Koncepcję cięć części nauczycielskich przywilejów opracował powołany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej zespół opiniotwórczo-doradczy, złożony z przedstawicieli gmin, powiatów i województw.
Zobacz: Nauczyciele w strachu. Rząd pracuje nad nową ustawą
To właśnie samorządy ponoszą dziś znaczne koszty finansowania oświaty, gdyż ministerialna subwencja nie wszędzie starcza na wszystkie wydatki. Na przykład w Ujeździe w powiecie strzeleckim na edukację przeznaczane jest aż 60 proc. budżetu.
Dlatego samorządowcy zaangażowani do zaproponowania zmian postulują nie tylko skrócenie długich nauczycielskich urlopów, ale także likwidację dodatków mieszkaniowych i wiejskich, a także reformę odziedziczonego jeszcze po PRL-u systemu pracy w oświacie, określającego jej czas na 20 godzin tygodniowo. Wyniki prac wspomnianego zespołu opisała niedawno „Gazeta Prawna”.
Samorządowcy domagają się zmian w wynikających z karty nauczyciela przepisach urlopowych.
Nauczyciele mieliby wypoczywać łącznie nie przez 78 dni w roku, a jedynie przez 52. Przedszkolanki zaś przez 35 dni.
- Propozycje samorządowców zmierzają do tego, żebyśmy bezczynnie siedzieli w pustych szkołach, podczas gdy uczniowie mają wakacje czy ferie - komentują pytani przez nas nauczyciele.
Ale nie wszyscy przedstawiciele oświaty są tego zdania
- To od inwencji dyrekcji szkoły zależy umiejętność efektywnego wykorzystania obecności nauczycieli w szkole pod nieobecność uczniów - uważa Elżbieta Dziuda, dyrektor Społecznej Szkoły Podstawowej w Mechnicy (gm. Reńska Wieś). - Zmiany w wymiarze nauczycielskiego urlopu musiałyby się jednak wiązać z reformą organizacji roku szkolnego.
Zobacz: Polscy nauczyciele poszukiwani na Wschodzie
Ministerstwo edukacji nakłada na nauczycieli coraz więcej obowiązków np. dotyczących badania wyników nauczania.
- W ciągu roku szkolnego trudno wygospodarować na to czas - przyznaje dyrektor szkoły w Mechnicy, która jednocześnie jest przewodniczącą rady gminy w pobliskiej Bierawie. - Rozumiem, że samorządy szukają różnych sposobów oszczędności w zarządzaniu oświatą, w tym redukcji części przysługujących nauczycielom praw. Trzeba jednak pamiętać, by zabierając niektóre, być może archaiczne uprawnienia, dać coś w zamian. To niezbędny warunek zmian.
Według ministerialnej komisji miałyby one być wprowadzane stopniowo i dotyczyłyby głownie młodych nauczycieli, wchodzących dopiero do zawodu.
- Wątpię, czy interesowałaby mnie praca w szkole, jeśli ktoś chciałby wydłużyć czas pracy do 40 godzin tygodniowo i skrócić urlopy - przyznaje Aneta Lewicka, studentka pedagogiki z Kędzierzyna-Koźla.
Samorządowcy chcieliby też reform, zrównujących czas pracy nauczycieli z innymi grupami zawodowymi. Dziś obowiązkowe pensum to 18 godzin lekcyjnych plus dwie na zajęcia z wyrównawcze lub pracę z dziećmi szczególnie uzdolnionymi.
W nowej koncepcji czas pracy wynosiłby 40 godzin tygodniowo, w tym co najmniej 22 godziny przy tablicy.
Postulowana jest też likwidacja dodatku mieszkaniowego i wiejskiego. W szkołach społecznych, w odróżnieniu od publicznych, zwykle nie ma tych dodatków.
- Zastąpiliśmy je premią, która w zdrowy sposób motywuje nauczycieli do lepszej pracy - mówi dyrektor Elżbieta Dziuda.
Strefa Biznesu: RPP zdecydowała ws. stóp procentowych? Kiedy obniżka?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?