Jan Domarski: Nasza grupa na Euro jest nieciekawa

Miłosz Bieniaszewski
Żeby oceniać związek, trzeba być bliżej centrali, mieć z nią kontakt - mówi Jan Domarski
Żeby oceniać związek, trzeba być bliżej centrali, mieć z nią kontakt - mówi Jan Domarski Marek Dybaś
W pierwszej części wywiadu Jan Domarski mówi m.in. o szansach Polaków na Euro, „Lewym” i...płaczącym orzełku.

Ile razy był pan pytany o słynną bramkę na Wembley?

Nie wiem, czy idzie to już w setki, czy tysiące, ale na pewno dużo razy. Zawsze przy okazji jakiegoś ważniejszego meczu wraca się do tego Wembley. To jest historia, ale bardzo miła, a do tego ważna dla polskiego sportu.

Ciągłe wracanie do tego zaczęło być meczące?

Nigdy nie męczyło, ale też zależało od tego, kto i jak o to pytał. Czy w formie złośliwości, czy faktycznie chciał się dowiedzieć, jak to było.

W pewnym sensie stał się pan postacią kultową. Nawet w filmie „Wesele” jeden z podchmielonych bohaterów prezentuje koszulkę mówiąc, że to w niej Jan Domarski strzelił bramkę na Wembley...

Widziałem to (śmiech). Reżyser sobie to wymyślił, bo koszulki dostać nie mógł. Jest to jednak bardzo przyjemne.

A` propos tej koszulki. Jaki był jej los?

Niestety jej nie ma. Po meczu chcieliśmy się wymienić koszulkami, ale nie były one dobrej jakości i Anglicy po prostu nie chcieli. Na Wembley było dosyć mokro i orzełek z naszej piersi płakał ze szczęścia, spłowiał i koszulka po pierwszym praniu nadawała się do wyrzucenia.

Nie ma się co dziwić, że często wracano do tego meczu. Po prostu brakowało innych spotkań, które obrosłyby taką legendą...

Ten mecz dał nam awans na mistrzostwa świata po wielu latach nieobecności na tej imprezie. Po sukcesie w 1972 roku, gdzie Polska zdobyła złoty medal na igrzyskach w Monachium, była to druga impreza, która zaczynała pasmo sukcesów polskiej piłki.

Młodsze pokolenie doczekało się swojego meczu, o którym będzie pewnie wspominało przez lata. Mam na myśli mecz z Niemcami wygrany 2:0...

Do tej pory reprezentacja Polski wygrywała ze wszystkimi reprezentacjami na świecie, a brakowało sukcesu w meczu z Niemcami. Dopiero obecna kadra tego dokonała i zapewne będzie się o tym wspominało.

Wielu powątpiewało w słuszność wyboru Adama Nawałki na selekcjonera. A jak pan na to wtedy zareagował?

Do tej pory największe sukcesy z reprezentacją osiągali polscy trenerzy. Najpierw Kazimierz Górski, później Antoni Piechniczek i Janusz Wójcik, zdobywając srebro na olimpiadzie w Barcelonie. Uważam, że z reprezentacją powinien pracować polski trener, a więc nie miałem nic przeciwko wyborowi Adama Nawałki.

To Adam Nawałka jest tak świetnym selekcjonerem, czy trafił na wyjątkowo zdolne pokolenie?

Na sukces musi się składać jedno i drugie. Dobry trener bez dobrych zawodników za wiele nie zdziała, a znowu słaby trener, mając świetnych piłkarzy też nie musi osiągać sukcesów.

Nie popełni błędów swoich poprzedników?

Dopiero zobaczymy, co pokażą mistrzostwa Europy. Na razie jest euforia, a turniej to zweryfikuje.

Sam był pan reprezentantem Polski i brał udział w wielkim turnieju. Można na taką imprezę brać kogoś za zasługi?

To już rola trenera, aby wszystko sobie poukładał po swojemu. Dziennikarze, czy kibice mówią, że powinien jechać ten, czy tamten i każdy ma do tego prawo, ale decyzje podejmuje trener. To on decyduje, czy ktoś pasuje mu do danej koncepcji.

Jakie wspomnienia towarzyszą mistrzostwom świata?

Jak jechaliśmy w 1974 roku do Niemiec, to nasza wiedza na temat tego typu imprez była zerowa. Można powiedzieć, że dopiero wychodziliśmy w świat. W niektórych momentach nie wiedzieliśmy, jak to się odbywa i jak się zachować. W tej chwili jest przekaz telewizyjny i wszystko widać. Wtedy tak nie było. Na pewno to było bardzo duże przeżycie. Oczy całego świata były zwrócone na tę imprezę, a do tego udało się osiągnąć wspaniały sukces.

W reprezentacji Polski zagrał pan siedemnaście meczów i zdobył dwa gole. W sumie niewiele...

Na mojej pozycji w tamtym czasie grało wielu wspaniałych piłkarzy i dostać się wtedy do reprezentacji z takiego klubu jak Stal Rzeszów było ciężko. Dziełem przypadku było, że kontuzji doznał Włodek Lubański, niekwestionowany lider reprezentacji. Gdyby nie to, nie zaistniałbym ani ja, ani pewnie Andrzej Szarmach.

Nieszczęście jednego, stało się szczęściem drugiego...

Tak było. Uważam jednak, że wykorzystałem swoją szansę. Zagrałem tylko tyle meczów, bo byłem już wiekowym piłkarzem i później trener Górski postawił na młodszego Szarmacha.

W pana opinii - jako byłego napastnika - Robert Lewandowski jest najlepszym napastnikiem świata?

Jest na pewno jednym z lepszych, ale czy najlepszym? Moim zdaniem jeszcze nie.

A co pan powie tym, którzy uważają go za najlepszego piłkarza w historii polskiej piłki nożnej?

To niech tak myślą i się z tego cieszą (śmiech). Na pewno mają szczęście, że mogą oglądać na żywo takiego piłkarza.

Na co stać reprezentację Polski podczas zbliżającego się Euro?

W Polsce losowanie grup przyjęto z zadowoleniem, a ja uważam, że ta grupa jest nieciekawa. Nawet z rankingu wynika, że jesteśmy w niej najsłabszą drużyną. Wszyscy liczą, że łatwo wygramy w pierwszym meczu z Irlandią Północną i mamy pewny awans. A moim zdaniem będzie ciężko. Wszyscy nasi rywale liczą się w tej chwili w Europie.

Stać nas na to, aby ponownie ograć Niemców?

Jak mówił Kazimierz Górski: dopóki piłka w grze, wszystko jest możliwe.

Do zbliżającego się Euro Polacy będą się przygotowywali m.in. w Arłamowie. To na pewno spore wyróżnienie dla Podkarpacia...

Na pewno nasze województwo na tym zyska. A jeżeli uda się we Francji osiągnąć dobry wynik, to i o Arłamowie i Podkarpaciu pewnie będzie się jeszcze więcej mówiło.

Odwiedzi pan reprezentację Polski w Arłamowie?

Jest blisko i pewnie trzeba będzie podjechać i zobaczyć, jak się sprawują (śmiech).

Przed każdymi mistrzostwami w ostatnich latach apetyty były rozbudzane do granic możliwości, a później wszystko pękało, jak mydlana bańka. Tym razem będzie inaczej?

Na dzień dzisiejszy wygląda na to, że tak, ale na mistrzostwach każdy chce coś osiągnąć. My sobie możemy planować, ale na to, czy się uda składa się wiele rzeczy - forma zawodników, kontuzje itd. Jest jeszcze trochę czasu do Euro i trzeba ciężko pracować, aby ta forma była.

Czegoś pan zazdrości obecnemu pokoleniu piłkarzy?

Na pewno stadionów, bo mają możliwość grania na wspaniałych obiektach przy sporej publiczności. No, może nie w polskiej lidze, ale już reprezentacja, czy nasi gracze na zachodzie, mogą liczyć na sporą publiczność.

Z drugiej strony obecne pokolenie piłkarzy ma więcej pokus. Kasyna itd.

Za naszych czasów też były kasyna. Może nie tak dużo, ale jednak. Każdy ma swoje życie i odpowiada za własne decyzje.

Hazard zrujnował wiele karier...

I to nie tylko piłkarskich, czy sportowych, ale po prostu życiowych.

Po kilku gorszych latach widać, że wytworzył się w Polsce dobry klimat wokół reprezentacji. To bezsprzecznie zasługa dobrych wyników, ale i marketingu Polskiego Związku Piłki Nożnej...

Wszystko idzie do przodu i obecnie marketing jest bardzo ważny. Staramy się czerpać wzorce z innych krajów. Jak już mówiłem wcześniej, my w 74 roku się uczyliśmy, a teraz jest łatwiej o wszelakie informacje.

O poprawie wizerunku PZPN-u może świadczyć choćby znikająca ze stadionów znana przyśpiewka „PZPN, PZPN...”...

(śmiech). Wszystko zmierza w dobrym kierunku, ale moim zdaniem za wolno. U nas nie ma kultury kibicowania i cały czas jest masa wyzwisk. Czy ostatni przykład z finału Pucharu Polski, kiedy latały race. To wstyd, że na takim wydarzeniu coś takiego miało miejsce.

Zbigniew Boniek jest dobrym prezesem PZPN?

Wygląda na to, że tak.

Ma pan mu coś do zarzucenia?

Szczerze mówiąc, to za bardzo nie siedzę w temacie związku i nie bardzo się w niego zagłębiam. Żeby oceniać związek trzeba być bliżej centrali, mieć z nią kontakt.

Od lat przyjaźni się pan z Grzegorzem Lato. On nie mógł liczyć na przychylność mediów...

Było inne nastawienie do Grzesia, a inne jest obecnie do Zbyszka.

***

Wkrótce II część wywiadu, a w niej Jan Domarski mówi m.in. o Kazimierzu Greniu, polskiej ekstraklasie i swoim związku ze Stalą Rzeszów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Jan Domarski: Nasza grupa na Euro jest nieciekawa - Nowiny

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska