Johanna Lemke-Prediger - misjonarka języka niemieckiego

KOG
Johanna Lemke-Prediger uznała śląski Heimat za swój. W pracę pedagoga i działalność społeczną angażowała się całym sercem.
Johanna Lemke-Prediger uznała śląski Heimat za swój. W pracę pedagoga i działalność społeczną angażowała się całym sercem. Fot. Archiwum
Johanna Lemke-Prediger przyjechała na Śląsk Opolski z Turyngii - by uczyć niemieckiego - jesienią 1991 roku na jeden semestr. Została na zawsze. Jej życie zakończyło się w nocy z czwartku na piątek. Miała 79 lat.

Kilkanaście lat temu opowiadała reporterowi nto, że zamierzała zostać u nas pół roku. Krewni uważali, że i nie wytrzyma i tyle. Nie tylko wytrzymała. Poczuła się w naszym regionie jak u siebie. Z czasem zbudowała w Węgrach, gdzie uczyła języka mniejszości, dom, i w nim zamieszkała razem z mężem. Z czasem zdecydowała, że na stałe już do Niemiec nie wróci.

Umiała patrzeć bez uprzedzeń. Doceniała zaangażowanie uczniów i to, że mówiąc „dzień dobry” wyciągają ręce z kieszeni. Nie zrażała się, kiedy dzieciaki śmiały się z jej pierwszych prób powiedzenia po polsku „pszczoła”. Potrafiła przekonać polskie koleżanki, że nie czyha na etat żadnej z nich.

- Tutaj nie wszystko jest tak perfekcyjne, jak w Niemczech – przyznawała – ulice nie są sterylnie czyste, ale to nie przeszkadza się ludziom uśmiechać i odnosić do innych życzliwie. Ludzie starsi, którzy żyją w wielopokoleniowych rodzinach – takie znałam i w Osowcu, i w Węgrach – pomagają w wychowaniu dzieci i czują się potrzebni. Bardzo mi się to podoba.

– Nazywałem ją misjonarką języka niemieckiego – mówi o pani Lemke-Prediger ks. Wolfgang Globisch, emerytowany duszpasterz mniejszości. - W tym czasie co ona przyjechało na Śląsk Opolski około 30 nauczycieli. Większość najdalej po dwóch latach wracała. Ona została na stale. Choć przyjeżdżając była krótko po ślubie z panem Predigerem. Poświęciła wiele dla szkoły i dla nauki języka niemieckiego. A na emeryturze chętnie włączała się w różne projekty, dla dzieci, dla seniorów i w Bibliotece Eichendorffa.

Jej największym sukcesem dydaktycznym był na pewno realizowany z gimnazjalistami projekt związany z pobytem Józefa Piłsudskiego w Magdeburgu. Wiele ustaleń przez nią dokonanych było zaskoczeniem nawet dla zawodowych historyków.
- Ze wzruszeniem uczestniczyłem w czasie weekendu w mszy św. za jej duszę, którą w Węgrach odprawił ks. Globisch – mówi lider TSKN Rafał Bartek. - Kiedy opowiadał o jej niełatwym dzieciństwie, pomyślałem, że nasze przywiązanie do rodziny mogło ją pociągać. To jest niebywałe, jak bardzo żyli z mężem tym, co się u nas dzieje. Umieli myśleć pozytywnie o miejscu, w którym są. Nie byli stąd, a potrafili ten nowy Heimat uznać za swój. I to już w dojrzałym wieku. Pewnie mieli czasem powody żeby stąd wyjechać. Zostali w domu. Do końca.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska