Justyna Zielińska: Wiem, co zrobić, by młodzi ludzie nie wyjeżdżali z Głubczyc

Łukasz Żygadło
Nauczycielka i działaczka prawicowa Justyna Zielińska chce zostać burmistrzem Głubczyc
Nauczycielka i działaczka prawicowa Justyna Zielińska chce zostać burmistrzem Głubczyc
Nauczycielka i działaczka prawicowa Justyna Zielińska chce zostać burmistrzem Głubczyc, by dać mieszkańcom wiarę, że warto w tym mieście mieszkać i budować nowoczesną przyszłość.

Zacznijmy od pytania o samo wejście do polityki. Po co to szanowanej nauczycielce?

Już od najmłodszych lat wykazywałam predyspozycje do szeroko pojętego „działania”. Najpierw samorząd w klasie, w szkole, działalność pozalekcyjna, stowarzyszeniowa i tak krok po kroku trafiłam do polityki. Pochodzę z rodziny, w której często podejmowane były rozmowy na bieżące tematy polityczne i ten bakcyl mi pozostał. Zaczynałam w 2003 roku od struktur młodzieżowych, aż do dzisiaj, gdy jestem już gotowa do podjęcia startu w wyborach samorządowych na urząd burmistrza Głubczyc.

Czy pani rodzina jest zadowolona z tych politycznych planów?

Rodzina to bardzo dobrze rozumie i mocno mnie wspiera w każdym działaniu, które podejmuję.

Dlaczego chciałaby pani zostać burmistrzem Głubczyc?

Od wielu lat przyglądam się naszemu miastu i gminie. I w mojej ocenie brakuje tu życia w zarządzaniu i ciekawego pomysłu na przyszłość.

A dokładniej, czego?
Dzisiejsze postrzeganie burmistrza, wójta czy prezydenta, jest już zupełnie inne. To już nie są czasy, że można mieszkańcom zaimponować nowym chodnikiem, to są rzeczy, o które powinno się dbać na bieżąco, a nie tylko przed wyborami. Dzisiaj od włodarzy oczekuje się czegoś więcej: nowej koncepcji miasta, gminy, przyciągającej inwestorów i zatrzymującej młodych ludzi. Nasze województwo się wyludnia i ta nasza mała ojczyzna powinna być na tyle ciekawa, żeby młodzi ludzie po ukończeniu studiów chcieli do niej wrócić. Często rozmawiam z mieszkańcami i wiem co im przeszkadza, wiem czego im brakuje; mam pomysł, program, a także plan i chęci do działania.

W takim razie co mieszkańcom przeszkadza, a co pani chciałaby zmienić?

Szczegółów z mojego programu jeszcze nie chcę zdradzać, bo będę go ogłaszała od przyszłego tygodnia. Hasłem przewodnim mojej kampanii będzie: „Zasługujemy na więcej”, którym chcę pokazać, że trzeba mieć odwagę na wprowadzenie zmian, i że nie trzeba się ich obawiać. A mieszkańcom zdecydowanie najbardziej przeszkadza brak pomysłów i perspektyw dla Głubczyc. Bo jak zatrzymać np. młodych mieszkańców w mieście, kiedy nikt nie przedstawia im klarownej wizji przyszłości?

To zapytam inaczej, w tej chwili czego w Głubczycach w pani ocenie brakuje?

Jest wiele takich rzeczy, zarówno tych małych, które można zrobić małymi nakładami finansowymi, jak i tych, które wymagają bardzo dużych nakładów finansowych, i trzeba poszukać środków na ich realizację. W swoim programie mam i te większe i te mniejsze. Chcę zaktywizować młodzież, aby była bardziej aktywna w decydowaniu o swoim miejscu zamieszkania. Od wielu lat pracuję z młodymi ludźmi, mają często ciekawe spojrzenie na to, co by chcieli zmienić, czego potrzebują, trzeba dać im możliwość współdecydowania.

Czyli będzie pani stawiać na młodzież?

Zdecydowanie. Chciałabym powołać społecznego - młodzieżowego asystenta burmistrza, który byłby głosem młodego pokolenia. To oczywiście tylko pewien zarys mojej koncepcji, którą niedługo przedstawię.

Jak pani chciałaby walczyć z najpoważniejszym problemem tego typu miast, którym jest depopulacja?

Jednym z pomysłów jest ten, aby aktywniej zaangażować młodzież w życie gminy i miasta. Pokazać im, że ich głos się liczy i, że są dla nas bardzo ważni. I że warto żeby po zakończeniu edukacji u nas zostali, płacili na miejscu swoje podatki. Oczywiście problem jest złożony i tu wracamy do tego o czym rozmawialiśmy przed chwilą. Młodzi muszą widzieć perspektywę, muszą mieć gdzie mieszkać, muszą mieć pracę, muszą mieć miejsce dla dzieci w przedszkolach itp. Na to trzeba próbować znaleźć rozwiązanie.

Czy w pani ocenie Głubczyce z uwagi na swoje położenie muszą dwa razy ciężej walczyć o dobry rozwój? A może to atut?

Wszystko zależy od tego jaki aspekt rozwoju bierzemy pod uwagę. Bo inna sytuacja będzie w zakresie turystyki - piękna lokalizacja, blisko do pięknych terenów i do południowych sąsiadów, inna w zakresie rolnictwa, z którego nasz obszar słynie, a zupełnie inna w aspekcie np. przemysłu. Każdy z tych punków należy rozpatrywać indywidualnie i tak też go oceniać.

Jak to się dzieje, że środowiska konserwatywne mają w Głubczycach oraz powiecie głubczyckim spore poparcie, a zazwyczaj przegrywają wybory?

Wybory samorządowe rządzą się trochę innymi prawami. Często głosujemy w nich na miłego sąsiada, czy kolegę z klasy, często nie zwracając uwagi na program, który ma do zaoferowania, a może właśnie warto się temu przyjrzeć zanim postawimy znak X przy kandydacie w kolejnych wyborach samorządowych, które odbędą się już 7 kwietnia.

W samorządach mówi się, że urzędnicy często głosują za urzędującym burmistrzem w obawie o swoją pracę. A w mniejszych gminach to spora część głosów. Jak pani postrzega tę kwestię?

Myślę, że jest to jeden z powodów dla których środowiska konserwatywne przegrywają w mieście. Wiele osób boi się utraty zatrudnienia. Mam na myśli osoby zatrudnione w szeroko pojętych jednostkach samorządowych. Trzeba zrozumieć, że zmiana na stanowisku burmistrza nie wiąże się z wymianą wszystkich pracowników w jednostkach podległych. Osobiście nie widzę potrzeby wymiany sprawdzonych pracowników, którzy znają się na swojej pracy i od wielu już lat zapewniają ciągłość pracy różnych urzędów czy instytucji.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska