- Osiem zwycięstw w dziewięciu meczach mówi samo za siebie. Jest pan zaskoczony pozycją drużyny w tabeli?
- Nie zakładałem takiego obrotu wydarzeń, ale wierzyłem, że stać nas na miejsce w czołówce, bo dobrze przygotowaliśmy się do sezonu pod względem motorycznym, a z każdym meczem coraz lepiej wyglądała współpraca zawodników. Mimo odejścia Sochackiego wiedziałem, że mój wychowanek Marek Jagielski z powodzeniem będzie pełnił rolę lidera, gdyż jest zawodnikiem bardziej wszechstronnym. Jeżeli chodzi o miejsce w tabeli, to trzeba wziąć pod uwagę korzystny układ gier. Z większością najgroźniejszych rywali graliśmy u siebie i weryfikacja przed nami.
- Przed sezonem mówił pan, że cele zostaną wyznaczone po kilku spotkaniach. Zatem o co powalczy Gwardia?
- Określenie aspiracji uzależnione jest od wielu czynników pozasportowych. W tej chwili najważniejszą sprawą dla klubu jest, aby nowy zarząd "dogonił" wyniki pod względem organizacyjno-finansowym. Jeżeli te dwa elementy się uzupełnią, to stać nas na wywalczenie awansu, ale jak będzie pokaże zakończenie rozgrywek.
- Co pan na to - Gwardia liderem po pierwszej rundzie?
- Byłoby miło, ale do tego jeszcze długa droga. Już w sobotę gramy z Eltastem, który pokonał faworyzowany AZS Biała Podlaska. Radomian prowadzi doświadczony trener Edward Strząbała, który ma w dorobku medale mistrzostw Polski i zapewne potrafi zbudować silny zespół. Każdy kolejny mecz będzie najważniejszy, a przypomnę, iż zmierzymy się jeszcze z wiceliderem z Poznania. Obie drużyny stać na wiele, dlatego nie chcę "wróżyć z fusów". Ostatnio Warmia przegrała z Wisłą Płock i najpewniej zapłaciła za trudny mecz z nami. My z Olsztynem męczyliśmy się do końca, a Wisłę pokonaliśmy spokojnie. Każde rozstrzygnięcie jest więc możliwe i końcówka rundy będzie niezwykle trudna.
- Najsilniejszą stroną Gwardii wydaje się zespołowa gra. Widzi pan jakieś słabsze strony?
- Rzeczywiście Gwardia to kolektyw. Przekonałem kilku zawodników, że czasami dwie bramki zdobyte w ważnym momencie mogą być cenniejsze niż siedem. Łatwiej wygrywać kiedy każdy rzuci swoje. Słabych stron jest sporo, ale można nad nimi pracować. Dla nas zgubne są przestoje. Tracimy czasem kilkubramkową przewagę i robi się nerwowo. Na razie wychodziliśmy z kłopotów obronną ręką, ale silniejszy przeciwnik nie zmarnuje swojej szansy. Poza tym lepiej mogłaby wyglądać współpraca w obronie, uzupełnianie się z bramkarzem. Makówka jest perspektywicznym i dobrym zawodnikiem, ale sam nie wygra meczu Jednym słowem, więcej przed nami pracy niż argumentów na to, iż osiągnęliśmy szczyt formy.
Jestem ostrożny
Rozmawiał Marcin Sabat
z Henrykiem Zajączkowskim, trenerem szczypiornistów Gwardii Opole, liderów I ligi