Jednoosobowa policja śmieciowa w Opolu

Artur  Janowski
Artur Janowski
80 procent pojemników na bioodpady jest źle napełnianych przez opolan. Najczęstszy błąd to wrzucanie resztek roślinnych w reklamówkach.
80 procent pojemników na bioodpady jest źle napełnianych przez opolan. Najczęstszy błąd to wrzucanie resztek roślinnych w reklamówkach. Archiwum
Jakość sortowania śmieci, a także pracę firmy wywożącej odpady sprawdza w Opolu zaledwie jeden pracownik Zakładu Komunalnego.

Gdy rewolucja śmieciowa startowała w lipcu 2013 roku, wiele dyskutowano o tym, kto będzie sprawdzał, jak wygląda ona w praktyce. Wniektórych gminach kontrolami miały zająć się głównie Straże Miejskie, a w Opolu specjalnie zatrudnione osoby przez Zakład Komunalny.

Ostatecznie stanęło na tym, że mamy zaledwie jedną osobę, która jeździ po mieście i sprawdza np., w jaki sposób opolanie sortują odpady. Jest nią Wojciech Rembek, do niedawna kierownik Działu Zarządzania Gospodarką Odpadami w Zakładzie Komunalnym.

- Pan Wojtek to specjalista, dobrze znający temat, co jest tym ważniejsze, że musi sobie radzić sam - przyznaje Andrzej Czajkowski, prezes Zakładu Komunalnego. - Chciałbym zatrudnić więcej osób, ale musimy pilnować kosztów całego systemu odbioru śmieci, za który od ubiegłego roku odpowiada gmina.

Jednoosobowy patrol śmieciowy już odwiedza nasze posesje i sprawdza, czy dobrze sortujemy śmieci. Nie jest dla niego problemem fakt, że wiele pojemników znajduje się w zamkniętych wiatach.

- Sporo widać przez siatki, a nasz człowiek przecież nie zajmuje się grzebaniem w śmieciach, wystarczy mu, że popatrzy, co wrzucono do pojemnika - tłumaczy Andrzej Czajkowski. - Poza tym teraz, kiedy za śmieci odpowiada gmina, zamykane wiaty będą powoli zanikać.

Prezes podkreśla też, że pracownik patrolu ma za zadanie sprawdzać również, jak wygląda praca firmy Remondis.

- Zdarzało się, że pojemników było za mało lub za dużo - opowiada Andrzej Czajkowski. - Czasem zdarzało się także, że w wiacie były śmieci poza pojemnikami, a one też powinny zostać uprzątnięte.

Pracownik ZK sprawdza też, czy słusznie Remondis klei czerwone trójkąty ostrzegawcza na koszach opolan.

Umieszcza się je wówczas, gdy w pojemniku zamiast posortowanych odpadów wyrzucono wszystko jak leci.

- Trójkątów przybywa, bo chcemy w ten sposób uczulać i edukować mieszkańców - tłumaczy Andrzej Czajkowski.

Jeśli te ostrzeżenia będą się jednak powtarzać, to mieszkańcom źle segregującym śmieci mogą zostać podniesione stawki za ich wywóz.

- Z drugiej strony kosz z trójkątem ostrzegawczym Remondis traktuje jako odpady nieposortowane, a to ma znaczenie przy naszych rozliczeniach i może podnosić koszty wywozu śmieci - mówi prezes ZK.

Przypomnijmy, że duży problem nadal mamy z segregacją bioodpadów (obierki, resztki warzyw i owoców, resztki pieczywa itp.). Zakład Komunalny szacuje, że 80 procent brązowych pojemników nie nadaje się do skierowania na kompostownię.

Jednym z największych błędów jest wrzucanie do brązowych pojemników odpadów w foliowych workach, a także wszystkiego, co zużywamy w kuchni.

- Lądują tam resztki zup, czy odpady zwierzęce, których w tych koszach być nie powinno - wyjaśnia Andrzej Czajkowski. - Zdarza się także zepsuta żywność oraz odchody zwierzęce. To niedopuszczane, podobnie jak wylewanie do brązowych pojemników pozostałości zup, czy wyrzucanie kości zwierzęcych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska