Jerzy Szóstko - przyjaciel księdza Popiełuszki

fot. Wojtek Wojtkielewicz
– On został z nami. Jest cały czas. I będzie świętym. Jestem przekonany, że tego doczekam – mówi Jerzy Szóstko.
– On został z nami. Jest cały czas. I będzie świętym. Jestem przekonany, że tego doczekam – mówi Jerzy Szóstko. fot. Wojtek Wojtkielewicz
Często tu przychodzę. Modlę się, wspominam. Wierzę, że ksiądz Popiełuszko będzie świętym - mówi Jerzy Szóstko.

Przez 25 lat pracował w Hucie Warszawa. Tam podczas strajków sierpniowych w 1980 roku poznał Jerzego Popiełuszkę. Zaprzyjaźnili się. Robił mu zdjęcia. Teraz, w czwartek 15 października, 28 fotografii z tamtych czasów stanie przy pomniku ks. Jerzego w Białymstoku, na wystawie zorganizowanej przez IPN. A w dołączonym katalogu znajdą się wspomnienia ze wspólnie spędzonych lat.

Ostatnie imieniny

Zrobił setki zdjęć ks. Jerzemu. Nie zliczy, ile. Wiele przekazał do archiwum żoliborskiego, wiele znalazło się w albumach o Jerzym Popiełuszce. Nie wszystkie podpisane, ale to nieważne. Reżyser Rafał Wieczyński przyjechał specjalnie do niego, kiedy zbierał dokumentację do filmu "Popiełuszko. Wolność jest w nas".

Negatywy wywoływał w zaufanym zakładzie fotograficznym. Wcześniej w jednym z punktów kierowniczka odmówiła przyjmowania filmu. - Takie zdjęcia, boję się - powiedziała. A materiały odkładała mu pani Ela, żona inżyniera z huty, Edwarda Goździka. Pracowała w sklepie optycznym.
Jakie zdjęcia robił? Przeważnie podczas mszy za ojczyznę. Ksiądz Jerzy rozmodlony, głoszący kazania, w otoczeniu wiernych.

Żałuje, że prywatnych fotek wykonał mu tak mało. Kto mógł przewidzieć? Byłyby teraz pamiątką. Na przykład z tak licznych spotkań w mieszkaniu księdza Jerzego. Miał tylu znajomych. Ludzie się do niego garnęli. Imieniny, 23 kwietnia 1984 roku. Ostatnie, pamięta każdą chwilę. Zawsze się schodziło wielu gości. Przyjaciele wiedzieli, że ksiądz Jerzy bardzo lubi kwiaty, a z prezentów ceni te skromne. Więc mu przynosili skarpety wydziergane na drutach, długi szal, którym się owijał. On z kolegami hutnikami z wydziału W-02 zrobili mu różę ze stali nierdzewnej. Dostał też morze kwiatów.

Pamięta, został wtedy po przyjęciu. Miał dyżur. Od roku hutnicy pełnili straż nocną przy mieszkaniu księdza, po tym, jak wrzucono przez okno cegłę z detonatorem. Na szczęście Jerzy Popiełuszko spał tej nocy w pokoju obok.

- Gdy goście już się rozeszli, ksiądz do mnie: Jurek, przecież dzisiaj są też twoje imieniny. Złożył życzenia, uścisnął. I dał "Przewodnik po Ziemi Świętej" z dedykacją: "Przyjacielowi z modlitwą i podziękowaniem". Ta książka do dziś mi go przypomina - uśmiecha się Jerzy Szóstko.

Tak wiele ma tych wspomnień związanych z księdzem Jerzym. Serdecznych, wzruszających i zupełnie koleżeńskich. To ksiądz pierwszy zaproponował, by mówić sobie po imieniu. I w swoim gronie rozmawiali swobodnie. Jednak w większym towarzystwie - zawsze z szacunkiem: proszę księdza.

- Ksiądz Popiełuszko miał w sobie wielką charyzmę - podkreśla Jerzy Szóstko. - Potrafił rozmawiać z doktorem, profesorem i prostą sprzątaczką czy hutnikiem spod pieca. Lubił żartować. Jak ja wyglądam, Al Capone, śmiał się, przyklejając wąsy, kiedy chciał wyprowadzić w pole pilnujących go esbeków. Często takie numery robił.

Wigilia, zbliża się pasterka. Wyciągnął nalewkę. - Mego taty - powiedział - ale chłopaki, proszę nie ruszać, po mszy dopiero. Było zimno, do mszy pół godziny, robię herbatę i co tam, dla rozgrzewki nalewam kolegom po pół kieliszka. Ksiądz Jerzy oczywiście zauważył ten mój niecny występek. - No tak, Jurka robota - i śmieje się razem ze wszystkimi.
Z domu przywoził chleb. Piekła moja mama, podkreślał z czułością. Chrupiąca skórka, pachnący, obłożony liśćmi chrzanowymi. Palce lizać.

Ty, Jerzy, mnie pochowasz

19 października minie 25. rocznica śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. A proces beatyfikacyjny kapelana hutników ma zakończyć się za kilka miesięcy - poinformowała watykańska Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych.

- Czy Jerzy Popiełuszko spodziewał się śmierci od swych prześladowców? To pytanie nie dawało mi spokoju po jego zabójstwie - mówi fotograf księdza. - Wracałem pamięcią do wszystkich odbytych z nim rozmów, do spędzonych razem dni. Tak. Nie widać było po nim lęku, ale przeczuwał. Któregoś dnia późnym wieczorem odprowadzaliśmy jedną panią, która przyjechała z Wybrzeża. W oczekiwaniu na tramwaj rozmawialiśmy. I naraz ks. Jerzy mówi: Ty, Jerzy, mnie pochowasz. Odpowiedziałem: Nie, to ja jestem starszy, to ty mnie pochowasz.

- Na kilka dni przed wyjazdem do Bydgoszczy ks. Jerzy powiada do mnie, że musi się rozliczyć. Robiłem dla niego zdjęcia i chciał za nie zapłacić. Machnąłem ręką: Nie pali się, poczekam. Ale uregulował należność. On taki był. Mówił: Jestem gotowy na wszystko.

Żegnaj, przyjacielu

- I przyszedł 3 listopada 1984 roku - wzdycha Jerzy Szóstko. - Pogrzeb Jerzego Popiełuszki. Ostatnie zdjęcia. Żal ściska za serce, łzy się cisną, ale wiem, że muszę je dobrze zrobić. Proboszcz Bogucki pozwala mi wejść na wieżę kościelną. Wszędzie nieprzebrane tłumy. Wokół kościoła, na przyległych ulicach. Młodzi ludzie na drzewach, dachach domów. Przed godziną 11 biją dzwony.

Prymas mówi o ks. Jerzym: "W chwilach napięć odwracał od robotników nienawiść, mówił o miłości, o prawdzie, o sprawiedliwości, o sumieniu". Karol Szadurski, przewodniczący Solidarności Huty Warszawa, woła: "Jerzy - przyjacielu, zostajesz z nami. Dziś przyszła do ciebie cała Polska. Księże Jerzy! Słyszysz, jak biją dzwony wolności. Słyszysz?".

- On został z nami. Jest cały czas. I będzie świętym. Jestem przekonany, że tego doczekam - mówi Jerzy Szóstko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska