Kupcy chcą, aby miasto zrezygnowało z pobierania podatku od kupców handlujących na nowym targowisku. Uważają, że dzięki temu nastąpi obniżenie cen i ożywienie handlu w mieście. Przypomnijmy, że w ubiegłym miesiącu targowisko przy zbiegu Sienkiewicza i Kominka chciał otworzyć Henryk Stekert, opolski biznesmen. Zrezygnował, gdy okazało się, że ratusz ma prawo pobierać od handlujących tam kupców opłatę targową.
- W Opolu nie ma miejsca, gdzie mogliby handlować drobni kupcy - mówi prosząca o anonimowość sprzedawczyni z "Cytruska", która zbierała podpisy pod petycją. - Musiałam zrezygnować ze sprzedawania na targowisku miejskim, bo dobijały mnie wysokie opłaty. W takiej sytuacji jest wielu. Miasto, zezwalając na uruchomienie tańszego targowiska, przyczyniłoby się do powstania nowych miejsc pracy - zaznacza.
Pod petycją podpisali się głównie kupcy z małych straganów leżących na obrzeżach placu targowego, w okolicach tzw. ściany płaczu. - Jeżeli sprzedam 300 jajek i od zysku odliczę opłaty targowe oraz transport, to po całym dniu pracy zostaje mi 2 złote i 50 groszy - mówi jedna ze sprzedawczyń. - Gdyby tylko było tańsze targowisko niż "Cytrusek", natychmiast bym się tam przeniosła.
Według Roberta Tymczyszyna podpisanie się niektórych kupców pod petycją to nic innego tylko "krecia robota". - Od roku walczymy o obniżenie opłat na naszym targowisku. To nasz najważniejszy cel i jeżeli teraz kilku kupców podpisuje się pod petycją, domagając się uruchomienia nowego targowiska, nie służy to interesom "Cytruska", w który miasto zainwestowało około 3 milionów złotych - dodaje.
Tamtejsi kupcy w proteście m.in. przeciw zbyt wysokim stawkom przestali pod koniec października płacić opłatę targową. Miasto traci z tego powodu około 4 tysięcy złotych dziennie.
- Nie jesteśmy przeciwko uruchamianiu konkurencyjnych targowiska w mieście. Wzburza nas jednak fakt, że nowe targowisko ktoś próbuje zorganizować prawie w tym samym miejscu, z którego nas prawie siłą usunięto - dodaje Tymczyszyn.
Mirosław Pietrucha, rzecznik prezydenta Opola, stwierdził, że miasto nie odstąpi od pobierania opłaty targowej od kupców z targowiska przy ul. Sienkiewicza, o ile ono zostanie uruchomione. - Zobowiązuje nas do tego ustawa o podatkach i opłatach lokalnych - mówi rzecznik.
Zaznaczył jednak, że istnieją możliwości obniżenia obowiązującej dotychczas opłaty. Ustala się ją raz na rok i radni mogą jeszcze zadecydować o obniżeniu przyszłorocznych stawek. - Jednak tego rodzaju wnioski powinny być zgłaszane do rady miasta. Radni ustanawiają prawo, które prezydent wykonuje - dodaje rzecznik.
Obniżenia opłat (a co za tym idzie sprawienie, że handlowanie w Opolu będzie tańsze) nie wyklucza Arkadiusz Wiśniewski, radny Platformy Obywatelskiej. - Radni od wielu miesięcy otrzymują sygnały od kupców o takiej potrzebie (w tej chwili opłata targowa w mieście wynosi 5 zł i 30 groszy za metr kwadratowy - red.). Ostateczna decyzja musi być wcześniej poparta wyliczeniami, ale możliwa wydaje się nawet 50-procentowa obniżka - dodaje radny.
Nowe stawki ustalone mają zostać w grudniu.