Jeszcze tylko Niemcy i Austria zamknięte dla Polaków

Edyta Hanszke [email protected]
Zwolennikami otwarcia rynku pracy w Belgii byli głównie tamtejsi pracodawcy, którym coraz bardziej doskwiera brak rąk do pracy. (fot. sxc)
Zwolennikami otwarcia rynku pracy w Belgii byli głównie tamtejsi pracodawcy, którym coraz bardziej doskwiera brak rąk do pracy. (fot. sxc)
Natępne kraje Unii Europejskiej otwierają drzwi dla pracowników z Polski. Od 1 maja możemy legalnie pracować także w Belgii i Danii. Już tylko Niemcy i Austria chronią swoje rynki pracy przed obywatelami innych państw UE.

Dotychczasowe doświadczenia Wielkiej Brytanii czy Irlandii pokazały, że obawy przed "najazdami” taniej siły roboczej z nowych krajów unijnych nie sprawdziły się.

Zobacz: Za granicą składki niższe

Określenie "polski hydraulik”, którym straszyli eurosceptycy z krajów starej Unii (to m.in. z tego powodu Francuzi odrzucili wiosną 2005 roku eurokonstytucję) umiejętnie wykorzystała Polska Organizacja Turystyczna, dzięki której hydraulik i polskie pielęgniarki zostali bohaterami reklamy, która prezentowała ich zdjęcie w uwodzicielskiej pozie z napisem: Polska czeka na Ciebie.

Od 4 maja br. legalnie i bez ograniczeń możemy pracować także w Belgii i Danii

Dotychczas w Belgii - według oficjalnych danych GUS - zatrudnionych było 55 tys. Polaków. Szacuje się, że co najmniej drugie tyle pracowało nielegalnie. Co 3 miesiące wracali do kraju, żeby móc ponownie podjąć pracę w Belgii. Najczęściej zatrudniani byli w rolnictwie i budownictwie. Zarabiali od 1,5 tys. do 2 tys. euro miesięcznie (minimalna pensja to prawie 1300 euro).

Zwolennikami otwarcia rynku pracy w Belgii byli głównie tamtejsi pracodawcy, którym coraz bardziej doskwiera brak rąk do pracy. Tamtejszy rząd stworzył listę zawodów deficytowych. Znaleźli się na niej przede wszystkim inżynierowie: elektronicy, informatycy i chemicy. Brakuje także personelu medycznego: pielęgniarek, lekarzy i opiekunów osób starszych.

Z pracą w zawodzie nie powinni mieć problemów także farmaceuci, biotechnolodzy, finansiści i specjaliści od marketingu. Rozkwit przeżywa serwis usług domowych w tzw. systemie czekowym "titre service”.

Zobacz: Jak to wygląda w Holandii?

W polonijnej prasie i serwisach internetowych można znaleźć sporo ogłoszeń agencji zatrudniających osoby w tym systemie. Pracują głównie kobiety jako serwis sprzątający, pomoc domowa, pomoc osób starszych itd. Stawki wahają się od 8 do 10 euro (netto) na godzinę, a inne bonusy to świadczenia socjalne, emerytalne, płatne urlopy, zwolnienia czy bony żywnościowe. Wymogiem do pracy w systemie czekowym jest legalny pobyt w Belgii.

Fachowcy mogą tam zarobić nawet 3 tys. euro i więcej. Dla porównania kawalerkę można wynająć za 400 euro, a mieszkanie 2- pokojowe za 500 euro, natomiast cena pokoju to 200 - 250 euro. Oczywiście, kwoty zależą od standardu i lokalizacji mieszkania.

Eksperci rynku pracy nie spodziewają się jednak eksodusu Polaków do Belgii w poszukiwaniu pracy. Ograniczeniem jest słaba znajomość francuskiego i praktycznie żadna flamandzkiego.

W Danii opieka socjalna jest jedną z najlepszych na świecie (m.in. wysoki standard usług medycznych, wykwalifikowany personel oraz komfort leczenia). Tydzień pracy trwa tam przeciętnie 37 godzin. Urlop 25 dni roboczych.

Jeżeli imigrant pracuje przynajmniej 12 miesięcy zmieniając prace nie musi ubiegać się o ponowne pozwolenie na pobyt. Zarobki w zależności od wykształcenia, kwalifikacji i doświadczenia wahają się pomiędzy 1400 euro a 3400 euro. Dania należy jednak do krajów, w których w zamian za przywileje płaci się państwu bardzo wysokie podatki.

Austria i Niemcy tylko mają zamknięty rynek pracy dla Polaków

Od 1 maja, który był jubileuszem pięciolecia członkostwa Polski w Unii Europejskiej, już tylko Austria i Niemcy wciąż utrzymują restrykcje na swoich rynkach, wymagając od obywateli UE, w tym Polaków, pozwoleń na pracę.

Nasi rodacy mogą tam liczyć jedynie na pewne ułatwienia w niektórych sektorach. W Niemczech stworzono je np. dla inżynierów i informatyków, gdyż przedstawicieli tych profesji brakuje u naszego zachodniego sąsiada, a w Austrii pozwolenia nie potrzebują opiekunki osób niepełnosprawnych).

Zobacz: Opolskie firmy nie chcą zatrudniać obcokrajowców

Teraz dwa wymienione kraje będą musiały udowodnić Komisji Europejskiej, że ich obawy przed "poważnymi zakłóceniami” na rynku pracy w przypadku zniesienia okresów przejściowych są uzasadnione.

Maksymalnie mogą to robić do 2011 roku, na co pozwala im traktat akcesyjny. Potem nasi rodacy będą już mogli podejmować zatrudnienie we wszystkich państwach wspólnoty, a urzędowe ograniczenia w tym zakresie przestana obowiązywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska