John Porter: Nie cierpię śledzi

Katarzyna Kownacka
Rozmowa z Johnem Porterem, muzykiem, kompozytorem, autorem piosenek i wokalistą

- Na okładce nowej płyty jest twoje współczesne zdjęcie i zdjęcie małego Johna sprzed lat. Krążek ma tytuł "Back In Town". Do czego wracasz tą płytą?
- Do samego siebie, do własnych korzeni muzycznych. To moja podróż od "Little John" do "Big John".

- Jest coś z twojej barwnej przeszłości, do czego naprawdę chętnie byś wrócił? Może do czasów, w których sprzedawałeś warzywa w Berlinie? Do chwili, gdy pierwszy raz przyjechałeś do Polski? Sukcesu solowej płyty "Helicopters" czy "Nieprzyzwoitych piosenek" nagranych z Anitą Lipnicką?
- Trzeba smakować każdą chwilę, póki jest taka możliwość. Dlatego do niczego bym nie wracał. No, może z wyjątkiem mojej pierwszej miłości...

- Przyjechałeś do Polski w głębokiej komunie i tak cię ten kraj zachwycił, że z uporem maniaka przedłużałeś pobyt aż do dziś. Wielu Polaków ma sentyment do PRL-u. Jest coś, czego tobie z tamtych czasów brakuje?
- Nie, przecież wtedy niczego nie było, wszystkiego brakowało! (śmiech) A poważnie - jeśli w ogóle czegoś mi brakuje, to tamtych ludzi, poczucia wspólnoty, ich ciepła, gotowości do pomagania innym, bezinteresownej przyjaźni… Rzadko teraz znajduję takie cechy w ludziach…

- Oglądałeś debatę artystów - Zbigniewa Hołdysa, Pawła Kukiza i Tomasza Lipińskiego - z Donaldem Tuskiem? Gdybyś mógł się znaleźć w tym gronie, o co - jako artysta i politolog z wykształcenia - zapytałbyś premiera rządu kraju, w którym żyjesz?
- Oglądałem ten program dziesięć minut, bo dłużej nie dałem rady. Uważam, że premier jest od rządzenia krajem, a nie do odpowiadania na pytania kilku muzykom. W końcu kogo oni reprezentowali? Nas wszystkich? Może następne spotkanie zróbmy z trzema piłkarzami? To cyrk! W Anglii kiedyś Tony Blair chwalił się Markowi Knopflerowi, wirtuozowi gitary, że też gra na tym instrumencie. Cała Anglia się potem z tego podśmiewała.

- Trzy lata temu w jednym z wywiadów mówiłeś, że głosowałbyś na PO. Wtedy po to, by przepędzić PiS. Zmieniłeś zdanie? Na kogo głosowałbyś w najbliższych wyborach?
- Dalej na PO, mimo wszystko. Bo jaki mamy wybór? Ale i tak ciągle nie głosuję, bo nie mam polskiego obywatelstwa. Obserwuję wszystko z boku i stwierdzam, że dużo jest prawdy w powiedzeniu "jaki kraj - taki rząd". Widać po tym, jak głosują Polacy, że naród jeszcze nie ma świadomości, czego chce i kto powinien ich reprezentować.

- Jaka powinna być Polska, w której żyjesz ty i twoja rodzina? Chyba nie taka, jaka jest, skoro nawet by nagrać płytę, wyjechałeś do Londynu.
- Daj spokój z tym pytaniem! Wydałem płytę, a nie orędzie! Poza tym - pokaż mi, gdzie istnieje jakiś raj? Niektórzy twierdzą, że można do niego trafić po śmierci, ale też nie ma na to dowodów. Co do Polski - niech politycy zaczną używać trochę więcej kultury politycznej, a będzie o niebo lepiej. A płytę nagrywałem w Londynie, żeby spełnić swoje marzenia, a nie z powodów ideologicznych.

- A' propos rodziny - masz 5-letnią córkę, a niedawno zostałeś dziadkiem. W której roli lepiej się czujesz?
No cóż - jestem stary, a oni są młodzi. W tej sytuacji bycie dziadkiem i jednocześnie ojcem mało się różni.

- Otwarcie mówiłeś, że nim urodziła się twoja najmłodsza córka Pola, bałeś się ojcostwa po raz trzeci. Teraz, przy promocji płyty "Back In Town", dowcipnie opowiadasz, że abyś mógł tak naprawdę tworzyć, twoje kobiety na jakiś czas musiały wyjechać. Nie jesteś chyba tatusiem-przylepą?
- To żaden dowcip... Potrzebowałem spokoju i ciszy, aby skupić się na komponowaniu.

- Pola ma na ciebie sposoby, jakieś "chwyty", którymi cię rozbraja i rozpędza wszelkie znużenie?
- Oczywiście, że ma! Stosuje je non stop! Uwielbiam na przykład, kiedy rysuje. I jak nazywa mnie "czedarku".

- Dlaczego akurat tak?
- Bo szaleję za angielskim serem typu cheddar.

- A polubiłeś już śledzie i kiszone ogórki?
- Nie polubiłem. Niedobrze mi się robi na ich widok i zapach. Ale i tak najbardziej "hardcorowe" w polskiej kuchni są dla mnie chyba flaki (śmiech).
- Anita Lipnicka, twoja partnerka w życiu i kilka lat na scenie, była większym krytykiem czy pochlebcą przy tworzeniu płyty "Back In Town"?
- Anita bywa czasem bezlitosna i to mi pomaga w pracy. Jestem zbyt pewien siebie jeśli chodzi o pisanie piosenek, żeby mówić, że potrzebuję wsparcia. Ona sprawdza, czy naprawdę mam to, czego szukałem w utworze. Oczywiście nie zawsze się zgadzamy, ale takie jest życie. A u nas bywa czasem prawie jak we włoskiej rodzinie (śmiech).

- Nadal kłócicie się po angielsku czy opanowałeś polski na tyle, by sobie z nim radzić w takich sytuacjach?
- Z kłóceniem się dam radę nawet bez znajomości żadnego języka... (śmiech).

- Nagracie jeszcze coś razem z Anitą? Wasze wspólne płyty były hitami. Pierwsza jest multiplatynowa.
- To pytanie za milion dolarów. Mamy ochotę, ale nie wiem, czy mamy czas. Zobaczymy. Bardzo dużo czynników nie tylko muzycznych wchodzi tu w grę.

- Kiedy się z Anitą spotkaliście - na płycie i w życiu - byliście na każdej okładce. Dziś, kilka lat potem, właściwie nie widać was w mediach. Jak wam się to udaje?
- Prowadzimy własne życie według naszych reguł. Ale wiem, że nie każdy jest zachwycony z naszej nieobecności medialnej.

- Nieraz zupełnie zmieniałeś swoje życie - przyjeżdżając do Polski, kończąc związki, rozstając się z zespołami. Pierwszy materiał na płytę "Back In Town" też wyrzuciłeś do kosza i zrobiłeś od nowa. Jest coś, co teraz chciałbyś zrobić po nowemu?
- Chciałbym po prostu dalej nagrywać i występować. Jeśli nie będę mógł tych rzeczy robić, nie będę miał po co żyć…

- Co takiego jest w chińskich książkach? Zafascynowały cię tak, że wspominasz o nich na płycie!
- Opisane w nich podejście do życia, ich filozofia, humor, no i ich wyrafinowany erotyzm. Chińska kultura, wraz z ogromną historią tego kraju, jest pouczająca i niesamowicie imponująca. Pisarzy można znaleźć na skalę Dostojewskiego, Rabelaisa, Szekspira czy Ian McEwana i Hanifa Kurdisha. Polecam!

- Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska