Jihad nad Odrą brzmi całkiem sympatycznie, czyli jak się żyje muzułmanom na Opolszczyźnie

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Prezes Jihad Rezek pochodzi z Syrii: – Od studiów wiedziałem, że aby osiągnąć sukces, muszę być dwa razy lepszy od Polaków.
Prezes Jihad Rezek pochodzi z Syrii: – Od studiów wiedziałem, że aby osiągnąć sukces, muszę być dwa razy lepszy od Polaków. Paweł Stauffer
W Polsce żyje około 25 tysięcy wyznawców islamu. W Opolu czują się akceptowani przez polską większość. Ta akceptacja wyrasta z kompromisów i przestrzegania zasad, które tu obowiązują.

Jihad Rezek, wieloletni prezes TBS w Opolu, gdy przyjechał do Polski z Syrii na studia w roku 1980, miał 20 lat. Wtedy największym zaskoczeniem był mróz, jaki powitał go na lotnisku.

Zdążył poznać smak ciężkiej roboty górnika, choć w swojej ojczyźnie kopalń nie widział. Przez dziesięć lat był wójtem niedużej gminy w województwie śląskim. Dziś mówi o sobie, że już nie jest Syryjczykiem, bo studia skończył przecież w Polsce i tu zrobił zawodową karierę, nawet prawo budowlane zna nasze, a nie syryjskie. Ale ma też świadomość, że nigdy nie będzie do końca Polakiem, choć od lat ma obywatelstwo, mówi swobodnie po polsku i kiedy rozmawia z siostrą, wrzuca polskie słowa do arabskiego dialogu. Myśli i śni w obu językach.

Śmieje się pytany, czy samo jego imię – Jihad (czytaj dżihad) – nie budzi w Polsce lęku.

– To słowo oznacza świętą wojnę – wyjaśnia – i czasem jeszcze ktoś się dziwi, gdy je słyszy. Ale powodu do lęku nie ma. Jihad ma przede wszystkim wymiar moralny, a nie zbrojny. Jeśli pan pracuje na utrzymanie swojej rodziny i zginie w drodze do pracy, to ta śmierć jest elementem jihadu. Zawsze wtedy, gdy występuję w szlachetnej sprawie, ma miejsce święta wojna – kiedy bronię domu przed złodziejem i kobiety przed gwałtem. To jest słowo szlachetne, a nie groźne.

Jihad Rezek podkreśla, że jego wiara muzułmańska nie zamyka go na przyjaciół w Opolu czy w ogóle w Polsce.

– Mam tutaj wielu przyjaciół. Nie wiem, czy znalazłbym takich w Syrii – przyznaje. – Nie uważam, że inna religia czy pochodzenie muszą nas dzielić. Skoro wierzymy w Boga i w sąd ostateczny po śmierci, to pozwólmy, żeby Bóg ocenił nas właśnie wtedy. Nie dręczmy Go tu na ziemi swoimi niechęciami. Jestem wyznawcą islamu i to się nie zmieni, ale kiedy patrzę na przykazania, które obowiązują chrześcijan: nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż, to widzę, że są to nakazy moralne obowiązujące także w mojej religii.

Dr Abdul Rahim Said: – Pomagam chorym dzieciom, jestem zaliczany do dobrych muzułmanów.
Dr Abdul Rahim Said: – Pomagam chorym dzieciom, jestem zaliczany do dobrych muzułmanów. Paweł Stauffer

Doktor Abdul Rahim Said, prezes Domowego Hospicjum dla Dzieci w Opolu, przyjechał do Polski z Afganistanu prawie 30 lat temu. Nie ma co kryć – nie sposób czuć się do końca u siebie, kiedy jest się tak nikłą mniejszością.

- Ale osobiście nigdy się z niechęcią z powodu mojej religii nie spotkałem – mówi Said. - Pomagam chorym dzieciom, więc jestem zaliczany do dobrych muzułmanów. Mój zawód polega na udzielaniu pomocy ponad podziałami. Rodzic nie pyta, czy jestem muzułmaninem, tylko czeka, jak ten lekarz go potraktuje. Zwykle już pierwsze podanie ręki rodzi ufność i przełamuje lody.
Na naszych zasadach

Abdul Rahim Said nie ma wątpliwości, że osoby przyjeżdżające z krajów muzułmańskich do Polski pewne obowiązujące u nas zasady muszą akceptować. I czasem czegoś się wyrzec, mówi się trudno.

– Musiałem zaakceptować duży udział kobiet w życiu społecznym, tego u nas nie ma. Nauczyć się szacunku dla ich obecności. Dla prostego faktu, że one są naszymi koleżankami i partnerkami w pracy, na równych prawach. Musiałem to w sobie przełamać. – Od początku mojego pobytu w Polsce zaakceptowałem, że koszula jest bliższa ciału – przyznaje Jihad Rezek. - Rozumiałem, że jeśli pracodawca ma wybrać mnie, Syryjczyka, a nie Polaka, który jest mu naturalnie bliższy, to ja muszę być od tego Polaka dużo lepszy. Toteż studia na Politechnice Częstochowskiej skończyłem z nagrodą ministra, a studia doktoranckie z wyróżnieniem. Startowałem w kolejnych konkursach, wiedząc, że mogę liczyć tylko na siebie. Ani rodzina, ani żadna partia mi nie pomoże. Ale ponieważ stale się uczyłem, często wygrywałem.

Marcel Chabayta: – Dziś czuję się Palestyńczykiem i Polakiem.
Marcel Chabayta: – Dziś czuję się Palestyńczykiem i Polakiem. Paweł Stauffer

Marcel Chabayta jest Palestyńczykiem, bezpaństwowcem. Do Polski przyjechał 28 lat temu z Libanu na studia. Mówi, że nie jest mu trudno być u nas muzułmaninem.

- Mam od ponad 18 lat żonę opolankę, język polski dzięki studiom znam dobrze. Na tyle dobrze, że tego, co mówię, już nie przekładam w głowie z arabskiego. Polacy są może już ostatnim społeczeństwem w Europie, dla którego bardzo ważne są wartości i więzi rodzinne. My też jesteśmy bardzo rodzinni, w Libanie miałem pięć sióstr, więc łatwo było mi się tutaj odnaleźć. Ja już nie obserwuję Polski i Polaków z boku, ale od środka. Jak przyjechałem, miałem nieco ponad 18 lat. Dziś czuję się nadal Palestyńczykiem, prawie niczego się nie wyrzekłem. Ale Polakiem czuję się także. Przecież dorosłem tutaj, i tu kształtował się mój charakter. Próbuję oddać Polsce część długu wdzięczności, promując i sprzedając polskie produkty na Półwyspie Arabskim. Zapotrzebowanie na nie jest. Biznes się kręci.

Jak pewnie wszystkich muzułmanów w Polsce, opolskich wyznawców islamu boli, gdy wyznawcy ich religii są utożsamiani z terroryzmem.

- Nie zaprzeczam, że są takie skrajne grupy, które sięgają po terror, powołując się na islam – mówi Jihad Rezek. - Ale z prawdziwym islamem nie mają oni wiele, a może nic wspólnego. Proszę poczytać Koran. Nawet w czasie wojny zabrania on zabijania kobiet i dzieci.

- Takie opinie są bardzo przykre, bo nieobiektywne – uważa Marcel Chabayta – a podtrzymywane przez media. - Przecież na świecie jest około 2 miliardów muzułmanów. Ekstremiści z Państwa Islamskiego i innych organizacji stanowią mniej niż ułamek promila tej liczby. Nie wolno nazywać muzułmanów terrorystami. Przecież nie mówimy, że chrześcijanie to terroryści czy zbrodniarze, bo krzyżowcy najechali kraje arabskie i zabijali muzułmanów. Nie muzułmanie wywołali dwie wojny światowe i sprowadzali niewolników z Afryki. Do tego, że powstały ugrupowania skrajne, przyczynili się Amerykanie, najeżdżając Irak pod pozorem szukania broni jądrowej, chemicznej itd. Zniszczyli kraj i cały region, zabili prezydenta. Czy ktoś Busha nazywa terrorystą?

- Islam znalazł się pod ogromną presją świata, bo został wykorzystany przez fanatyków – przyznaje dr Said. - Muzułmanina, dla którego życie jest związane z jego wiarą, łatwo wmanewrować. Islam jest silną religią, ale niektórzy tę siłę zamieniają w słabość, gdy sięgają po ekstremizm. Kiedy fanatycy mordują w imię Boga, islam traci twarz. Tym bardziej że kraje muzułmańskie nie są w stanie wykluczyć tych złych ludzi ze swoich społeczeństw. Państwo Islamskie, które stoi na stanowisku, że świat muzułmański jest zepsuty i trzeba stworzyć coś innego, jest nieszczęściem muzułmanów.
Bóg jest jeden

- Uczestniczę w katolickich ceremoniach i obrzędach, jeśli takie odbywają się w hospicjum – zapewnia dr Said. - Z szacunku dla dzieci, które odeszły, i dla rodziców, którzy mają odwagę i cierpliwość opiekować się chorymi. Sam też się za nie modlę. Mam w sercu wiarę w Boga, ale granicy oddzielającej kościół od meczetu nie mam.

Jihad Rezek podkreśla, że jest muzułmaninem, ale nie ma też problemu z wejściem do kościoła. Także dlatego, że w Syrii mieszkał w dzielnicy chrześcijańskiej. Od lat nadzoruje inwestycje budowlane na Jasnej Górze i ani on nie ma problemu z tym, że pracuje w – jak to określa - „polskiej Mekce”, ani paulini nie mają pretensji o jego religię islamską i szanują go. Na kościele oblatów w Lublińcu - gdzie nieodpłatnie nadzorował remont, zachęcony przez kolegę, członka rady parafialnej - doczekał się nawet pamiątkowej tablicy ze swoim nazwiskiem.

- Nie modlę się od dawna, więc nie mam w Polsce problemu z modlitwą w miejscu publicznym – mówi pan Rezek. - Ale przestrzegam ramadanu (muzułmanie w czasie tego miesięcznego postu nie jedzą od wschodu do zachodu słońca – przyp. red.). To jest wyraz mojej więzi z islamem. Post wyrabia silną wolę. Pozwala lepiej rozumieć ubogich, których nie stać na wiele rzeczy i cierpią z tego powodu stale, nie przez jeden miesiąc w roku. Moi koledzy w pracy, chrześcijanie, szanują mój post, nikt mi kawy ani ciastek wtedy nie proponuje. Nieraz słyszałem wyrazy uznania dla mojej silnej woli. Nikt z moich przyjaciół muzułmanów, także z Wrocławia, nie skarżył się, by w Polsce spotkały go jakieś nieprzyjemności z powodu jego wiary.
Marcel Chabayta mówi o sobie, że jest bardzo religijny. Jeździ do meczetu i spotyka się z tamtejszymi muzułmanami. Najbliższy od Opola meczet jest we Wrocławiu.

- Skoro jestem muzułmaninem, nie obchodzę chrześcijańskich świąt - mówi. - Ale kiedy jadę z tej okazji do teściowej, składam jej świąteczne życzenia. Doceniam to, że mama szanuje fakt, że nie jemy wieprzowiny, i jej nie gotuje, gdy do niej przyjeżdżamy. Generalnie Polacy są o wiele bardziej tolerancyjni, niż się potocznie uważa. Kiedy jestem u polskich znajomych i przychodzi mój czas na modlitwę, modlę się u nich i w ich obecności i to nie jest dla nikogo problem. I tak powinno być. Każdy ma prawo żyć tak, jak chce, bez względu na wiarę i narodowość. Byle nie krzywdził innych.

- Myślę, że nie ma dziś w Polsce przyzwolenia na modlitwę muzułmańską np. na Dworcu Centralnym. Nie ma jej też w Niemczech – uważa dr Said. - Byłoby to uważane za demonstrację. Ale jednocześnie nie ma problemu, by wyznawca islamu pomodlił się w obecności kilku Polaków, którzy są jego współpracownikami.

Prezes Rezek nie uważa, by Polacy byli bardziej niechętni muzułmanom czy przybyszom niż inne nacje. Na dowód podkreśla, że przez 10 lat był wójtem w podczęstochowskim Boronowie.

- Jak każdego samorządowca jedni mnie akceptowali, inni nienawidzili. Obraźliwe hasła pod moim adresem pojawiały się zwykle dopiero wtedy, gdy kończyły się argumenty. Wtedy niektórzy przypominali sobie i wypominali mi, że jestem obcy. Ale podkreślam: niektórzy.
Kogo wpuścić do Polski?

O uchodźcach pukających dziś do drzwi Polski i Europy każdy z bohaterów reportażu myśli inaczej.

- Byłem kilkunastoletnim chłopcem, gdy chowaliśmy się z rodziną w piwnicach lub jaskiniach przed sowieckimi nalotami – wspomina Abdul Rahim Said. - Kiedy pali się dom i człowiek nie ma pewności, że dożyje jutra, ucieka. I jeśli takim ludziom ktoś schronienia odmawia, bo w każdym muzułmaninie chce widzieć terrorystę i fanatyka, zachowuje się nieludzko. Niestety, znaczna część polskiego społeczeństwa pozostaje nieczuła na cierpienia ludzi, którzy uciekają przed bombami i śmiercią, a nie szukają tylko poprawy życia. Choć i emigranci zarobkowi pewnie w masie uchodźców są.

Jihad Rezek przyznaje, że kiedy widzi, jak Polacy boją się uchodźców z Bliskiego Wschodu i z niechęcią myślą o ich przyjmowaniu, to z jednej strony jest mu przykro, ale jednocześnie rozumie te lęki.

- Każdy wie, że człowieka nie wolno oceniać ze względu na pochodzenie, wyznanie czy kolor skóry. Ale gdy do końca nie wiemy, kto przyjedzie, a część uchodźców nie ma nawet dokumentów, strach obiektywnie staje się czymś naturalnym. A jednocześnie powodu do lęku o tyle nie ma, że uchodźcy wcale nie marzą, by osiąść w Polsce. Uciekają przed wojną, ale też szukają lepszego życia, a skoro tak, Niemcy są dla nich bardziej atrakcyjne.

Marcel Chabayta nie chciałby, by kraje arabskie zamieniły się w bezludne wyspy.

- Więc osobiście wolałbym, aby młodych mężczyzn, w wieku do 55 lat, nie przyjmowano w Europie. Byłoby lepiej, gdyby zostali w swoich krajach i starali się o to, by one się zmieniły, by nie było w nich wojny. Kwestią humanitarną jest – w moim przekonaniu - przyjęcie w Europie, i to na stałe, tych kobiet z dziećmi, których mężowie zostali zabici na wojnie lub zmarli. Te kobiety, które mężów mają, powinny pozostać tutaj czasowo, dopóki ich sytuacja się nie ustabilizuje.

Ilu jest w Polsce muzułmanów Według różnych szacunków w naszym kraju mieszka od 15 do 25 tysięcy wyznawców islamu, z czego 2 tysiące to Tatarzy skupieni w Białostockiem. Ich łączny odsetek nie sięga nawet 0,1 procent. Wśród imigrantów najwięcej jest przybyszów z Egiptu, Turcji, Maroka, Palestyny, Libii i Syrii.

Jaki jest odsetek muzułmanów w Europie
W wielu krajach Europy Zachodniej wyznawców islamu jest – w proporcji do liczby ludności – wielokrotnie więcej niż w Polsce:
Francja - 8 procent
Belgia - 6
Niemcy - 6
Wielka Brytania - 5
Szwecja - 5.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska