Jełowa: Te święta będą wyjątkowe

Na razie wieszamy gwiazdki, wkrótce postawimy tu figury świętej rodziny, pasterzy i zwierząt - mówi Kinga Zych i Patrycja Malosczyk, które razem z koleżankami i kolegami z klasy we wtorek przyozdabiały polową stajenkę w szkolnej sali gimnastycznej.

W takim otoczeniu odbędą się w Jełowej świąteczne msze. A wszystko przez pożar. Przypomnijmy, że przed tygodniem dach miejscowego kościoła stanął w płomieniach. Powodem było zwarcie instalacji.

- Jezus Chrystus w te święta nie zamieszka w kościele, będzie natomiast przede wszystkim w rodzinach - mówi ks. Helmut Piechota, proboszcz parafii pw. św. Bartłomieja dodając, że w trakcie pożaru doszło do kilku małych cudów.

Po pierwsze: ogień nie zajął wieży i nie zawalił się sufit kościoła. Drugi cud to, to że pożar wybuchł za dnia a nie nocą. A dzięki szybkiej reakcja strażaków i ofiarności parafian wiele przedmiotów udało się wynieść z kościoła i uratować od zniszczenia.

Wśród rzeczy, które oszczędził ogień są m.in. postacie z tzw. betlejki.

- Figurka Dzieciątka Jezu wymaga małej naprawy, bez szwanku z ognia wyszła reszta Świętej Rodzinym, pasterze, baranki oraz wielbłąd - wyliczają dzieci, które razem z rodzicami pójdą na pasterkę nie do sali katechetycznej, gdzie przez ostatni tydzień odbywały się msze, ale do szkoły.

- Te święta na pewno na zawsze pozostaną w pamięci - komentuje proboszcz zapowiadając, że nabożeństwa w szkole odbywać się będą tylko do Nowego Roku. - Dziękujemy za zaproszenie szkoły, ale potem wracamy do salek.

Po pożarze w kościele trzeba wymienić 750 m kw. dachu, całą więźbę dachową oraz trzy belki sufitowe. Remont potrwa co najmniej kilka miesięcy. Do tego czasu w filialnym kościele w Kobylnie, w niedzielę odbywać się będzie dodatkowa msza święta.

Uroczystą sumę w pierwszy dzień świąt koncelebrować będzie bp Andrzej Czaja.
- Po świętach bierzemy się do roboty - zapewniają parafianie.