Jo jak godom, to godom

Anna Konopka
Anna Konopka
Marcel Różanka, założyciel i perkusista zespołu Oberschlesien.
Marcel Różanka, założyciel i perkusista zespołu Oberschlesien. Wiśniewski Sebastian
Rozmowa z Marcelem Różanką, założycielem i perkusistą zespołu Oberschlesien.

Oberschlesien

Oberschlesien

- polska formacja powstała w 2008 roku w Piekarach Śląskich. Muzycy wykonują industrial metal, jedną z ich największych inspiracji jest niemiecka grupa Rammstein. Zespół wyróżnia wykonywanie utworów w gwarze śląskiej. Grupę założył Marcel Różanka (perkusja) i Michał Stawiński (wokal). Skład tworzą jeszcze: Wojtek Jasielski (gitara basowa), Adam Jurczyński i Jacek Krok (gitara elektryczna), Tomasz Jagiełowicz (klawisze) i Dariusz Kampa (technika).

Gracie razem od 2008 roku. Jak doszło do zawiązania się formacji Oberschlesien?
Pomysł i inicjatywa założenia zespołu urodziły się w mojej głowie. Chciałem pokazać śląską mowę i tożsamość w nowym, innym świetle. Dostojnie, poważnie i z głębokim przekazem. Bez kabaretowego wygłupiania i robienia z siebie błaznów. Jakiś czas szukałem specjalnego głosu - nisko i dostojnie brzmiącego. Spotkałem Michała Stawińskiego i to było to!

Przełomowym etapem w karierze Oberschlesien był udział w telewizyjnym talent show Must Be The Music. Jak wspominacie ten czas?
To był nasz wielki sukces, który przyspieszył naszą rozpoznawalność. Pojawiło się również ryzyko nieprzychylnego odbioru, złych ocen jury, ale na szczęście pokochali nas wszyscy i kolejne etapy przechodziliśmy, jak burza. MBTM był naturalnym przystankiem na naszej drodze, ponieważ to jedyny program, gdzie można zaprezentować swoją twórczość. Występ i przejście przez kolejne etapy i w końcu finał, przyspieszyły naszą karierę i zaczęliśmy grać na dużych scenach, festiwalach i po dwóch latach trwa to nadal.

Jak sądzicie, co wpłynęło na tak duży sukces i popularność grupy podczas emisji show? Zajęliście drugą lokatę.
Oryginalne połączenie muzyki z gwarą śląską oraz niespotykana barwa głosu Michała.

Na każdym kroku podkreślacie, że ważny jest dla was Śląsk i chcecie łączyć Polaków, Ślązaków i Niemców.
Oberschlesien to zespół, który łączy, zaciera wszelakie granice między ludźmi. Chcemy jak najbardziej pokazywać naszą kolorową i ciekawą śląską tożsamość. Bez uprzedzeń i podziałów narodowych, kulturowych i politycznych. Cieszymy się, bo widać, że nam się to udaje i pokazujemy, że można!

Mówi się, że muzyka łagodzi obyczaje. Dzięki niej wam udaje się przekazywać pewne ideały. Sądzicie, że młode pokolenie, np. Ślązaków, zapomina o swojej tożsamości, wstydzi się jej, nie chce używać gwary?
To jest tak jak z pytaniem: "Dlaczego trzeba szanować matkę i ojca?" To oczywiste, że jest to rodzaj misji, która łączy się z odpowiedzialnością. Dodaje skrzydeł i motywuje do pracy. Widzimy to codziennie, gdy na przykład jesteśmy zapraszani do przedszkoli i szkół.
Czy ta muzyka nie jest dla dzieci zbyt trudna, czy niezrozumiała? Jak to robicie, że dzieciaki was kupują?
Dzieci chcą "godać po ślonsku" i poznawać swoją tożsamość. Na słowa po śląsku z naszych utworów bardzo mocno reagują, bo słyszą poprawne brzmienie, wręcz lgną do tego. Podoba im się też rytm Oberschlesien, skoczny i marszowy oraz cała melodyjność. Na "pierwszy rzut oka" gramy ciężki typ muzyki, ale jak ktoś przyjdzie na koncert, przekona się, że można poskakać, pobawić się, ale też mocno zadumać. Na szczęście etap wstydu Ślązacy mają za sobą. To pokazuje, że to, co robimy, jest ważne i potrzebne. Bardzo jesteśmy dumni, że jesteśmy tego inicjatorem i przykładem!

Na scenie robicie spektakularny show. Nie brakuje dosłownego ognia. Można by powiedzieć, że to taki fire-show pod ostrą metalową nutę. Jak opisalibyście waszą wizję metalu?
Nasz koncert to swoisty spektakl. Obrazem wzmacniamy nasze utwory i przekaz. To dla nas bardzo ważne, wkładamy w to całe serce! Nieustannie wymyślamy nowe rzeczy, lubimy zaskakiwać publiczność.

Używając między innymi efektów pirotechnicznych?
Tak. Do każdego utworu wcześniej obmyślamy miniscenografię. Do tego używamy pirotechniki, gestów i przepięknych wizualizacji, które naprawdę łapią za serce. Wcielamy się w te role i bardzo się tym rajcujemy.

Mocny makijaż to kolejny taki element wzmacniający.
Makijaż podkreśla ciężkie industrialne granie, a czarne barwy oddają klimat naszego "czarnego Śląska" i brudu przemysłowego.

Na Śląsku spotykacie się z wielkim entuzjazmem publiczności. W Domecku zagraliście aż trzy bisy, a fani nie chcieli wypuścić was ze sceny. W innych regionach też tak jest?
No rzeczywiście, to było przepiękne przyjęcie. Muszę się pochwalić, że bez względu na miejsce, w którym gramy, dzieje się tak zawsze. To jest magia naszego szczerego przekazu - człowiek zaczyna wierzyć w niemożliwe! To umacnia naszą wiarę, że to co robimy jest potrzebne i dobre!
Skąd bierzecie pomysły na teksty utworów, które jednoczą pokolenia - zarówno młodzież, jak i osoby w sile wieku?
Po prostu gramy utwory o rzeczach ważnych i tak chcemy. Zdajemy sobie sprawę, że nie jest to modne w naszym kraju… Wszyscy robią piosenki lekkie, łatwe i przyjemne. Jedni się wygłupiają albo śpiewają o rzeczach niepozytywnych, bo każdy zły news lepiej się sprzedaje. My chcemy łączyć, nie dzielić. Zależy nam na tym, żeby ludzie znowu przypomnieli sobie, że tak jest lepiej i uwierzyli w wyższe ideały. Życie przecież może być piękne!

Śpiewacie o Heimacie, przywiązaniu do regionu, o czym jeszcze?
Śpiewamy o rzeczach ważnych, nie tylko na Śląsku, ale ważnych w życiu każdego człowieka. Za to nas szanują i zapraszają m.in. do szkół i przedszkoli. Przekazujemy treści pozytywne, potrzebne od najmłodszych lat. Kontakt z naszą muzyką przynosi więc same plusy, po części nią wychowujemy.

Co odróżnia wasz metal - w wersji bardzo regionalnej i śląskiej - od tego klasycznego?
Gatunek, który uprawiamy, to industrial metal. Jesteśmy ze Śląska, który jest źródłem industrialności w najczystszej postaci. Z zasady jesteśmy tym naturalnie przesiąknięci od urodzenia. To taka nasza siła. Wiemy też, że jesteśmy pierwszym takim zespołem w Polsce. Zakładając Oberschlesien - wiedziałem, że będziemy prekursorami na wielu płaszczyznach (śmiech).

Jakie to jeszcze inne płaszczyzny?
Jesteśmy wielowymiarowi. Nie chodzi nam tylko o muzykę, industrial metal czy oryginalność naszego przekazu. My śpiewamy prawie zapomnianą już śląską mową. Inna płaszczyzna to tożsamość i świadomość ludzka, która jest inna na Śląsku niż w innych regionach. Nie jesteśmy lepsi czy gorsi, po prostu jesteśmy inaczej wychowywani, w innych ideałach, z szacunkiem do innych tematów. Z premedytacją tworzymy subkulturę, bo widzimy, że ludzie na nowo chcą się czuć Ślązakami, na nowo chcą się ubierać jak my i uczyć swoje dzieci śląskiego. Rozpalamy w nich ten głód.
Wielu fanów waszą twórczość porównuje do niemieckiej grupy Rammstein. Co wy o tym sądzicie? Jakie są wasze inspiracje?
Oczywiście Rammstein to nasza inspiracja, ale nie tylko. Czerpałem też z innych zespołów, które również były inspiracją dla chłopaków z Rammstein. To Depeche Mode, De Krups, Omph, Ministry, Daf czy Laibach. Przy okazji muszę tutaj niektórych oświecić i może zmartwić… że Rammstein nie był wynalazcą gatunku, jakim jest industrial metal. Tyle tylko, że o nich jest najgłośniej i zrobili to najlepiej!

Jakie różnice tematyczne wymieniłbyś pomiędzy nową płytą, która od niedawna jest na rynku, a tą debiutancką?
Nowa płyta ma mniej treści o dawnym Śląsku i ważnych ideałach tylko dla Ślązaków, a bardziej o dniu dzisiejszym i nie tylko o Śląsku, a także wartościach uniwersalnych nie tylko na Śląsku, ale i w całym kraju.

Zagraliście też w filmie "Ostatni strzał", który otrzymał Grand Prix dla najlepszego filmu 48 Hour Film Project Katowice 2014.
To była wspaniała przygoda. Zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału jako aktorzy w tym projekcie filmowym. Nasz film został wybrany najlepszym filmem festiwalu, a nasz Jacuś Krok najlepszym aktorem.

Produkcja zmierzyła się z filmami z całego świata podczas festiwalu Filmapalooza w Los Angeles w marcu 2015 roku.
Był to duży sukces, bo ten film pojechał do Hollywood, gdzie został bardzo doceniony! Dostaliśmy informacje, że choć ludzie tam nie znają śląskiego, to film bawił i został świetnie przyjęty.

Nad czym obecnie pracujecie? Gdzie można was zobaczyć i usłyszeć?
Pracujemy intensywnie nad promocją naszej nowej płyty, która ukazała się 24 kwietnia. Oczywiście bardzo dużo gramy. Teraz czas plenerowych koncertów, a już jesienią rusza duża trasa klubowa promująca album. Nie nudzimy się, jest super! Zapraszam na nasze koncerty! Jeżeli ktoś chce przeżyć coś wyjątkowego zarówno dla oczu, uszu i duszy, to polecamy nasze koncerty! I to nie przechwałki, bo wszyscy, co mnie znają, wiedzą: "Jo jak godom, to godom".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska