Jennifer Nogueras, rozgrywająca Uni Opole: Z Portoryko do Opola

Wiktor Gumiński
Wiktor Gumiński
Obecność na boisku Jennifer Nogueras dodaje pewności siebie pozostałym zawodniczkom Uni.
Obecność na boisku Jennifer Nogueras dodaje pewności siebie pozostałym zawodniczkom Uni. Sławomir Jakubowski
Wystarczyło ledwie kilka godzin, by spokojne życie 26-letniej siatkarki Jennifer Nogueras legło w gruzach. Musiała wyjechać z ojczyzny, by móc dalej zarabiać na życie. Tak została zawodniczką Uni Opole.

Noc z 20 na 21 września 2017 będzie pamiętać do końca życia. Huragan Maria w ciągu sześciu godzin spustoszył jej kraj i plany.

- Hala sportowa w mojej miejscowości Caguas została kompletnie zniszczona - wspomina Jennifer. - Woda, która wdarła się do środka, sprawiła, że nagle nie miałam gdzie trenować. Rozgrywki ligowe zostały odwołane. Nie było na co czekać, musiałam szukać pracy za granicą.

Zanim jednak zawodniczka podpisała w grudniu kontrakt z Uni Opole, przez kilka miesięcy żyła w warunkach, które w dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić.

- Po uderzeniu huraganu przez miesiąc nie miałam prądu. Kiedy ponownie się pojawił, cieszyłam się jak dziecko. Nie zdawałam sobie sprawy, że na taką rzecz mogę reagować tak emocjonalnie. Musiałam sobie radzić również bez bieżącej wody czy telefonu. Chcąc zatankować, musiałam odstać przynajmniej kilka godzin w kolejce, w ponad 30-stopniowym wilgotnym upale. Nie mogłam swobodnie się przemieszczać, ponieważ na drogach znajdowało się mnóstwo gruzu, powalonych drzew, nie działała sygnalizacja świetlna. Nie miałam też możliwości zrobienia normalnych zakupów, sklepowe półki świeciły pustkami. Generalnie jednak i tak nie mogłam narzekać na swój los, ponieważ wielu moich rodaków straciło cały swój dobytek. W moim domu po schodach spłynął jedynie niegroźny wodospad.

Tak duże przeszkody życiowe sprawiły, że rywalizacja sportowa na pewien czas zeszła dla Nogueras na dalszy plan. Zajęła się działalnością charytatywną.

- Wraz z wieloma sportowcami współtworzyłam organizację „A La Mano”. Odwiedziłam miejsca mocno dotknięte katastrofą. Przede wszystkim dostarczaliśmy poszkodowanym produkty niezbędne do przeżycia, staraliśmy się również podtrzymać ich na duchu. Było to naprawdę przejmujące doświadczenie.

Z tyłu głowy cały czas miała jednak świadomość, że nie może zaniedbać swojej kondycji fizycznej, jeżeli marzy o kontynuowaniu sportowej kariery na przyzwoitym poziomie.

- By nie tracić kontaktu ze sportem, w ciągu dnia jak najczęściej starałam się grać w siatkówkę plażową - wspomina Jennifer. - Zdawałam sobie sprawę , że w każdej chwili muszę być odpowiednio przygotowana do podjęcia swojego pierwszego zagranicznego wyzwania w profesjonalnej karierze.

Jako że dość długo pozostawała wolną zawodniczką, działacze Uni Opole uznali, że takiej okazji nie można przepuścić. Szybko dogadali się z agentem Portorykanki, która na początku stycznia zadebiutowała w naszym zespole.

Wniosła dużo optymizmu

- Czuliśmy, że Jennifer będzie wyróżniającą się postacią w pierwszej lidze - wyjaśnia Maciej Guzik, drugi trener Uni Opole.

- Kiedy tylko zobaczyliśmy jej występy w reprezentacji Portoryko podczas turnieju World Grand Prix, byliśmy przekonani, że znacząco wzmocni nasz zespół.

Co ciekawe, Nogueras rozglądała się za zagranicznym pracodawcą już wcześniej, bo od maja. Miała oferty między innymi z Niemiec i Francji, ale żadna z nich nie była do końca konkretna. W przypadku tej z Opola było już inaczej. Klub szukał rozgrywającej, która pomoże mu wydobyć się z trudnego położenia i utrzymać w lidze.

- Zupełnie nie przeszkadza mi fakt, że musiałem przestawić się na walkę o zupełnie inne cele niż w ostatnich latach - tłumaczy Nogueras, która przez trzy ostatnie sezony regularnie sięgała po mistrzostwo Portoryko.

- Jestem w Uni jedną ze starszych zawodniczek. Szybko zdałam sobie więc sprawę, również z racji mojej pozycji na boisku, że muszę stać się jedną z liderek opolskiego zespołu. To ciekawe wyzwanie, które na pewno pozwoli mi się rozwinąć.

Od pierwszych chwil pobytu Portorykanki w Opolu było widać, że szybko znalazła uznanie i akceptację w oczach koleżanek z drużyny. Nie tylko z powodu prezentowania wysokiego poziomu sportowego, ale również charakteru.

- Jennifer wniosła w nasze szeregi dużo radości - podkreśla środkowa Joanna Moczko. - Ma znacznie bardziej optymistyczne podejście do życia niż większość znanych mi ludzi i to się nam udziela. Z kolei na boisku zawsze potrafi pomóc, doradzić bądź zaproponować lepsze rozwiązanie. Jest mózgiem zespołu w pełnym tego słowa znaczeniu.

- Kłopotliwych spraw nie postrzega w kategorii problemu - dodaje Guzik. - Traktuje je po prostu jako wyzwanie, któremu należy sprostać. Do treningów podchodzi bardzo profesjonalnie, tak jak przystało na reprezentantkę kraju. W jej poczynaniach widać bardzo pozytywny luz. Dobrze zdaje sobie bowiem sprawę z tego, w jakim celu przyjechała do Europy.

Choć Nogueras nie ukrywa, że nauka języka polskiego przychodzi jej z trudem, nie ma zarazem większych kłopotów w porozumiewaniu się z członkami drużyny.

- Potrafię zrozumieć, co trenerzy mówią albo przynajmniej mają na myśli - zaznacza siatkarka. - Siatkówka kręci się bowiem wokół schematów, stąd też niektóre pojęcia często się powtarzają. A poza tym potrafię dotychczas powiedzieć w waszym języku jedynie kilka podstawowych słów.

Warto też odnotować, że choć Jennifer przeniosła się do Polski zimą, z kraju o zupełnie odmiennym klimacie, niskie temperatury panujące w Opolu nie były dla niej zupełną nowością.

- Przez pięć lat studiowałam na północnym zachodzie Stanów Zjednoczonych, w Seattle - przypomina Nogueras. - Tam również zimy były dość surowe, więc nie miałam żadnych problemów z przystosowaniem się do polskiej pogody.

Pozostać w Europie jak najdłużej

Zespół Uni Opole jest jej pierwszym zagranicznym przystankiem w profesjonalnej karierze, ale, nie ma co ukrywać, raczej nie ostatnim. Nogueras chciałaby jak najdłużej występować w Europie, ponieważ obok wykonywania swojej pracy jest również ciekawa, jak wygląda życie w różnych zakątkach kontynentu.

- Chcę odkrywać Europę, podróżować, uczyć się innych języków - wyjaśnia. - Siostra, która przez kilka lat również występowała za granicą, radzi mi, bym jak najdłużej szukała szans gry poza Portoryko. Wierzy we mnie, to w sumie dzięki niej zaczęłam grać w siatkówkę.

Michelle Nogueras jest starsza od Jennifer o trzy lata i również występuje na pozycji rozgrywającej. Ma za sobą grę w klubach z Francji, Rosji i Szwajcarii. Z racji tych doświadczeń zawodniczka Uni bardzo mocno liczy się z jej zdaniem.

- Początkowo nie słuchałam rad Michelle, ponieważ uważałam, że nie jestem jeszcze gotowa na wyjazd z ojczyzny - podkreśla Jennifer. - Ona jednak cały czas próbowała mnie przekonać do postawienia takiego kroku i teraz jest bardzo szczęśliwa.

Choć sportowcy z Portoryko nieczęsto trafiają do Polski, aktualnie nie tylko Nogueras jest przedstawicielką tego kraju na Opolszczyźnie. Jej rodak Maurice Torres odgrywa jedną z czołowych ról w najlepszym siatkarskim zespole z naszego regionu - Zaksie Kędzierzyn-Koźle.

- Podczas mojego drugiego dnia pobytu w Polsce wybrałam się na mecz Zaksy i udało nam się poznać - wspomina siatkarka. - Zresztą my, Portorykanie, mamy taką mentalność, że kiedy spotykamy rodaka za granicą, to niemal z miejsca stajemy się przyjaciółmi.

Dla Nogueras i jej klubowych koleżanek zbliża się najważniejszy sprawdzian w sezonie - turniej o utrzymanie w 1 lidze. Jeżeli Portorykanka będzie kierować grą Uni tak dobrze jak do tej pory, zostanie w Opolu zapamiętana na długo. Niezależnie od tego, ile jeszcze czasu w nim spędzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska