Jurapark oczaruje wszystkich

Marek Świercz
Halina Kisiel, wiceprezes stowarzyszenia Delta: - Ekspozycja w Krasiejowie będzie naprawdę wyjątkowa.

- Pani prezes, na Opolszczyźnie przyzwyczailiśmy się do określenia Dinopark w Krasiejowie. Tymczasem Delta proponuje nazwę: JuraPark.
- Bo to nazwa naszej marki. Pierwszym naszym parkiem był Park Jurajski w Bałtowie, stąd właśnie JuraPark. To nazwa czytelna w Europie, co jest dla nas o tyle ważne, że wchodzimy na ten rynek i USA. Produkujemy w tej chwili chyba najlepsze na świecie - to opinia największych autorytetów z dziedziny paleontologii - rekonstrukcje dinozaurów. Ich atutem jest to, że powstają we współpracy z paleontologami i dzięki temu uwzględniają najbardziej aktualne odkrycia naukowe. Co więcej, zatrudnieni przez nas paleorzeźbiarze to absolwenci akademii sztuk pięknych, którzy potrafią nadać tym rekonstrukcjom pozory życia.

- I teraz będziecie sprzedawali te makiety dinozaurów w Stanach Zjednoczonych?
- Nie nazwałabym ich makietami, raczej rekonstrukcjami. Makiety sprowadzane z Chin mogą służyć co najwyżej do zabawiania dzieci. Nasze rekonstrukcje to zupełnie inna półka.

- Pani prezes, kiedy po raz pierwszy usłyszeliście o Krasiejowie?
- O znaleziskach w Krasiejowie dowiedzieliśmy się, gdy tylko zaczęliśmy się zajmować tematyką dinozaurów. Już wcześniej myśleliśmy o turystycznym ożywieniu okolic Ostrowca Świętokrzyskiego, gdzie po upadku jedynego dużego zakładu pracy zrobiło się naprawdę nieciekawie. Najpierw zorganizowaliśmy pierwszy spływ rzeką nizinną - Kamienną. Ale w porę przyszło odkrycie doktora Gierlińskiego, który natrafił w Bałtowie na tropy dinozaurów drapieżnych. Wtedy stwierdziliśmy, że musimy to wykorzystać. Pierwsze nasze pomysły, tak to dziś oceniam, były jeszcze trochę naiwne. Bo przecież sam trop, nawet zabezpieczony i odpowiednio wyeksponowany, nie jest dla młodego człowieka, który o paleohistorii praktycznie nic nie wie, żadną atrakcją. Dlatego pojawił się pomysł, by pokazać, jak wyglądał ten potężny stwór, który zostawił te wielkie ślady. No dobrze, ale zaraz potem były kolejne odkrycia. I pytanie, czy przy każdym mamy stawiać kolejnego dinozaura? Nie, najlepiej zebrać wizualizacje dinozaurów w jednym miejscu i je ogrodzić. Tam był taki ciekawy teren, tak zwana Wyspa Źródlana, w sam raz do wykorzystania. Wcześniej nikt w Polsce czegoś podobnego nie zbudował. Dlatego trochę pojeździliśmy po Europie, żeby zobaczyć, jak to robią inni. Pooglądaliśmy te wszystkie parki z dinozaurami i musieliśmy na samym wstępie wybrać, w jakim kierunku mamy iść. W stronę edukacji i prezentowania wiedzy paleontologicznej czy w stronę czystej komercji i rozrywki? Bo są takie parki, gdzie rekonstrukcje dinozaurów są tylko dodatkiem do różnych huśtawek i innych atrakcji dla dzieci. Szybko uznaliśmy, że nie chcemy dinocyrku. Odwiedzający nasz park, przede wszystkim młodzież, powinni otrzymać pełną wiedzę na temat ewolucji życia na ziemi. Oczywiście podaną w atrakcyjnej formie. Pierwszym krokiem był Bałtów, który zresztą nie jest skończonym dziełem, bo cały czas uzupełniamy naszą ofertę. Jasne dla nas było od początku, że część komercyjna jest niezbędna. Bo turysta musi przecież coś zjeść, wypić, wypocząć.

- I tak pomyślany Bałtów okazał się sukcesem?
- Wystartował dokładnie 7 sierpnia 2004 roku. Datę urodzin mogę zapomnieć, ale tej daty nie zapomnę nigdy. Z ogromnym napięciem czekaliśmy na reakcję turystów. No i szybko odetchnęliśmy, bo zaczęły przyjeżdżać tłumy. Ale wiedzieliśmy także, że nie możemy czekać na gości z założonymi rękami, tylko musimy zadbać o promocję. I nawet dziś, gdy Bałtów odwiedza 300 tysięcy gości rocznie, nie przestajemy się reklamować. Ludziom trzeba cały czas o sobie przypominać. U nas na Kielecczyźnie nie musi się reklamować tylko Święty Krzyż, bo wszyscy wiedzą, że jest. Choć i on, moim zdaniem, powinien unowocześnić ofertę dla turystów.

- Wróćmy może do Krasiejowa.
- Gdy zaczęliśmy zgłębiać temat dinozaurów, nawiązaliśmy współpracę z naukowcami z Państwowego Instytutu Geologicznego z Warszawy. Odwiedziliśmy też Muzeum Ewolucji. I tam bliżej poznaliśmy wagę Krasiejowa, bo to muzeum to przede wszystkim znaleziska z Mongolii i z Krasiejowa. Dopiero tam widać jak na dłoni, jakie są ważne. I kiedy pierwszy raz dotarła do nas wycieczka z Krasiejowa i Ozimka, to był bodaj 2005 rok, to już wiedzieliśmy, jakie macie u siebie skarby. I ta świadomość cały czas wpływa na nasze plany. My doskonale wiemy, z jaką starannością musimy podejść do Krasiejowa. Bo cały świat paleontologii będzie nam patrzył na ręce.

- Profesor Jerzy Dzik zapowiada, że prędzej czy później do Krasiejowa zaczną pielgrzymować największe naukowe sławy. Bo przecież jeszcze przez lata można tu prowadzić badania nad skamieniałościami sprzed milionów lat.
- I nie ukrywam, że na to także liczymy. Bo Krasiejów to nie tylko rozrywka i edukacja, ale także badania. Czyli nasze ekspozycje będą oglądali nie tylko turyści, ale także naukowcy. I dlatego nasz JuraPark musi oczarować również fachowców od paleontologii. Nie możemy sobie pozwolić na żadne wpadki. A ten kontakt z paleontologami jest dla nas o tyle ważny, że dzięki niemu będziemy mieli cały czas aktualną wiedzę na temat stanu badań. Co pozwoli na bieżące poprawianie ekspozycji.

- Pani prezes, proszę nam opowiedzieć, co się teraz będzie w Krasiejowie działo. Podobno 20 lipca wchodzicie na plac budowy.
- Tak. Na początek postawimy ogrodzenie.

Halina Kisiel

- Ogrodzicie całą nieckę?
- To konieczność. Musimy teren zabezpieczyć, a potem zabrać się za prace ziemne, doprowadzenie mediów. To ten etap, w którym roboty jest mnóstwo, choć początkowo efektów nie widać. Ale wiosną przyszłego roku pojawią się już nowe atrakcje dla turystów: będą gotowe trasy edukacyjne i ustawimy nasze rekonstrukcje ze wszystkimi niezbędnymi opisami.

- Tylko tych pradinozaurów, które żyły w Krasiejowie?
- Nie tylko. Proszę mi wierzyć, że jak przyjeżdżają wycieczki do Bałtowa czy Solca, gdzie mamy drugi park, to pierwsze pytanie jest zawsze takie samo…

- Gdzie jest tyrannosaurus rex?
- No właśnie. Chcą t. rexa. To jest już nieomal kultowy dinozaur. Czego nie rozumiem, bo przecież jest tyle innych przepięknych dinozaurów. Dla mnie najbardziej zjawiskowym jest terizinozaur.

- Nigdy nie słyszałem.
- A szkoda. Urodę tego dinozaura można docenić, gdy się przy nim stanie i go dokładnie obejrzy. Wtedy widać, jak prawdziwe jest stwierdzenie, że potomkami tych potężnych zwierząt są ptaki. Terizinozaury to były groźne drapieżniki z długimi pazurami w kształcie kosy, ale gdy się patrzy na nie w tańcu godowym, a tak je przedstawili nasi paleorzeźbiarze, to efekt jest niesamowity. Doskonale widać ich ptasie ruchy. Dodam, że w naszym zwierzyńcu w Bałtowie, bo taki też tam mamy, najbardziej rozrabiającym zwierzakiem jest Łobuz, czyli jeden z naszych strusi. Widać, ile w nim jest z przodka dinozaura.
- Czy turyści, którzy przyjadą do Krasiejowa w maju przyszłego roku, będą już mieli gdzie zaparkować?
- Tak, parking będzie już gotowy. Ale podkreślam od razu, że do nas nie należy problem dróg dojazdowych. To zadanie dla samorządów.

- Już tydzień temu napisaliśmy, że samorządy powinny pomóc Delcie w podobny sposób, jak pomogły koncernowi Cadburry, gdy ten budował fabrykę na lotnisku w Skarbimierzu.
- Jedno jest pewne: o dojazd trzeba zadbać. Gdy dziś jeżdżę po drogach wokół Krasiejowa, to strach mnie ogarnia, gdy sobie pomyślę, że będą nimi jeździć autokary z dzieciakami.

- Za rok parking, rekonstrukcje dinozaurów, pewnie pierwsze punkty gastronomiczne. A potem?
- Muzeum. To jest następny rok. Muzeum wymaga wielkich nakładów, to będzie dla nas ogromne wyzwanie. Chcemy starannie przygotować ekspozycję. Bardzo interesująco wyszło nam już Muzeum Ziemi im. Karola Sabatha (nieżyjący już polski paleontolog - nto), które mamy w Solcu Kujawskim. To chyba największe muzeum paleontologiczne w Polsce. Ale muzeum w Krasiejowie ma być jeszcze bogatsze i jeszcze atrakcyjniejsze. Zważywszy na charakter znalezisk w Krasiejowie, szczególnie wyeksponujemy tam okres triasu. Pokażemy, jak wyglądało wtedy życie na naszej planecie. I w Krasiejowie.

- Muzeum powstanie w części poprzemysłowej?
- Tak. Nie jesteśmy sami, zaprosiliśmy do współpracy naukowców z Uniwersytetu Opolskiego. Są już pewne ustalenia odnośnie preparatorni, która będzie częścią budynku muzealnego. Będą tam również pokoje, w których zamieszkają wolontariusze prowadzący badania w okresie wakacyjnym. W muzeum znajdą się też sale, gdzie będzie można organizować seminaria.

- A co ze stojącym już w Krasiejowie pawilonem? Podobno za trzy lata Stowarzyszenie Dinopark przekaże go uniwersytetowi.
- Rozmawialiśmy już o tym z panią rektor Krystyną Czają. Nie my zabiegaliśmy o ten pawilon, to uczelnia, dla której prowadzenie pawilonu może być pewnym kłopotem, sugerowała, że mógłby się stać częścią wspólnej oferty. Ale trochę za wcześniej, by o tym rozmawiać. Teraz mamy na głowie inne sprawy.

- Rok temu prezentowaliście na spotkaniu w Ozimku różne swoje pomysły związane z Krasiejowem. Turystów miała wozić kolejka…
- I będzie wozić. Mamy taką kolejkę w Bałtowie, kupiliśmy ją w Szwecji. I świetnie się sprawdza. Co do tych pomysłów, to one ulegają ciągłym modyfikacjom. Gdy dziś wspominamy nasze pierwsze ekspozycje w Bałtowie, to się uśmiechamy, bo takie były skromne. Poszliśmy dużo dalej, w Krasiejowie pokażemy scenki z życia dinozaurów, naprawdę bardzo realistyczne. A ponieważ to my sami produkujemy rekonstrukcje, to problemu nie będzie. Dodam, że te, które jako pierwsze ustawiliśmy w Bałtowie, już nie spełniają naszych wymagań, bo wyglądają, jakby wyszły spod sztancy. A dziś już potrafimy pokazać stadko dinozaurów tak, że każdy wygląda inaczej, przybiera inną pozycję. One nie tylko są już upierzone, co jest zgodne z ostatnimi odkryciami, ale też uchwycone w ruchu. I to jest ta nowość, którą zaprezentujemy w Krasiejowie. Myślę, że to będzie znacznie ciekawsze dla dzieci. Natomiast na pewno nie pójdziemy w stronę makiet animatronicznych, tzn. wykonujących jakieś ruchy i wydających nawet dźwięki, skrzypiących, chrypiących. Strasznie to sztuczne, nie o to nam chodzi.

- Gdy słucham pani opowieści, to nasuwa mi się jedna refleksja: szkoda, że tak późno do nas trafiliście.
- Powiem tak: a może i nie? Bo Krasiejów wymaga ogromnego pietyzmu. Budując w Solcu Kujawskim, wykorzystaliśmy nasze doświadczenia z Bałtowa. I tam się na przykład przekonaliśmy, że wykonawcy nie zawsze byli w stanie sprostać naszym wymaganiom. Dziś robimy tak, że bierzemy podwykonawców, ale sprawujemy kontrolę nad wszystkim. Zależy nam na tym, żeby powstał produkt najwyższej jakości. Bo musimy przecież sprostać konkurencji.

- I to bliskiej, bo o jakieś 30 kilometrów od Krasiejowa w Lipiu Śląskim też znaleziono kości dinozaurów.
- W Bałtowie wypracowaliśmy taką filozofię, że nie staramy się na siłę konkurować, wolimy współpracować. Staramy się zawsze promować cały region. Czemu? Bo nie zależy nam tylko na turystyce wycieczkowej, która niewiele daje lokalnym społecznościom. My chcemy, żeby turysta został kilka dni. Aby tak się stało, musi mieć do obejrzenia więcej atrakcji. W Bałtowie pierwsze dwa lata to były przyjazdy na jeden dzień. Teraz mamy takich, którzy przyjeżdżają na weekend, na tydzień, na 10 dni. Dlatego w ofertach pokazujemy, co jeszcze można zobaczyć. Obok Bałtowa jest na przykład inna atrakcja, nie mniejszej wagi niż Biskupin, czyli Krzemionki z kopalnią neolityczną sprzed 5 tysięcy lat. Co do Lipia Śląskiego, to chcemy objąć je naszą ofertą, rozmawialiśmy o tym z wójtem Pawonkowa Henrykiem Swobodą. Chcemy umieścić Lipie na trasie europejskiej podróży śladami dinozaurów i nawet pomożemy przygotować tam ciekawą ekspozycję.

- Pawonków został trochę wystawiony do wiatru przez Lubliniec, który chce u siebie zbudować Zaurolandię.
- Każdy dba o własny interes i trudno się dziwić. My nie możemy w Lipiu postawić drugiego JuraParku, bo nie ma sensu budować takiego parku co kilkadziesiąt kilometrów. Ale możemy zachęcić turystów odwiedzających Krasiejów, żeby podjechali także do Lipia. Na koniec powiem tak: każda inwestycja czegoś nas uczy. Tworząc JuraPark w Solcu udoskonaliliśmy nasze modele dinozaurów. Dzięki temu ekspozycja w Krasiejowie będzie naprawdę wyjątkowa. I na pewno nie jest za późno na to, by Krasiejów pokazać w sposób znakomity.

- Wychodzi na to, że potrzebny był inwestor prywatny, by zbudować w Krasiejowie tak zwany park kulturowy, o którym marzyliśmy dziesięć lat temu, gdy dowiedzieliśmy się, co tu wykopano. Trochę o tym pomyśle zapomniano, to określenie wróciło dopiero w raporcie NIK-u. A teraz pojawia się w waszym sposobie myślenia o Krasiejowie.
- Bo na takim właśnie JuraParku nam bardzo zależy. To będzie także wizytówka Delty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska