Jedenaste: nie będziesz zbyt długo stał pod prysznicem! Komentarz Zbigniewa Górniaka

Zbigniew Górniak
W felietonie dla TVP skarżyłem się, że w sztuce coraz mniej ostatnio artystów, a coraz więcej aktywistów. Tych noszących się na pstrokato oficerów werbunkowych od ekologii, LGBT, antyrasizmu i innych pseudoreligii, którymi nowy marksizm próbuje dobrać się nam do dusz i mózgów. Nie udało się marksizmowi podbić świata kałasznikowem, więc neomarksizm dokonuje tego narzędziami miękkimi.

Aktualny mundial pokazuje, że bez najmniejszych oporów immunologicznych zaraza aktywizmu przeskoczyła na sport. A lektura tygodnika „Nature”, że zaatakowała ona także naukę. Choć aby dojść do takiego wniosku, nie trzeba czytać jednego z najstarszych czasopism naukowych świata, wystarczy wizyta na FB lub TT, gdzie na temat zmian klimatycznych najwięcej mają do powiedzenia nie klimatolodzy, lecz politolodzy, europeiści i wykładowcy kierunków aktorskich. Ale wróćmy do „Nature”.

Na jego łamach ukazał się artykuł czwórki naukowców domagających się wprowadzenia osobistych pozwoleń na emisję dwutlenku węgla. Każdy człowiek miałby swój własny limit tego gazu, którego przekroczenie skutkowałoby karami. Jakimi? To naukowcy zostawiają już aktywistom i rządom. Im chodzi tylko, jak opisali to swą pokraczną nowomową, o „powiązanie osobistych działań z globalnymi celami redukcji dwutlenku węgla”.

Aby ustalić indywidualną produkcję CO2 każdego człowieka, a potem zapisać ją w jego elektronicznym „paszporcie energetycznym” i pilnować, by jej nie przekraczał, pluskając się beztrosko pod prysznicem lub wyjeżdżając kolejny raz w danym roku w góry autem, potrzebny będzie wszechpotężny system szpiegowski oparty na monitorującej nasze życie sztucznej inteligencji. Nie obędzie się też zapewne bez donosów, pisanych przez, jak to się dziś ładnie mówi, „sygnalistów obywatelskich”.

Naukowcy obawiają się jednak, że ich ambitny program spotka się ze społecznym oporem, dlatego proponują, aby najpierw narzucić go społeczeństwom rozwiniętym (tam łatwiej szpiclować człowieka) oraz żeby skorzystać z doświadczeń, jakie rządom w temacie trzymania obywateli za pysk dała pandemia covid.

Nie bardzo wierząc w to, że ludzkości uda się obronić przed tym eko-szaleństwem (bo jest coraz głupsza) i czekając na swoją elektroniczną eko-wszywkę, pozwolę sobie mieć prośbę do Boga: oby to nie były doświadczenia chińskie.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska