- Przydała się panu służba w wojsku do zarządzania gminą?
- Każdy człowiek ma wrodzone cechy i predyspozycje, które mogą być wzmacniane życiowym doświadczeniem. W tym sensie moja praca w wojsku jest przydatna na stanowisku szefa samorządu.
- Gdybym był prezydentem, to...
- ... dążyłbym do uczciwej decentralizacji państwa, żeby wyzwolić potencjał obywatela i społeczności lokalnych. Tak rozumiem nowoczesne państwo. Zmianie musiałby ulec cały gorset prawny, który jest niejasny, ograniczający i często mija się ze społecznym zapotrzebowaniem. Prawo powinno być proste i dawać swobodę działania. Tymczasem samorządowcy innych państw mogą swobodnie negocjować warunki umów z inwestorami, a polski burmistrz może co najwyżej pojechać do nich i zaproponować przystąpienie do przetargu.
- Kogo wysłałby pan w długą podróż w kosmos?
- Jaśnierządzącym zaproponowałbym długi urlop. Nawet chętnie dołożyłbym się do niego z własnej kieszeni. Myślę o tak zwanych elitach politycznych, uwikłanych w powiązania i znajomości, które coraz skuteczniej krępują nas. Dziś bez mała co krok to absurd. Prędzej z wściekłości człowiek szambo wykopie, niż załatwi formalne pozwolenie na położenie kawałka rury.
- A pan nie jest w żaden sposób uwikłany?
- Jestem niepokorny, niepartyjny i nie służę towarzyskim układom. Mam, co z zawstydzeniem przyznaję, bardzo wąską grupę przyjaciół i znajomych. Służę jedynie gminie i tylko jej dobro jest dla mnie najważniejsze.
- Jak pan znosi krytykę?
- Działa jak antybiotyk wymieszany ze środkiem pobudzającym, jeśli jest poparta faktami. Ale wściekam się na demagogię. Mam jedynie nadzieję, że większość z nas pamięta przysłowie, że nie ta kura znosi najwięcej jajek, co najgłośniej gdacze.
- Do czego porównałby pan dziś gminę Strzelce?
- Myślę, że do domu, w którym przeprowadzono nie z naszej woli ciężki i bolesny dla wielu mieszkańców remont kapitalny i choć nie wszystkie prace zostały wykonane, to powoli zaczyna się urządzanie kolejnych pomieszczeń.
- Czego boi się burmistrz Fabianowski?
- Trudno nazwać to strachem, ale niemożnością pogodzenia się z podłością, zakłamaniem i wynikającymi z nich niegodziwościami. A obawiam się zniechęcenia wynikającego z coraz większego poczucia bezsilności.
- Jakich informacji szuka pan w mediach?
- O zamiarach inwestycyjnych, rozstrzygnięciach rządowych, polepszeniu prawa.
- Zarabiam tyle, że...
- Stać mnie na godziwe życie, utrzymanie mojej rodziny i zapewnienie dzieciom wykształcenia, a zdaję sobie sprawę, że na to nie wszystkich stać.
- Nie uwierają pana szwy tego czarnego fotela, na którym pan siedzi od 14 lat?
- Potraktuję to pytanie poważnie. Przez te lata siedziałem na tym czarnym tronie kilka razy. Nie mam na to czasu i reprezentacyjne urzędowanie mnie nie interesuje.
- Pytałam, czy zamierza pan kandydować na stanowisko burmistrza w kolejnej kadencji?
- Jeszcze za wcześnie o tym myśleć.
- Dziękuję za rozmowę.