Jest dramatycznie

Tadeusz Wyspiański
Coraz trudniejsza staje się sytuacja w I lidze opolskich żużlowców. W niedzielę wysoko przegrali z Wybrzeżem.

Do końca rundy zasadniczej pozostały jeszcze trzy kolejki spotkań. Wygląda na to, że opolski zespół może w nich nie zdobyć już żadnego punktu. Wyjazdy do Rawicza i Rybnika oraz mecz z silnym zespołem Stali Rzeszów na własnym torze to czekające opolan mecze przed fazą play off. Tymczasem najgroźniejsi konkurenci TŻ w dolnych rejonach tabeli mają szanse na powiększenie swoich kont. Łódź jeździ u siebie ze Startem Gniezno, a ten z Grudziądzem. Przed play off może więc się okazać, że opolanie nadal zamykać będą tabelę z 7 punktami i później bardzo trudno będzie odrobić straty do rywali, choć zaliczać się oni będą do słabszych w lidze.

Po meczu z Wybrzeżem w opolskim zespole panowały minorowe nastroje. Teoretyczne wyliczenia wskazywały, że gospodarze mogą pokusić się o sprawienie niespodzianki i wygrać z liderem z Gdańska. Dlatego też zarząd klubu zorganizował trzydniowy pobyt dla zawodników w Turawie, były treningi na torze. Przebieg spotkania pokazał jednak, że teoria to jedno, a praktyka drugie. Już w czwartek okazało się, że trzeba awaryjnie ściągać z Anglii Seana Wilsona, gdyż Sam Ermolenko nabawił się kontuzji barku we wrocławskim barażu drużynowych mistrzostw świata. Wojciech Załuski miał problemy z motocyklami, pożyczanymi we Wrocławiu. Pechowy początek meczu, kiedy to upadł Łabędzki, a Załuski stracił motocykl, rozwiał resztki marzeń o dobrym wyniku.

- Jeździmy na standardowych motocyklach, czeskich krzywkach, w kilku silnikach są tłoki Omega oraz sprzęgła według wyboru zawodników. Tylko Krzysiek Cegielski dysponuje własnym zagranicznym mechanikiem, ale w końcu on jest reprezentantem Polski, jeździ w lidze angielskiej - mówił trener gdańszczan Romuald Łoś, dementując opinie opolan o supersprzęcie jego zespołu. Prezes klubu Adam Bukaczewski przyczynę porażek widzi w pechu prześladującym zespół, kontuzjach, ciągnących się od pierwszego spotkania. Wydaje się jednak, że najbliższy prawdy jest współpracujący z Marianem Spychałą trener Piotr Żyto. - Mamy takich zawodników i taki sprzęt, jaki mamy - powiedział i to jest najlepszym komentarzem do osiąganych wyników. Wprawdzie przed sezonem, do którego opolanie wystartowali z przygotowaniami bardzo późno, trenerzy składali wiele propozycji personalnych wzmocnienia drużyny, ale skończyło się tylko na mówieniu. "NTO" również pisała o żużlowcach będących w orbicie zainteresowania klubu, ale nic z tego nie wyszło i dziś są widoczne tego efekty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska