Japonia - tam, gdzie wschodzi słońce i kwitnie wiśnia

Katarzyna Kownacka
Tradycja kontrastuje tu z nowoczesnością na każdym kroku.
Tradycja kontrastuje tu z nowoczesnością na każdym kroku.
Nam kojarzy się z kwitnącymi wiśniami, ale jesienią potrafi się mienić setkami odcieni czerwieni. Różnorodnie też smakuje. Okazuje się, że Japończycy z ryżem nie jedzą tylko sushi, ale też na przykład… pszczoły.
W Kraju Kwitnącej Wiśni równie ważne jak to, co się je, jest to, jak potrawa została podana. Piękne kompozycje kulinarnych przysmaków to specjalność
W Kraju Kwitnącej Wiśni równie ważne jak to, co się je, jest to, jak potrawa została podana. Piękne kompozycje kulinarnych przysmaków to specjalność Japończyków.

W Kraju Kwitnącej Wiśni równie ważne jak to, co się je, jest to, jak potrawa została podana. Piękne kompozycje kulinarnych przysmaków to specjalność Japończyków.

Hebo meshi, czyli ryż z pszczołami, to lokalny przysmak w Prefekturze Gifu i chyba najbardziej egzotyczne danie, które miałam okazję smakować w Japonii. No, może jeszcze poza "czekoladą" z wodorostów - śmieje się Aleksandra Janik, opolska artystka grafik i fotografik, która w Kraju Kwitnącej Wiśni spędziła aż trzy miesiące podczas projektu artystycznego. Przez cały ten czas mieszkała u japońskiej rodziny. Miała więc okazję poznać zwyczaje mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni i skonfrontować je ze stereotypami.

- Japończycy są rzeczywiście bardzo poukładani: posiłki jedzą o stałych porach, a dzień organizują bardzo skrupulatnie - wspomina opolanka. - Mają też ogromny szacunek dla pracy. Ale ponad wszystko są bardzo gościnni. Polskie przysłowie: gość w dom, Bóg w dom tam stosowane jest kilka razy bardziej pieczołowicie…

Tysiące smaków i rytuałów
Pani Aleksandra doświadczyła tego szczególnie podczas posiłków. Jako gość dostawała najsmaczniejsze, najpiękniej udekorowane potrawy kuchni japońskiej.

- Bo tam równie ważne, a może nawet ważniejsze od tego, co się je, jest to, jak smakołyk jest podany - wyjaśnia opolanka.

Gospodyni domu, w którym mieszkała opolska artystka i podróżniczka, posiadała tytuł sensei, czyli mistrzyni - japońskich tradycji i rytuałów. Wprowadzała więc swojego gościa m.in. w tajemnice parzenia herbaty, moribany, czyli odmiany ikebany, sztuki układania kwiatów, czy tamtejszych tradycyjnych mniej znanych smaków.

- Potrawa z pszczół z ryżem była jednym z takich właśnie doświadczeń - wspomina artystka. - Byłam bardzo otwarta na nowe smaki, ale przyznaję, że przy tym daniu musiałam pokonać wewnętrzny opór...
Ostatecznie pszczele danie okazało się smaczne.

Czytaj e-wydanie NTO - > Kup online

Samouczek

Samouczek

Dzień dobry - konnichi wa
Dobry wieczór - konban wa
Dobranoc - oyasumi nasai
Dziękuję - arigato
Do widzenia - sayonara
Miło mi poznać Pana, Panią - hajimemashite
Tak - hai
Jak się Pan/Pani miewa? - O-genki desu ka?
Dobrze, dziękuję - Genki desu.
Jak się Pan/Pani nazywa? - O-namae wa nan desu ka?
Nazywam się... - ... desu
Nie mówię po japońsku - Nihongo o hanasemasen
Czy mówisz po angielsku? - Eigo o hanasemasuka?
Nie rozumiem - Wakarimasen

- Trochę słodkie, jakby z odrobiną miodu - opowiada podróżniczka.

Aleksandra Janik z dużym sentymentem wspomina też popularne w Japonii onigiri, ryżowe kulki faszerowane np. marynowaną śliwką, specyficzne grzyby o nazwie matsutake, olbrzymie kraby tarabagani oraz okonomiyaki, czyli coś w rodzaju omletu składającego się z wielu różnych składników.

- My kojarzymy ten kraj głównie z sushi - mówi. - Ale w kuchni japońskiej stanowi ono zaledwie ułamek całej gamy smaków. No, a poza tym tam smakuje znacznie lepiej, zwłaszcza na targu rybnym w Tokio, gdzie przyrządzane jest z naprawdę świeżych ryb prosto z morza.

Raj dla zmysłów
Tokijski fishmarket tętni życiem od bladego świtu. Jest jednym ze światowych logistycznych centrów przemysłu rybnego i chętnie odwiedzają go turyści.

- Rybacy tolerują w milczeniu szwendających się tam ludzi z aparatami - śmieje się Aleksandra Janik. - A fotografować naprawdę jest co. Takiej różnorodności morskich stworzeń naraz nie widziałam chyba w żadnym filmie przyrodniczym…

Ale zdaniem opolanki po Japonii podróżować należy, uruchamiając wszystkie zmysły.

- Tamtejsze krajobrazy są niezwykłe, rośliny niespotykane w Europie, a ludzie bardzo wyczuleni na to, co dzieje się z przyrodą - mówi pani Ola. - Wiosną na piknikach w parkach świętują Hanami, czyli święto kwitnących kwiatów wiśni zwanych tam sakura, a jesienią potrafią przemierzać całe kilometry, by obserwować momiji - czerwienienie liści na drzewach w różnych partiach kraju. To zjawisko na tyle powszechne, że podczas prognoz pogody spikerzy, prócz temperatury czy siły wiatrów, podają strefy, w których obecnie liście drzew zmieniają kolor na czerwony…

Drzewa służą Japończykom nie tylko jako obiekt obserwacji, ale też… nośnik życiowych wróżb i przeznaczenia. Na cienkich gałązkach wielu z nich mieszkańcy Kraju Wschodzącego Słońca zawiązują cieniutkie omikuji - kartki papieru ze słupkami modlitw czy intencji wypisanymi w jednym albo wszystkich trzech japońskich alfabetach.

Ceny

Tradycja kontrastuje tu z nowoczesnością na każdym kroku.

Ceny

- hostel w Tokio - 3,5 tys. jenów (ok. 114 zł)
- obiad - od 600 jenów (ok. 20 zł)
- wyrafinowane sushi na targu rybnym w Tokio - 3,5 tys. jenów
- autobus w jednę stronę z Kioto do Tokio (7 godz.) - od 4250 jenów (ok. 140 zł)
- pociąg ekspresowy (2,5 godz.) - 13 500 jenów (ok. 440 zł)
- bilety do świątyń - od 300 jenów (ok. 10 zł)
- Mori Art Museum (muzeum sztuki współczesnej) 1000-1500 jenów (ok. 32-50 zł)

Buty zostaw za progiem
Hiragana, katakana i kanji to właśnie trzy używane przez Japończyków alfabety. Ich ilość nie zachęca do nauki tego języka, ale opolska podróżniczka zapewnia, że za to wymowa japońskiego nie jest trudna. A jadąc do Japonii dobrze jest znać choć kilkanaście podstawowych zwrotów.

Turysta, który wybiera się w ten rejon świata, powinien też pamiętać o kilku kulturowych regułach Japonii.

Najważniejsza jest bodaj ta, że do świątyń, domów, restauracji, a nawet niektórych sklepów nie można wchodzić w butach. Należy je zostawić przed wejściem i poruszać się po pomieszczeniach boso.
- Japończycy to bardzo uprzejmi ludzie i wybaczają turystom różne faux pas. Ale nie to, gdy ktoś wejdzie do domu w butach... - przestrzega pani Aleksandra.

Na czas pobytu w toalecie z kolei służą osobne kapcie. Trzeba jednak pamiętać o tym, by w nich nie wyjść z tego ustronnego miejsca.

- Przy stole bardzo niestosownie jest wbijać pałeczki w jedzenie lub podawać je sobie pałeczkami. To gesty zastrzeżone dla rytuałów pogrzebowych - podpowiada opolanka. - Za to wypada, a wręcz należy siorbać! W domu i miejscach publicznych! Gdy z koleżanką zaczęłyśmy dosyć nieporadnie siorbać w jednej z restauracji, zdobyłyśmy wielkie uznanie otoczenia poparte przyjaznymi uśmiechami.

Tradycja i szkło
Podczas wycieczki po Kraju Wschodzącego Słońca nie można ominąć nowoczesnego, pełnego galerii sztuki współczesnej, muzeów i drapaczy chmur Tokio i usianego świątyniami, starymi japońskimi budynkami i ogrodami zen Kioto. To w byłej stolicy kraju znajduje się historyczny Pałac Cesarski, Cesarska Willa Katsura, malowniczy Złoty Pawilon Kinkakuji, kamienny ogród Ryoanji, imponująca świątynia Kiyomizu, kompleks świątyń i ogrodów Daitokuji czy legendarna dzielnica gejsz Gion.
- Na ulicach ciągle można tam spotkać maiko, dziewczęta w charakterystycznych kolorowych kimonach, uczące się sztuki bycia gejszą - opowiada Aleksandra Janik.

Kioto najlepiej odwiedzić jesienią, podczas trwania Jidai Matsuri (Festiwalu Wieków) i Kurama-no-hi Matsuri (Festiwalu Ognia).

- Natomiast Tokio to dla mnie miasto żyjące 24 godziny na dobę. Jedno z najważniejszych centrów sztuki współczesnej - dodaje pani Ola.

Jest metaliczne, szklane, niezwykle nowoczesne. Kto chce go w pełni posmakować, powinien odwiedzić pełną świątyń dzielnicę Asakusa Shibuya, gdzie na każdym kroku spotyka się oryginalnie ubraną młodzież czy pełną pubów i wszelkich przybytków uciech dzielnicę Kabuki Cho. Wart polecenia jest też Park Ueno i nieodległy targ Ame-Yoko. A na koniec warto wstąpić do japońskiego pubu isakaya i choć jedną noc spędzić w hotelu kapsułowym. To specyficzne, typowe dla Tokio budowle, w których zamiast pokoi hotelowi goście przesypiają noc w metrowej wysokości kapsułach wielości dużego łóżka.

Są w nich budziki, telewizory, a bywają nawet elektryczne szczoteczki nasączone fluorem. Korzystają z nich przeważnie biznesmeni, którzy po wielu godzinach pracy nie zdążą wrócić do domów.
- Nie mogłam sobie odmówić i raz spędziłam noc w takiej kapsule - opowiada Aleksandra Janik. - Wbrew pozorom kabina sypialna jest bardzo wygodna i w tłocznym, głośnym Tokio daje możliwość, by wypocząć w ciszy.

Najdroższy jest transport
Opolanka, na zaproszenie swojej japońskiej gospodyni, była też na wyspie Hokkaido.
- To miejsce to góry, morze, natura, czynny wulkan i onsen, naturalne gorące źródła spotykane w całej Japonii i bardzo cenione przez jej mieszkańców - mówi podróżniczka.

Aleksandra Janik przekonuje też, że Japonia wcale nie jest aż taka droga. - Ceny posiłków są tam w zasadzie zbliżone do naszych, a hostel - nawet w Tokio - można znaleźć za 3,5 tysiąca jenów, czyli nieco ponad 100 złotych - wylicza. - Najdroższy jest tam zdecydowanie transport. Nie tylko samoloty, ale też pociągi. Za to są bardzo wygodne i niezwykle szybkie!

A kto planuje przemieszczanie się po wyspie, powinien przed wyjazdem zaopatrzyć się w 7-, 14- lub 21-dniowy bilet, możliwy do kupienia tylko poza Japonią (www.japanrailpass.net). Jest bardzo praktyczny i tańszy.

Ech, te pałeczki...

Smaki świata. Sushi rozgościło się już w naszych jadłospisach na dobre, ale wciąż jest daniem dość egzotycznym. Jednak kuchnia japońska to nie tylko ryż i surowa ryba.

Sushi robi się z odpowiednio ugotowanego ryżu (niektórzy twierdzą, że trzeba się tego uczyć latami!), ryb, warzyw i wodorostów. Nieodłącznymi dodatkami są: sos sojowy, w którym maczamy ruloniki oraz marynowany pokrojony w plasterki imbir, który ma oczyszczać kubeczki smakowe. Potrawy rzecz jasna spożywamy pałeczkami. Niejednego początkującego przyprawia to o drżenie rąk. Ale ćwiczenie czyni mistrza!

Wołowina w sosie sojowym na słodko
Składniki: 200 g makaronu shirataki, 125 ml szklanki sosu sojowego, 1 łyżka cukru, 60 ml szklanki słodkiego białego wina, 300 g polędwicy wołowej, 2 cebule dymki, 2 łyżeczki świeżego soku imbirowego, 900 g ryżu, najlepiej koshihikari.

Przygotowanie: Wołowinę pokroj w bardzo cienkie plasterki, a dymki w plastry. Makaron shirataki gotuj ok. minuty, odcedź i pokroj w 10-centymetrowe kawałki. W rondlu zagotuj sos sojowy, wino i cukier. Wrzuć do gotującego się sosu wołowinę i duś, aż zmieni kolor. Odcedź tak, by nie wylać płynu. Wlej go z powrotem do rondla, dodaj makaron i cebulę. Gotuj na wolnym ogniu aż cebula się zeszkli. Dołóż wołowinę, dodaj sos imbirowy i gotuj jeszcze chwilę. Nałóż ryż do miseczek, wołowinę z makaronem i polej sosem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska