Janusz Majcherek: - Żadnych podwyżek politykom

fot. Witold Chojnacki
Prof. Janusz Majcherek z Instytutu Filozofii i Socjologii Akademii Pedagogicznej w Krakowie.
Prof. Janusz Majcherek z Instytutu Filozofii i Socjologii Akademii Pedagogicznej w Krakowie. fot. Witold Chojnacki
- Politycy nie rozumieją, że coś, co jest zgodne z prawem, może być niemoralne - mówi prof. Janusz Majcherek z Instytutu Filozofii i Socjologii Akademii Pedagogicznej w Krakowie.

Parlamentarzyści i członkowie rządu, od premiera po wiceministrów, dostaną w 2009 r. - zgodnie z ustawą budżetową - podwyżki. Pobory posłów wzrosną o około 300 zł, a najniższe emerytury o kilka złotych. Oburza to pana?
- Zwyczajnie jestem krytycznie nastawiony do populistycznych żądań, by zrównywać płace obywateli, i do wezwań, by ograniczać dochody polityków. Nie wolno zapominać, że stosunkowo wysokie wynagrodzenia za pełnienie funkcji publicznych to jeden z fundamentów równości demokratycznej. W przeciwnym razie eksponowane stanowiska mogliby pełnić wyłącznie ludzie bogaci, których byłoby na to stać. Ale jednocześnie jestem zdania, że akurat w tym roku budżetowym nie powinno się przyznawać politykom i pracownikom publicznym żadnych podwyżek, premii i dodatkowych wynagrodzeń.

- Obrońcy podwyżek dla klasy politycznej argumentują, że jest to normalna waloryzacja obejmująca sferę budżetową, a pół miliona złotych na podwyżki dla posłów i tak przecież budżetu państwa nie uratuje.
- I nie mają racji. Pracownicy publiczni powinni dawać przykład. Pieniądze wydane na ich wyższe pobory pewnie rzeczywiście budżetu nie ocalą, a rezygnacja z podwyżek miałaby charakter nie tyle ekonomiczny, ile czysto symboliczny. Ale ja bym tego symbolu nie lekceważył. Przecież niedługo rząd będzie musiał stanąć przed wieloma grupami społecznymi i zawodowymi i będzie nie tylko ograniczał wzrost płac, ale niektórym będzie nawet zmuszony wypłaty zmniejszyć. Urzędnicy publiczni znajdą się w bardzo niezręcznej sytuacji. Dlatego decyzja o podwyżkach dla nich jest wyjątkowo niefortunna i nie do obrony.
- Ale oni sami zdają się o tym nie wiedzieć. To egoizm, oderwanie od życia zwykłych ludzi czy głupota?
- Raczej typowy przykład nieodróżniania, że coś, co jest dopuszczalne prawnie, moralnie jest nie do przyjęcia. Nasi politycy nie zauważają, że taka podwyżka obniży i tak już słaby autorytet parlamentu i nikły szacunek, jakim wyborcy darzą polityków.

- Tyle że sami ich wybraliśmy.
- Nie wszyscy. Połowa Polaków zostaje w czasie wyborów w domu i ich wina jest największa. A my, którzy wybieramy? Nieraz już utyskiwaliśmy na naszych polityków za ich prymitywizm, chamstwo i brak klasy. Ale to są nasi wybrańcy. I obawiam się, że klasa polityczna wcale nie różni się na niekorzyść od społeczeństwa. Może nawet nad nim góruje. Niestety, wielu z nas na co dzień toleruje, a nawet akceptuje zachowania niemoralne. Politycy nie różnią się od nas pod tym względem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska