Józef Golenia z Kluczborka - najfajniejszy kibic Rzeczypospolitej

fot. archiwum
Józef Golenia z Lilianką, córką Agaty Mróz, swoją przyszywaną wnuczką.
Józef Golenia z Lilianką, córką Agaty Mróz, swoją przyszywaną wnuczką. fot. archiwum
Dla Józefa Goleni to był wyjątkowy rok. Włączył się w walkę o życie Agaty Mróz. Kiedy odeszła, został przyszywanym dziadkiem jej córki Lilianki. Trafił do limitowanego kalendarza ze zdjęciami przyjaciół siatkarki. Teraz spełnia jej ostatnią wolę.

- To był rok Agaty - podsumowuje Ziutek. Tak go nazywają znajomi z Kluczborka i cały siatkarski światek. Elita tego światka stawiła się na wezwanie Józefa Goleni, gdy na początku roku postanowił zorganizować w swojej restauracji bal dla Agaty. Waldemar Wspaniały, kadrowicze: Gruszka, Gacek, Małgorzata Niemczyk, Wolska, Zygmunt Chajzer, znany prezenter, też kibic siatkówki, w roli prowadzącego.

Bal okazał się wydarzeniem towarzyskim roku, bilety rozeszły się w mig, a oryginalna koszulka Giby, najlepszego siatkarza Brazylii z jego autografem, którą Ziutek załatwił u samego prezydenta brazylijskiej federacji siatkówki, czekała na kupca, jako przebój licytacji.

- To jest najfajniejszy kibic Rzeczypospolitej - mówi Joanna Albińska, prezes fundacji "777", która organizowała pomoc dla Agaty i szukała dawców z jej grupą krwi. - Sam się do nas zgłosił, powiedział o balu - wspomina. - Efekt przerósł nasze oczekiwania.

Ziutek dwoił się i troił. Do licytacji koszulki zaangażował nto, by uzyskać za ten rarytas jak największą kwotę dla Agaty. Nie chce mówić, ile czasu i pieniędzy kosztowały przygotowania. Za to chętnie mówi, o tych, którzy mu wtedy pomogli. - Na przykład Marcin Michalski, młody człowiek, którego przydzielił mi jako wsparcie miejscowy ośrodek sportu i rekreacji, organizacyjnie był dla mnie wielką podporą.
- Sam byłem zaskoczony rozmachem - mówi o balu Jacek Olszewski, mąż Agaty Mróz. - Ziutka poznałem wcześniej jako najpopularniejszego kibica siatkówki w Polsce i na świecie. Bo przecież widać go na wszystkich ważniejszych meczach i międzynarodowych mistrzostwach. Jak widać w telewizorze transparent Kluczbork, to wiadomo, że jest tam Golenia. Ma chyba wpływowych przyjaciół, bo udało mu się zebrać na tamtym balu 40 tys. zł. To były duże pieniądze jak na takie miasto. Agata też była zaskoczona.

Powiedziała o tym, dziękując Kluczborkowi za ofiarność.
Ziutka nakręcała wiara w jej wyzdrowienie. - Byliśmy przekonani, że się uda - wspomina.

Po balu dołączył do masy ludzi, którzy organizowali dla Agaty krew. Szukał w Kluczborku dawców z jej grupą B Rh-. Urodziła się Lilianka. Ziutek z miejsca się w niej zakochał, jakby była jego własną wnuczką. Był w stałym kontakcie z Jackiem Olszewskim i z rodzicami Agaty. Także w tych najtrudniejszych dniach...
Wiadomość o śmierci Agaty usłyszał w radiu, w drodze do Opola. - To było dla mnie jak grom z jasnego nieba - mówi. - Ale ani wtedy, ani nigdy potem nie pomyślałem, że te wspólne starania, ta walka, poszła na marne.

Tym bardziej, że Agata jasno określiła swoją ostatnią wolę. Apelowała do wszystkich, którzy jej pomagali, żeby dalej działali dla chorych. Do Ziutka zadzwoniła na krótko przed śmiercią. Mieli wtedy bardzo bliski kontakt. Powtórzyła, żeby nie rezygnował, żebym dalej pomagał. Innym.
- Widzę, że Agata dała mu cel - mówi Jacek Olszewski. - I on go realizuje. Wiem, bo mam z nim kontakt. Zaprzyjaźniliśmy się. Stał się takim przyszywanym dziadkiem dla Lilianki. Mamy w planach pewne wspólne przedsięwzięcie w Kluczborku.

Wiosną Golenia razem z mężem Agaty będzie organizował tutaj dawców szpiku. Tym się zajmuje fundacja, której prezesem jest Jacek.

- Poza tym, jak zrobi się cieplej, przyjadę z Lilianką do dziadka Ziutka i jego rodziny do Kluczborka, odsapnąć trochę od Warszawy i pooddychać świeżym powietrzem.
Ziutek chce rozpieszczać przyszywaną wnuczkę. W kalendarzu "Bliscy", wydanym przez fundację Joanny Albińskiej, firmuje grudzień i występuje na zdjęciu jako dziadek właśnie. Z własnymi wnukami Oliwią i Nikodemem i z małą Lilianką na kolanach, w sklepie wypełnionym od podłogi po sufit pluszowymi misiami.

- To limitowany kalendarz, pieniądze z jego sprzedaży zasilą konto naszej fundacji - mówi prezes Albińska. - 8 grudnia wyszło 777 sztuk, zdjęcia robiła Lidia Popiel. Zatytułowaliśmy go "Bliscy". To ukłon w stronę środowisk, które zaanagażowały się w pomoc dla Agaty. Rzeszę dawców reprezentuje grupa młodych ludzi z Tarnowa, a Ziutek - ofiarnych kibiców.

Pieniądze zebrane dla Agaty na kluczborskim balu, zgodnie z jej wolą, już pomagają innym. Fundacja kupiła za nie cztery kardioaparaty, które Golenia razem z ludźmi z fundacji zawiózł do dziecięcej kliniki onkologicznej we Wrocławiu.

Od "777" dostał nagrodę za pomoc Agacie i fundacji, z którą od jej śmierci cały czas współpracuje. Ziutek się tym nie chwali. Może dlatego, że już za sam pomysł balu dla Agaty na jednym z forów internetowych poza szczerymi gratulacjami zebrał cięgi, a jego intencje były podawane w wątpliwość. Robi swoje po cichu.
Fundacja chce wybudować ośrodek rehabilitacyjny dla byłych sportowców i dzieci po przeszczepach. Tego by sobie życzyła Agata. Na dobry początek Golenia wylicytował na ten cel kalendarz, w którym sam występuje. Najcenniejszy, bo z numerem jeden. Walczył o niego z konsulem Słowenii w Polsce, zapalonym kibicem siatkówki, który będzie głównym sponsorem memoriału im. Agaty Mróz-Olszewskiej w katowickim Spodku.

- Ziutka poznałem, kiedy sam grał w drugo- i trzecioligowych klubach - mówi Waldemar Wspaniały, były trener polskiej reprezentacji. - Mieliśmy nawet okazję stanąć po przeciwnych stronach boiska. Potem był zagorzałym fanem m.in. Mostostalu, bywał systematycznie na meczach reprezentacji. Bełchatów i Kędzierzyn-Koźle, to jego ulubieńcy.

Siatkarze i siatkarki zapraszają go nawet na niektóre zgrupowania. - Damską siatkówkę oglądam, bo jest na kim oko zawiesić - uśmiecha się pod wąsem. Woli jednak męską odmianę tej gry. Za naszą kadrą pojechał nawet do Tokio.

- I przeżyłem potem horror - wspomina. - Jakiś dziennikarz postanowił wykorzystać moje zdjęcie z transparentem z Kluczborka jako ilustrację tekstu o pijanych polskich kibcach w Japonii.

- Sam byłem w szoku, jak zobaczyłem zdjęcie Ziutka w mediach - wspomina Wspaniały. - Tymczasem on jak zawsze, także tam był wzorem kibica. Kurcę, zasłużył na to zdjęcie w kalendarzu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska