownik administracji w NTBS stwierdził wówczas, że budynku nie podłączano do kanalizacji, bo szambo funkcjonowało dobrze, dopóki lokatorzy samowolnie nie porobili sobie łazienek i ubikacji. - Stare rury nie mają odpowiedniej przepustowości, a nadmiar ścieków zatyka studzienkę kanalizacyjną - ocenił Kazimierz Wawryczuk.
- Żyjemy w XXI wieku, a nie w średniowieczu - irytują się mieszkańcy. - Czy mamy chodzić do poniemieckich latryn na podwórzu i kąpać się w pobliskiej rzece?
Jadwiga Blacharczyk z I piętra ma troje dzieci. - Muszę je myć i prać ubrania - mówi. - Nie dość, że zmodernizowaliśmy mieszkania na własny koszt, to jeszcze ma się do nas pretensje.
Ryszard Turkiewicz, prezes NTBS, przyznaje, że zna problem lokatorów z alei Wojska Polskiego i szczerze im współczuje: - Nie powinni ponosić kary za to, że poprawili standard mieszkań i zrobili w nich łazienki. A na to wygląda - uważa. - Ale jako administrator nie mogę im wybudować kanalizacji. To zadanie należy do gminy, która jest właścicielką mienia komunalnego i musi ono zostać ujęte w jej planie inwestycyjnym i budżecie. A na to ciągle brakuje pieniędzy. Na obrzeżach Nysy i na wsiach jest dużo budynków, gdzie trzeba opróżniać szamba. Przy ulicy Otmuchowskiej postawiono pięćdziesiąt domów jednorodzinnych, które nie mają przyłącza do kanalizacji miejskiej.
Zbysław Wróbel, wiceburmistrz Nysy, wyjaśnia, że rozwiązanie problemu wymaga opracowania dokumentacji technicznej i uzyskania pozwolenia budowlanego w starostwie powiatowym, wykonania przewiertu pod ulicą i położenia tam odpowiedniej rury oraz zawarcia umów na odbiór ścieków, co będzie kosztować około 10 tys. złotych.
- Poczyniliśmy starania o pozyskanie takiej kwoty i umieściliśmy ten wydatek w projekcie budżetu na bieżący rok - zapewnia. - Jeśli rada miejska go zaakceptuje, zrobimy to przyłącze w tym roku. W gminie jest wiele zaniedbań jeszcze od wojny. Nie sposób nadrobić wszystkie zaległości w ciągu roku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?