- Podpiszę decyzję o zawieszeniu Bartłomieja Misiewicza jako członka partii Prawo i Sprawiedliwość - powiedział Kaczyński.
Zostanie powołana również specjalna komisja, która zbada "szczegóły wydarzeń" związanych z Misiewiczem.
W środę media poinformowały, że zatrudniony w tym tygodniu Misiewicz jako pełnomocnik zarządu ds. komunikacji w Polskiej Grupie Zbrojeniowej będzie zarabiał 50 tys. zł miesięcznie.
- Kłamstw nie komentuję. Jestem przed rozmową z prawnikiem - powiedział Misiewicz w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press.
Choć media podają, że nowe stanowisko utworzono w PGZ dla Misiewicza, to były rzecznik MON w rozmowie z AIP powiedział, że jest to nieprawdziwa informacja. - Niczego dla mnie specjalnie nie utworzono - skomentował.
O jego zarobkach w PGZ poinformował dziennik "Fakt". Przypomnijmy, w MON Misiewicz zarabiał 12 tys. zł miesięcznie. Na kwotę składało się: wynagrodzenie zasadnicze (6 tys. zł), dodatek funkcyjny (1800 zł) oraz dodatek specjalny (4 tys zł).
Misiewicz w rozmowie z AIP powiedział, iż pisanie głupot i kłamstw powinno być karane. - Dyskusja z brukowcami, które podają nieprawdę jest bez sensu - wyjaśnił.
Polska Grupa Zbrojeniowa zaprzecza, żeby Bartłomiej Misiewicz otrzymywał pensję w wysokości 50 tys. zł. Nie podaje jednak dokładnej kwoty.
Oto treść oświadczenia przesłanego przez PGZ do mediów:
"W odpowiedzi na nieprawdziwe publikacje medialne Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. informuje, że nie jest prawdą, iż miesięczne wynagrodzenie pana Bartłomieja Misiewicza w PGZ S.A. wynosi 50 tys. zł.
Należy jednocześnie podkreślić, że wynagrodzenie żadnego z pełnomocników zarządu PGZ S.A. nie sięga tej kwoty.
Jeszcze dzisiaj Polska Grupa Zbrojeniowa S.A. wystosuje oświadczenie, dotyczące zatrudnienia pana Bartłomieja Misiewicza w Spółce. Oświadczenie to zostanie przekazane przedstawicielom mediów, a także opublikowane na stronie internetowej PGZ S.A.".
- Misiewicza zawieszono "za całokształt informacji, które państwo przekazywaliście, za to, co bulwersowało opinię publiczną" - powiedziała rzeczniczka prasowa PiS Beata Mazurek podczas środowej konferencji prasowej.
Beata Mazurek przypomniała, że zatrudnienie Bartłomieja Misiewicza nie ma znaczenia dla Polaków.
- Kiedy rządziła PO-PSL to nie było żadnych komisji, dymisji, mieliśmy Amber Gold, mieliśmy aferę podsłuchową i wydźwięk tego zła był dużo większy, niż zatrudnienie Misiewicza - powiedziała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?