Jan Paweł II: Pozwólcie mi odejść

Ryszard Rudnik
Ryszard Rudnik
Niedziela Palmowa, 20 marca 2005 r. Mimo zakazu lekarzy papież z gałązką oliwną pokazuje się w oknie apartamentu.
Niedziela Palmowa, 20 marca 2005 r. Mimo zakazu lekarzy papież z gałązką oliwną pokazuje się w oknie apartamentu.
We wtorek 1 lutego po południu Jan Paweł II zaczął się skarżyć na ostre bóle przy przełykaniu śliny. Wieczorem zaczęło mu brakować powietrza.

O 22.00 zapadła decyzja o przewiezieniu Ojca Świętego do kliniki Gemelli. To była już dziewiąta wizyta papieża w szpitalnych aparta-mentach na X piętrze.
Lekarze podejrzewają zapalenie tchawicy i krtani. Papież kil-kakrotnie w ciągu tej nocy traci oddech i musi korzystać z maski tlenowej.

Pacjentem opiekuje się profesor Rodolfo Proietti. Bada go co godzinę. Oficjalne komunikaty są pocieszające.

- Jesteśmy pewni, że pokona tę chorobę - twierdzi kardynał Angelo Sodano. W sprawie stanu zdrowia Ojca Świętego wypowiadają się jedynie przedstawiciele watykańskiej kurii. Nie mAa oficjalnego biuletynu medycznego, bo żaden lekarz nie chce się podpisać pod uspokajającymi komunikatami. Papieski lekarz, doktor Renato Buzzonetti, informacje o stanie zdrowia papieża przekazuje rzecznikowi Watykanu Joaguino Navarro. To on redaguje komunikaty dla mediów.

Z chóru posłańców dobrej nowiny wyłamuje się niemiecki kardynał Walter Kasper: - Stan papieża budzi obawy - przyznaje. - Jan Paweł II bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje odpoczynku.

W szpitalu papież ma życzenie, by zwrócić się do wiernych z okien kliniki podczas modlitwy na Anioł Pański. Przygotowania do transmisji stanęły pod znakiem zapytania, gdy okazało się, że Jan Paweł II nie jest w stanie wyartykułować zdania. Zapada decyzja, że papież jedynie pokaże się na kilka minut w oknie, siedząc w fotelu.

Niedziela 6 lutego
W Jego imieniu mówi arcybiskup Leonardo Sandri: "Nadal służę Kościołowi i całej ludzkości".
Jan Paweł II ma tylko udzielić błogosławieństwa. Do tłumu zgromadzonego przed kliniką docierają jedynie strzępy słów. Papież chce podziękować wiwatującemu na jego cześć tłumowi, kilkakrotnie nabiera powietrza, ale słowo "Dziękuję" nie przechodzi mu przez gardło.

Czwartek 10 lutego
O 19.15, w porze największej oglądalności tv, Jan Paweł II opuszcza klinikę Gemelli. Gdyby chodziło o zwykłego pacjenta, pewnie wieziono by go kartką. Po papieża podjeżdża niewygodny papamobile. Camillo Cibin, szef watykańskiej ochrony, polecił rozciągnąć od drzwi kliniki do auta maskującą folię. Chodzi o to by ukryć skomplikowaną operację przenoszenia Ojca Świętego z fotela na kółkach do auta. Droga z kliniki do Watykanu trwa około 18 minut. Papież pozdrawia tłum, nie wygląda dobrze, jest blady, ma obrzmiałą twarz.

- Ostre zapalenie krtani ustąpiło - ogłasza prof. Proietti. Dokładna lista skomplikowanych badań i testów, którym został poddany Ojciec Święty, nigdy nie ujrzy światła dziennego.

Ale stan zdrowia papieża rzeczywiście się poprawił. W niedzie-lę 13 lutego odzyskał głos, z okien swojego apartamentu wita się z pielgrzymami na placu Świętego Piotra. Papieskie przesłanie odczytuje arcybiskup Sandri: "W ciszy i skupieniu będę modlił się do Pana o wszystkie potrzeby Kościoła i świata. Proszę również was, byście mi towarzyszyli swoją modlitwą".

Środa 23 lutego
Wieczorem papież dostaje ataku skurczu. Kardynał Marian Jawor-ski, arcybiskup Lwowa, udziela mu sakramentu namaszczenia chorych. W nocy nie pomagają lekarstwa.

Czwartek 24 lutego
Około południa papież znowu ma duszności. Natychmiast zostaje odwieziony do kliniki Gemelli. Jest przytomny.

Zdaniem lekarzy, takie ataki u papieża osłabionego wieloletnią chorobą Parkinsona będą się teraz nasilać. Pacjent przestaje kontrolować mięśnie przełyku, ma trudności z oddychaniem, w źle wentylowanych płucach zbiera się płyn. Jedynym ratunkiem jest operacja - tracheotomia. Jan Paweł II waha się, chce przełożyć operację na lato, ale lekarze twierdzą, że to niemożliwe.
Pacjent ma jedno pytanie: - Czy odzyskam mowę?
Nikt mu nie jest w stanie tego obiecać.

Operacja rozpoczyna się o 20.20, trwa pół godziny. Operują profesorowie Gaetano Paludetti i Angelo Camaioni, specjaliści odontologii i otolaryngologii.
Po wybudzeniu papież prosi o kartkę, napisał pół żartem, pół serio: "Co wyście mi zrobili!". Od tego momentu Ojciec Święty będzie się porozumiewał z otoczeniem głównie za pomocą notatek, słowa pisanego. Oraz drobnych gestów. Ze swoim sekretarzem ks. Stanisławem Dziwiszem rozumieją się bez słów.

Pacjent jest na półpłynnej diecie, je zmiksowane papki. Zjedzenie sycylijskiej kremówki lekarze odnotowują jako duży sukces. Dużo leży, dłuższe siedzenie sprawia mu ból i wywołuje kłopoty z oddychaniem. Dużo się modli, razem z sekretarzami odmawia brewiarz i różaniec, przeprowadza rachunek sumienia.
Papież zaczyna ćwiczenia, które mają mu przywrócić mowę. Syla-bizuje, zatykając palcem tracheotomijną rurkę. Wierni przysyłają do Ojca Świętego tysiące życzeń powrotu do zdrowia. Stolica Apo-stolska uruchamia stronę www. vatican.va. Teraz każdy może wysłać maila do papieża. W ciągu dwóch dni nadeszło 20 tysięcy takich listów.

Niedziela 13 marca
Jan Paweł II ma dość szpitala i żąda powrotu do Watykanu. Ma życzenie, by na Wielkanoc być u siebie. W pokojach przylegających do papieskich apartamentów naprędce powstaje oddział inten-sywnej terapii. Lekarze będą w nim pełnić całodobowe dyżury w systemie trzyzmianowym.

Żaden lekarz nie chce się podpisać pod komunikatem, że papież jest zdrowy. Wobec tego zredaguje go papieski rzecznik: "Jan Paweł II powróci do swych apartamentów już dzisiaj wieczorem i będzie kontynuować rehabilitację w Watykanie".

O 18.00 papież wyjeżdża z polikliniki Gemelli. Tym razem nie jedzie papamobile, nie ma parad ani orszaków na pokaz. Nie ma błysku fleszy. Wiozą go do domu szarym samochodem wyposażonym w specjalny rozkładany fotel, który wysuwa się na zewnątrz auta.

To będzie pierwszy Wielki Tydzień bez Jana Pawła II. Decyzja lekarzy nie pozostawia wątpliwości - stan zdrowia pacjenta nie pozwala mu wziąć udziału w jakichkolwiek wielkanocnych uroczystościach.

Niedziela Palmowa, 20 marca
Uroczystości na placu Świętego Piotra celebruje kardynał Ruini. Lekarze nalegają, by papież nie opuszczał swojego gabinetu, jednak w południe ukazuje się wiernym. Ojciec Święty czuje ich wsparcie i chce za nie podziękować. Ma w ręku gałązkę oliwną, macha nią w kierunku tłumu. Błogosławi zebranych, gwałtownie przełyka ślinę, wyraźnie chce coś powiedzieć, ale głos uwiązł mu w gardle. W jednej chwili grymas bólu wykrzywia mu twarz, Ojciec Święty gwałtownie zakrywa ją dłońmi, chwyta się obiema rękami za głowę. Ból jest trudny do zniesienia. Po chwili papież ociera pot z czoła i uderza dłonią w pulpit. To reakcja na próby otoczenia, które chce go odsunąć od okna. Jest wyraźnie zniecierpliwiony, że nie ma już władzy nad ciałem. Osłupiali ludzie na placu patrzą z niedowierzaniem, płaczą.

W Wielkim Tygodniu Jan Paweł II podejmuje decyzję: już nigdy nie wróci do szpitala. Spędza dni między łóżkiem a fotelem. Cały czas się modli. Rano koncelebruje msze odprawiane przez swoich sekretarzy. Już nawet czytanie sprawia mu trudność, woli, gdy czytają mu inni.

Wielki Piątek, 25 marca
Pierwszy raz w historii swojego pontyfikatu papież nie bierze udziału w drodze krzyżowej w Koloseum. To uroczystość jak nigdy przedtem pełna symboli: "Ofiarowuję me cierpienia, aby wypełnił się plan Boży, a Jego Słowo szło między ludzi" - mówi w imieniu Ojca Świętego kardynał Ruini. Papieża procesja ogląda na wielkich telebimach. Widzą zgarbionego, złamanego chorobą, cierpiącego starca. Nie widzą jego twarzy, Jan Paweł II siedzi tyłem do kamery, wpatruje się w telewizor, na transmisję uroczystości. Tylko pokazując papieża od tyłu, udaje się ukryć rurki aparatury, która podtrzymuje go przy życiu.

Przy ostatniej stacji Jan Paweł II drżącą dłonią sięga po krucyfiks. Tłum przebiega dreszcz, wszyscy wpatrują się w ten gest. Tego wieczoru gest solidarności papieża z cierpiącym Chrystusem ma wyjątkową wymowę…

Wielkanoc, 27 marca
Przed dwunastą w papieskim oknie pojawił się On. Papieżem wstrząsa atak kaszlu, nerwowo przełyka ślinę, łapie się za głowę. Ale jest, mimo cierpienia wyszedł do nich! Ludzie witają go, płacząc.

Mszę wielkanocną odprawia kardynał Sodano. Papież w milczeniu podnosi kartkę, jakby chciał podkreślić, że to są jego słowa, jego myśli. Sekretarze podsuwają mu mikrofon.

- Nie mogę mówić - szepce do swego otoczenia.
- Papież! Papież - krzyczy tłum. A on w swej bezsilności, walcząc z potwornym bólem, tylko otwiera i zamyka usta. Jedyne, co jest w stanie zrobić, to podnieść dłoń, z tym pozdrowieniem współpracownicy odsuwają go od okna.

Środa 30 marca
Lekarze przestrzegają - powtórzenie wysiłku z niedzieli wiel-kanocnej może papieża zabić. Mimo to Jan Paweł II nie rezygnuje, tuż przed jedenastą ukazuje się tłumowi. Jest wychudzony, w ciągu zaledwie kilku dni wyraźnie zmienił się na twarzy. Tylko oczy są zawsze takie same, bystre, przenikliwe, nieustępliwe.
Chce przemówić do pielgrzymów z Polski. Przez chwilę walczy, wreszcie tłum słyszy słowo "pochwalony".
To urywek z "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus". Takim wierni widzieli go po raz ostatni.

Papież jest coraz słabszy, prawie nic nie je. Lekarze zakładają mu sondę w otworze nosowym, by ułatwić odżywianie. Papież bardzo ten zabieg przeżywa; gdy będzie już na łożu śmierci, zażąda wyciągnięcia rurki. Przełykanie śliny, każdy oddech wywołują coraz silniejsze bóle.

Czwartek 31 marca
Jan Paweł II wstaje około ósmej, każe się wieźć do prywatnej kaplicy na mszę odprawianą przez księdza Dziwisza. Nic nie zapowiada kryzysu. Nagle, około jedenastej papież dostaje dreszczy, temperatura rośnie do 40 st. Celsjusza, gwałtownie spada ciśnienie, co chwila przestaje oddychać, żyje dzięki tlenowej masce. Natychmiast zbiera się konsylium lekarskie. Decyzja: pacjenta trzeba natychmiast przewieźć na oddział intensywnej terapii do kliniki Gemelli.
Ojciec Święty jest przytomny.

- Czy kuracja w klinice może mnie wyleczyć? - pyta.
- Nie, to niemożliwe - lekarze rozkładają ręce.
- W takim razie zostawcie mnie w spokoju - decyduje.
Kardynał Lozano Barragan, minister zdrowia Stolicy Apostolskiej, oficjalnie przyznaje: - Jan Paweł II zrezygnował z tego, co można nazwać "uporczywie przewlekłą terapią".

Ojciec Święty jest przytomny i spokojny. Czeka, aż przekroczy próg domu Pana. W języku medycznym to pełne skupienia oczekiwanie nazywa się i wygląda dramatycznie: wstrząs pozakażeniowy, zapaść sercowo-naczyniowa wywołana zapaleniem dróg moczowych. Lekarze zwiększają dawki antybiotyków, starają się podnieść ciśnienie w organizmie pacjenta. Około 23 wreszcie to im się udaje. Na chwilę.

Wcześniej, w południe, papież uczestniczył we mszy odprawionej przy jego łóżku. Modlił się z przymkniętymi oczami, podczas Podniesienia dwukrotnie unosi rękę. Po mszy kardynał Jaworski znowu udzielił mu sakramentu chorych.

Piątek 1 kwietnia
Papież budzi się przed szóstą rano. Jest całkowicie wyczerpany, podniesiono mu poduszki, by mógł uczestniczyć we mszy odprawianej przez księdza Dziwisza. Prosi, by odczytano mu 14 stacji drogi krzyżowej.

Stan Ojca Świętego pogarsza się z godziny na godzinę, wbrew wcześniejszym nadziejom nie udało się go wydobyć z zapaści krążeniowej i na dłużej podnieść śladowe ciśnienie krwi. Od rana papież żegna się z najbliższymi współpracownikami.

O 18.00 osobisty lekarz papieża wzywa prof. Proiettiego z kliniki Gemelli. Ordynator przyjeżdża natychmiast, by zobaczyć pacjenta. Przy łóżku papieża pada na kolana, płacze. Płacze też siostra Tobiana, zakonnica, która kieruje grupką sióstr opiekująca się chorym. Papież odpoczywa, ale wskazania aparatury nie pozostawiają wątpliwości: Już nic nie da się zrobić.

Na korytarzu profesor Proietti i ks. Dziwisz padają sobie w ramiona. W ten sposób łączą się w bólu. "Za kilka godzin stanie się to, czego nikt na świecie nie chce" - pisze w swym pamiętniku prof. Proietti.

Sobota 2 kwietnia 2005 roku
Miał ostatnie życzenie - dotrwać do niedzieli, dnia Miłosierdzia Pana. O wpół do czwartej po południu powiedział ostanie słowa do siostry Tobiany, dokładnie nie wiadomo jakie. To było raczej tchnienie niż w pełni wyartykułowane głoski.
Godzina 19.00. Papież stracił przytomność, zapadł w śpiączkę. Przy łóżku czuwają jego sekretarze, teolog Tadeusz Styczeń, następca prof. Karola Wojtyły w Katedrze Etyki KUL, siostry z Krakowa, kardynał Jaworski, arcybiskup Ryłko, lekarze i pielę-gniarze. Polscy duchowni odprawiają mszę. Wszyscy wpatrują się w ekran monitora, którego wykres świadczy, że serce jeszcze bije. Ksiądz Stanisław Dziwisz trzyma przyjaciela za rękę, głaszcze ją delikatnie, nie chce by Karol Wojtyła był sam w tej ostatniej drodze. Polskie siostry płaczą i odmawiają różaniec.

Godzina 21.37. Serce Jana Pawła II zatrzymuje się. Zgodnie z przepisami doktor Buzzonetti przez 20 minut sprawdza pomiary aparatury, wykonuje końcowy elektrokardiogram. Linia wykresu ani drgnie.

Zebrani intonują "Te Deum", pieśń zwycięstwa, triumfu. Gdy cichnie pieśń, o śmierci Ojca Świętego zostają powiadomieni kardynał Eduardo Somalo, kamerling Świętego Kościoła Rzymskiego, kardynałowie Angelo Sodano, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej, i Joseph Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary.
Zgodnie z rytuałem do ust zmarłego przykłada się świecę, płomyk się nie kołysze. Na jego twarzy położono lnianą chustkę. Kardynał Somalo unosi ją jeszcze na chwilę i dwukrotnie zwraca się do papieża: - Karol, Carolus.

Dwukrotnie odpowiada mu cisza.
- Naprawdę papież umarł - ogłasza kamerling, zdejmując z jego palca pierścień Rybaka.

Kardynał Sodano wychodzi do tłumu, schodzi przed bazylikę. To on jest dla świata posłańcem złej wiadomości.

Opracował Ryszard Rudnik
Na podstawie książki Marco Politiego "Papa Wojtyła, pożegnanie", wydanej przez Wydawnictwo Literackie, 2008

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska